sobota, 22 grudnia 2012

WIGILIJNE HUCZKI STAROPOLSKIE rodem z Podkarpacia

Biedny ten zabity typ z poprzedniego wpisu. Pewnie w trakcie złapał ze trzy zawały po takim traktowaniu przez "bliską" osobę. No cóż...
Ja osobiście lubię mięso z karpia.

Ale do rzeczy.

Tym razem pozwolę sobie zaproponować znowu coś z serii dań na wigilijny stół korzystając ze staropolskich przepisów.

HUCZKI, zwane też Fuczkami.

Są to przepyszne placki z kapustą i z grzybami. Wyglądem przypominają placki ziemniaczane, jednak skład i smak to zupełnie inna bajka.

  • 25 dag kapusty kiszonej
  • gotowane grzyby
  • szklanka mleka
  • szklanka mąki
  • jajko
  • sól, pieprz
  • ostra papryka
  • olej do smażenia

Kapustę należy dobrze odcisnąć, pokroić i ugotować w niewielkiej ilości wody do miękkości. Grzyby ugotować i rozdrobnić.
Lekko przestudzić.
Mleko zmiksować z mąką, jajkiem i przyprawami tak jak do ciasta naleśnikowego. Wymieszać z kapustą.
Na patelni rozgrzać olej. Łyżką nakładać ciasto, lekko spłaszczając formować małe placuszki. Smażyć z obu stron na złoto.
Świetnie smakują z plasterkiem łososia. Nazwa tych placuchów wywodzi się z Podkarpacia i spotkałam się z nimi jako fuczki ale i huczki. Nie mam pojęcia, która nazwa jest poprawna, pewnie obie. Jednak przyznam się, że smak jest bardzo pozytywnie zaskakujący i warto spróbować.
Polecam i życzę smacznego!!!

ZABILI ZENKA!!!!!

No cóż.....znalazłam ten filmik...he, zupełnie przypadkiem.
Nie jestem zwolenniczką takich metod, bo owy Zenek przy mojej słabej sile męczył by się strasznie. Wolę jednak jak inni zrobią to za mnie , raz a dobrze...i gdy ja tego nie widzę, resztę mogę robić sama...





Jak zabić Karpia : wersja damska:P
- wyciągasz korek z wanny i wychodzisz na papierosa i serial brazylijski.
Skutki uboczne: możesz zachorować na raka (palenie szkodzi).


Wigilia- zupa migdałowa

kuchnia.wp.pl


"Zabytkowe" receptury na potrawy ukrywają w sobie najwspanialsze smaki świata. Przynajmniej ja tak sądzę. Za każdym razem gdy odkryję coś kulinarnego w historycznych książkach to muszę to wypróbować.
Zupa migdałowa to wspaniała słodkość wigilijna.
Polecam ją także dla osób będących na diecie wątrobowej, jednak nie dla diabetyków.
 
Wigilijna zupa migdałowa sprzed stu lat:
"Zupa migdałowa (na 10 osób)
½ kg migdałów oparzyć, obrać ze skórki, dodać parę gorzkich, ubić w moździerzu, podlewając po troszce wody, aby się nie wytworzył olej. Masę tę rozprowadzić świeżem mlekiem zagotowanem, przekręcić przez pasówkę, osłodzić i wrzucić kawałek cynamonu. Ugotować następnie ¼ it. Ryżu na wodzie na pół-miękko, zalać go śmietanką, osłodzić, wygotować pod przykryciem, wsypać do zupy, dodając wymytych rodzynków (można i całych migdałów oparzonych). Przed podawaniem zupę wygrzać, doprowadzić do smaku cukrem i odrobiną soli."
 
ZUPA MIGDAŁOWA dzisiejsza

Składniki:
  • 20 dag słodkich migdałów,
  • 1 dag gorzkich migdałów, 
  • 2 dag masła, 12 dag ryżu,
  • 1,5 l mleka, 
  • 5-8 dag cukru,
  • 6 dag rodzynków.

Wykonanie:
Migdały sparzyć, obrać, zemleć w maszynce lub utłuc w moździe­rzu. Rodzynki przebrać i opłukać. Mleko zagotować z dodatkiem masła i cukru, zalać nim migdały, ro­dzynki i ugotowany na sypko ryż. Niesamowity aromat i wrażenia.
Zamiast mleka można dodać śmietanę, zwykłą lub light, ewentualnie jogurt naturalny 0 %

Kochani, praca w kuchni ruszyła, już prywatnie dla nas, bez zamówień. Przygotowałam już kapustę z grzybami, ryby oprawione i gotowe do marynaty, pozostałe grzyby ugotowane i pokrojone. Jutro piekę mięsiwo i ciacha, potem robię już pozostałości. W poniedziałek do pracy trzeba skoczyć, więc i uszka pewnie jutro dziobnę i nastawię barszcz.
Teraz właśnie studzę zalewę do śledzi. Poza innymi moimi ulubionymi robię też CARPACCIO Z BURACZKÓW ZE ŚLEDZIEM W CZERWONYM WINIE Z MIODEM. Nie jadłam tego, widziałam tylko jak wygląda, a jest to potrawa, która wygrała ostatnio ogólnopolski konkurs w Lublinie na Festiwalu Smaków. Przepis? ....no cóż, stworzyłam z domysłu-zobaczymy co wyjdzie, bo zalewa skomponowała się świetnie :)
Bardzo serdecznie dziękuję za każde słowo i tak liczne odwiedziny. Ruch u mnie taki, że normalnie nie dowierzam. Bardzo mi miło i witam każdego gościa serdecznie.

Pozdrawiam Was bardzo gorąco i dziękuję za te wszystkie cudowne kartki świąteczne jakie do mnie ciagle napływają!!!! Mam nadzieję, że moje też już są na miejscu

Miłego wieczoru!!!!




 

czwartek, 20 grudnia 2012

OBIAD W KOSZYCZKU, CZYLI ZABAWY Z CIASTEM CZĘŚĆ 2

Witam, witam !!!!
dziś dalszy ciąg zabawy z ciastem. Tak mnie natchnęło i się pobawiłam chwilę. Oczywiście miała być pizza, ale cóż...wena twórcza jest silniejsza.
Zrobiłam ciasto na pizzę tak jak w poprzednim poście. Gdy sobie rosło przygotowałam farsz.

  • mięso mielone
  • papryka surowa
  • cebula
  • pieczarki
  • ser żółty
  • sos sojowy ciemny
  • przyprawy ziołowe
  • kukurydza

mięso podsmażyłam z cebulką i z sosem sojowym oraz z przyprawami. Wystudziłam. Surową paprykę pokroiłam i zmiksowałam blenderem, dosypując przyprawy typu papryka ostra i słodka.

Wymieszałam z mięsem. Potem dodałam do niego jajko i odrobinę bułki tartej. Uformowałam kształt miski z wgłębieniem. Ciasto drożdżowe rozwałkowałam na płasko (kawałek odłożyłam na rączkę) i oplotłam nim mięsną miskę. We wgłębieniu ułożyłam usmażone pieczarki i posypałam tartym serem żółtym. Uplotłam rączkę i dokleiłam podtrzymując ją patyczkami do szaszłyków. Upiekłam w 200 stopniach do suchego patyczka (na oko).


Gdy lekko przestygło, wyjęłam patyczki z rączki. Przygotowałam sos czosnkowo-śmietanowy.


Przestudzone lepiej się kroi. Układam porcje na talerzach, polewam sosem i........


TADAM!!!!!


obiad gotowy.
Myślę, że taką formę ciasta drożdżowego można zastosować przy dojadaniu pozostałości po świętach i wykorzystać jako nowe danie.

Mój koszyczek to prototyp. Jest w nim dużo do zyczenia w kształcie ale następny już wiem jak zrobić. Przecież człowiek uczy się na błędach !!!



Kochani, bardzo, bardzo dziękuję za te wszystkie miłe słowa
i serdecznie pozdrawiam trwając w świątecznym amoku przygotowań.


MIŁEGO WIECZORKU!!!!


wtorek, 18 grudnia 2012

ZABAWY Z CIASTEM CZĘŚĆ 1

Witam wszystkich serdecznie.
Korzystając z chwili przerwy w szykowaniu świąt  dziś chciałam Was namówić do zabawy z ciastem drożdżowym. Nie jest to żadna nowość, ale przekonałam się nie raz, że znany specjał podany na wiele różnych sposobów zawsze smakuje wyśmienicie.
Ciasto na Calzone czy na pizzę, bo o nim tu mowa jest banalnie proste. Już wspominałam o nim na blogu ale oczywiście przypomnę.
Moje proporcje są na dużą ilość na 5 osób, gdzie każdy zjada po kilka sztuk.
  • niepełny 1 kg mąki pszennej
  • 3/4 szkl. oleju
  • 2 łyżeczki soli
  • 1/2 łyżeczki bazylii
  • 1/2 łyżeczko oregano
  • 5 dkg drożdży
  • 1 łyżeczka cukru
  • woda (ciepła)


Z tym ciastem-przyznam się bez bicia- nie pieszczę się specjalnie, bo zazwyczaj robię je na szybko. Rozpuszczam drożdże w wodzie z dodatkiem cukru, dosypuje mąkę, przyprawy i dolewam oleju. Zaczynam wyrabiać ciasto dolewając wody. Nie powiem Wam ile tej wody, bo to trzeba wyczuć by ciasto było elastyczne. Dokładnie wyrobione i napowietrzone zostawiam by urosło, a w tym czasie szykuję farsz.
I tu każdy ma pole do popisu dla własnej wyobraźni: dajemy to co kto lubi, to co jest w lodówce


Ten smakołyk jest bardzo lubiany u mnie w domciu. Jest też także bardzo praktyczny, bo wyśmienicie smakuje na ciepło i na zimno. Można go spokojnie zapakować do pracy czy do szkoły .
Polecam !!!!

A teraz pochwalę się Wam moim miastem. Wczoraj odbyło się uroczyste otwarcie lotniska w lubelskim Świdniku z czego jestem bardzo dumna. Miło było patrzeć na pierwsze loty samolotów pasażerskich :)
Nasze miasto od jakiegoś czasu zaczyna błyszczeć i istnieć w Europie.
Poza tym nasze autobusy są obsługiwane przez pomocników Świętego Mikołaja !!!!!

 Przede wszystkim witam gorąco nowych kolejnych gości.

KOCHANI, BARDZO WAM DZIĘKUJĘ SERDECZNIE ZA KAŻDE MIŁE SŁOWO I PODZIW DLA MOJEJ PASJI. TROCHĘ MI NIEZRĘCZNIE, BO JA WCALE TAKA SPRYCIULA NIE JESTEM. STARAM SIĘ WSZYSTKO ROBIĆ Z GŁOWĄ I Z ZAMIŁOWANIEM, A WŁAŚCIWIE TO SAMO SIĘ ROBI :)))))

PRZESYŁAM WSZYSTKIM CAŁA MOC SERDECZNYCH BUZIAKÓW I ŻYCZĘ MIŁEGO DNIA.  TERAZ UCIEKAM JUZ DO PRACY NA 12.
PAAAAAA!!!!!!

niedziela, 16 grudnia 2012

TAJEMNICZE PUDEŁECZKA I BAŁWAN ZENEK

Na początek napisze jednak ostrzeżenie, bo to nie będzie krótki wpis.

No dobrze, więc tak jak obiecałam, dziś pokażę zawartość pudełek oraz to , co mnie ostatnio zajmuje najbardziej.
Miałam całą moc zamówień. Dużym powodzeniem cieszą się pierogi. Jakie ? najróżniejsze, a najbardziej z grzybami i z kapustą oraz kołduny litewskie. Oczywiście prym wiodą także uszka wigilijne.
Miałam też jednorazowe dość duże zamówienie, które wywędrowało za granicę na zachód.
Mój blog jest świetną wizytówką moich poczynań kulinarnych, więc każdy zamawiający może poczytać sobie co robię i jak robię oglądając przy tym zdjęcia.
uszka, a w oddali robią się balerony białoruskie
W zeszłym tygodniu zrobiłam w sumie ok 600 uszek, 430 pierogów ruskich, 300 kołdunów, 200 pierogów z kapustą i grzybami itd, itd.
Każde zamówienie pakuję właśnie w takie opakowania, dokładnie opisuję i oddaję w dobre ręce.
farsz do uszek robię z grzybami cebulką i śliwką wędzoną


Moje Ślubne Szczęście pomagało mi w pracy. Najbardziej jednak mnie ucieszył gdy przyniósł mi niespodziankę w postaci sprzętu do robienia uszek. Na początku nie wiedziałam jak się zabrać za to ale po chwili opanowałam ten wynalazek i szło już sprawnie. Na tym czymś białym kładzie się rozwałkowane ciasto, w dołki układamy farsz, przykrywamy drugim rozwałkowanym ciastem, wałkujemy i od spodu wychodzą nam uszka. Pozostaje tylko zagiąć rożki i gotowe. Jednorazowo wychodzi 55 uszek, a przy takich ilościach to bardzo dużo.
 Oczywiście nie mogło zabraknąć baleronów białoruskich, udek faszerowanych, kurczaków faszerowanych.
udka paprykowe
 Może i dużo pracy ale przyjemności cała moc, bo ja w kuchni mogę robić i szaleć ile wlezie i na ile mi czasu starczy.
Początkowo bałam się czy zdążę gdy skumulowały mi się zamówienia ale dałam radę z pomocą ukochańców
udka pieczarkowe

Były także i gołąbki, a jakże, gdy ktoś ma smaka właśnie na to, to czemu nie?


kurczak faszerowany bez kości
gołąbki w sosie sojowym z suszonymi pomidorkami

Potem wszystko zapakowałam i GOTOWE. Zarwałam jedną nockę ale zdążyłam ze wszystkim. 8 kg mąki, tyle mi poszło na pierogi i po kilku dniach odczułam zakwasy w ramionach, ale warto było, bo zadowolenie i radość innych to podstawa. Jeszcze kilka takich podejść to będę miała bary jak Pudzianowski :))) ale co tam !!!!

Odpowiadając na kilka maili jakie dostałam:

kołduny litewskie to nic innego jak pierogi , w których farsz to szatkowana wołowina, cebula, majeranek, pieprz i sól, ale najważniejsze to fakt iż gotowane są na rosole.

Dziś był dzień odpoczynku w pełni rodzinnie. Z rana pognałam do pracy a potem było istne szaleństwo. Pogoda świetna, śnieg lekko mokry, bo mrozu nie było dużego, więc grzechem było by nie ulepić jegomościa ze śnieżnych kul.
Bałałanek, jak mawia nasza wnusia, wyszedł nam rewelacyjnie. Dostał nosek z marchewki, oczka ze śliwek, szalik z chustki i czapkę wełnianą by mu uszka nie zmarzły. Zabawy i śmiechu było całe mnóstwo. Bałałanek stoi pod naszym blokiem, bo rano jak będziemy iść do szkoły i do przedszkola będziemy mu machać i witać się z nim. Na imię dostał Zenek.

 Poza zabawą w tworzenie naszego bałałanka Zenka
była też bitwa na śnieżki



i nie obyło się bez ostrej jazdy na ślizgaczach i sankach.






Nawet i ja, babcia poszalałam sobie, a co!!!!
Przemoczyłam kurtkę, spodnie...i resztę :) ale raz się żyje, a każda wolna chwila razem z ukochańcami jest na wagę złota, bo życie zbyt krótkie jest by sobie żałować. Potem jak maluchy wyrosną to już raczej nie będą chciały z mamą i babcią zjeżdżać z górki. A ja bardzo lubię, trochę cieciuch jestem.







a szkraby miały największa frajdę!!!!




PREZENTY, PREZENTY!!!!


a właściwie mała prywatna wymianka


A teraz się pochwalę, bo dostałam kolejna paczuchę. Tym razem od Fredki z bloga Moja bajka. Zorganizowałyśmy sobie wymiankę. Ja dostałam przecudne ptasiorki, które czekają na wystrój świąteczny, serducha z małymi łyżeczkami, już zajęły honorowe miejsce w kuchni i wiszą sobie przy półce, zaś ten cudowny śpioch z podusią śpi teraz z Julcią w łóżeczku :)

Fredziu, Twoje prace są wspaniałe. Dziękuję Ci, że zgodziłaś się na wymiankę. Moja paczucha poleci do Ciebie we wtorek, musi dojść szybko, bo będą tam smakołyki, ale o tym co tam będzie ciiiii....bo to trochę niespodzianka też.

Pomęczyłam Was dzisiaj trochę tak długim wpisem i zdjęciami. Mam nadzieję, że ktoś wytrwał do końca.
Dziękuję serdecznie za wszystkie miłe komentarze i za każde słówko i odwiedziny.
Pozdrawiam Was serdecznie !!!!