sobota, 28 września 2013

MALOWANY PTAK

Tego jeszcze nie było w moim wykonaniu....MALOWANY PTAK.
Tort zamówiony dla małego ornitologa chyba się sprawdził.
Jakże duże było moje zdziwienie, gdy tydzień temu dostałam telefon z prośbą o wykonanie tortu urodzinowego dla 6 latka z ptakiem. Miał to być ptak prawdziwy, nie żadem bajkowy, zaś wybór gatunku pozostał w mojej gestii.



Mama chłopca wybrała smaki truskawkowo - jagodowy w białej masie śmietanowej. Pomyślałam więc sobie, że na białym (jasnym tle) ładnie będzie wyglądać papuga.
I tak kilka dni temu wzięłam się za robotę.

Ptaka naszkicowałam czekoladą, kolory wypełniłam żelkami. Kolorowe słodkie gumowe misie rozpuściłam kolorami w małych rondelkach na parze i gdy podstygły i tężały  pokrywałam na torcie owy szkic.
Potem w małej filiżance rozrobiłam lekki lukier, do którego dodałam zielony barwnik i pędzelkiem malowałam tło, starając się uzyskać odcienie od ciemnej do jasnej zieleni.
Nie wiem czy zabawę kolorami dobrze widać na zdjęciu ale w rzeczywistości jest to intensywny kolor.

Dziś Mama szanownego rano do mnie zadzwoniła, zaś chłopiec zapytał mnie jaki to ptak. Odpowiedziałam, że papuga, a on zaczął mnie wypytywać jaki gatunek wśród papug. Zaczął mi wymieniać różne rodzaje tego ptaka. Oniemiałam, bo nie wiedziałam, że sześciolatek może być takim znawcą. W tym momencie ogarnął mnie ogromny stres.
Czy się spodoba ta papuga? czy sprostałam wymaganiom Jubilata? czy to w ogóle podobne jest do papugi?
Hmmm....
Mama odebrała ciacho ok 13 godziny i była zachwycona jednak cały czas dumam nad opinią Jubilata.
No cóż...może jutro się dowiem
Przesyłam Wam wszystkim serdeczności i życzę miłego wieczoru

wtorek, 24 września 2013

POWTÓRKA NA ŻYCZENIE

Hi, hi nie daję Wam dziś spokoju...no cóż, może mi wybaczycie.
fot. Madzia U.
Dziękuję za przemiłe komentarze pod wpisem o udkach na słodko ale wszystko to zasługa Asi - ja jestem niewinna :)
Ostatni tort jaki robiłam , ten dla Pani Oli bardzo się spodobał, zaś smak truskawkowo-jagodowy cieszy się popularnością. Chyba mogę już robić z zamkniętymi oczami choć cięzko jest coś powtórzyć dokładnie.
Zostałam poproszona o powtórkę tortu z małą zmianą w napisie.
fot. Madzia U.
Nie wyszło identycznie, bo i kwiatów jest ciut więcej, może dlatego, że są mniejsze niż poprzednio.
Tak więc kolejne zamówienie się zrealizowało, Jubilatka zadowolona, zamawiająca Madzia także i być może zyskałam nowych klientów.  Zdjęcia publikuję dzięki uprzejmości osoby zamawiającej i mam wreszcie tort w przekroju :)
To tyle. Obiecuję, że dziś już nic nie wstawię na bloga.
Teraz na sobotę szykuję tort z malowanym ptakiem...ale o tym już napiszę gdy go zmaluję.
Miłej nocki

BACZNOŚĆ! IDĄ KUSZĄCE UDA



Dzień dobry Wam wszystkim.
Świeci cudowne jesienne słońce, jest ciepło i człowiek budzi się z uśmiechem, bo....to już kolejna pora roku. Po wczorajszej ulewie ,z takim porankiem nabiera się sił witalnych .
Ostatnio znalazłam ciekawy przepis na obiad, którym chciałabym się z Wami podzielić. Asia, czyli Margarytka (klik), którą już znacie podsunęła mi gotowe danie. Miałam zbędne wytrybowane udka więc pomyślałam, że przetestuję je właśnie tym sposobem.
Uwielbiam połączenie mięsa drobiowego z owocami, więc nawet się nie zastanawiałam.
Pozwolę sobie zacytować za autorką (link podany wyżej):

Kurczak z brzoskwiniami i cynamonowo - kokosową nutą 

Składniki na 4 porcje:

 
  • 4 porcje kurczaka, np. małe filety z kurczaka albo 4 udka,
  • 8 połówek brzoskwiń z puszki 
  • ½ szklanki białego wina wytrawnego (ale można się bez niego obyć i zastąpić wodą)
  • 2 - 3 łyżki płynnego miodu (jeśli jest gęsty to delikatnie go podgrzać)
  • 2 - 3 łyżki soku z brzoskwiń
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 2 łyżki wiórków kokosowych wiórek kokosowych
  • sól, pieprz, papryka słodka czerwona, curry


 Wytrybowane udka (lub inną część mięsa) umyć, osuszyć papierowym ręcznikiem, oprószyć solą, pieprzem, papryką i curry. Przykryć folią spożywczą i wstawić na 2-3 godziny do lodówki (można na całą noc). Wyłożyć do dużego naczynia żaroodpornego (na tyle dużego, aby potem jeszcze zmieściły się jeszcze brzoskwinie).
Ja oczywiście musiałam coś dodać od siebie. Otóż w środek udek ułożyłam mięso mielone przyprawione ostrą papryką . Całość posypałam posiekaną świeżą bazylią i odrobiną majeranku (dla zbilansowania lekkości trawienia)




Przykryć pokrywką albo folią aluminiową. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni (bez termoobiegu), po 10 minutach zmniejszyć temperaturę do 160 stopni i piec 30 - 40 minut (zależy od wielkości porcji kurczaka).

W połowie pieczenia zdjąć pokrywkę albo folię i podlać podgrzanym winem, ponownie nie przykrywać. Gdy kurczak już się upiecze, wyciągnąć z piekarnika (nie wyłączać piekarnika, podwyższyć temperaturę do 180 stopni), włożyć brzoskwinie, polać je sokiem brzoskwiniowym, rozpuszczonym miodem, posypać cynamonem i wiórkami kokosowymi. Wszystko razem wstawić do piekarnika na 10 minut - można włączyć grill albo opiekacz



 Z czym je podawać? wszystko zależy jak skomponujecie dalszy ciąg dania. U mnie danie uzupełniły pomidory namoczone w occie winnym z białego wina, przeplatane plastrami brzoskwiń ułożone na sałacie lodowej i ziemniaki z masełkiem.




Zestaw pierwsza klasa, zaś domownicy po posiłku oddali "wylizane" do czysta talerze co jest największym podziękowaniem dla osoby przygotowującej posiłek :)








Danie jest cudowne w smaku, słodycz brzoskwiń i miodu nie jest zbyt wyczuwalna , zaś cynamon z kokosem wspaniale uzupełniają magiczne kuszenie smakowe.
Ten przepis wpisałam już na stałe w menu w mojej kuchni, bo jest obłędne. Myślę, że dobrze sprawdzi się także jako danie na jakąś imprezę, gdyż uwielbiam zaskakiwać gości nowymi smakami, dla większości jeszcze nie odkrytymi.

A teraz opowiem Wam o moim młodym kadecie szkoły wojskowej.

Mój synio w piątek był na pierwszym wypadzie wojskowym w teren. Młodzi przechodzą tam niezłe szkolenie i w jakimś sensie szkołę życia. Największym strachem i autorytetem dla nich jest sierżant, który nie oszczędza ich i trzyma ostro w garści. Kacper mówi, że na jego zajęciach uczniowie boją się mrugnąć oczami nawet. I dobrze, przynajmniej nie ma facet problemu z młodzieżą jaka przyszła z gimnazjum.
-Na pytanie sierżanta komu jest zimno zgłosiło się kilku ochotników, którzy potem dla rozgrzewki musieli pompować klasyczne pompki


- w lesie też ich nie ominęło za to, że zbytnio się ociągają



 - Oczywiście nie mogło zabraknąć "brzuszków" i turlania się









-Było też pływanie na czas pontonami








- Kolejną atrakcją było czołganie na "krokodylka" czyli bez używania nóg






Całość uwieńczył posiłek przy ognisku z podsumowaniem zmagań plutonów






Mimo wysiłku ,rywalizacji i rygoru dzieciaki były bardzo zadowolone







a potem szykowanie lokum, czyli "jak sobie pościelesz tak się wyśpisz"







Kacper wrócił do domu padnięty ale szczęśliwy. Wojsko to jego pasja od wczesnego dzieciństwa i tym bardziej cieszy mnie, że dostał się do tej szkoły i ma możliwość spełniać się.
Nie długo odbędzie się ślubowanie, czyli coś w rodzaju przysięgi. Pełne umundurowanie, uroczysta musztra połączona z paradą....oj coś czuję, że moje matczyne łezki szczęścia i dumy będą płynąć, oj będą :)
Kochani. Dziękuję Wam serdecznie za odwiedziny i komentarze. Jednocześnie witam gorąco nowych gości tu i na fanpage.

Życzę Wam słonecznego, pełnego cudownych kolorów jesieni dnia.


ODMELDOWUJĘ SIĘ   :)