sobota, 21 stycznia 2012

DZIEŃ BABCI I DZIADKA



Babcia jest jak dobra wróżka,
co otwiera bajkom drzwi,
bo gdy kładzie nas do łóżka
potem mamy piękne sny.
Babcia trochę zwariowana
do wygłupów ciągle pierwsza
ale zawsze jest kochana
i co roku jest fajniejsza

przynajmniej się staram i nabieram wprawy....he,he



Dziadzio zawsze daje wsparcie,
chroni wszędzie gdzie się da,
i nie kłóci się zażarcie
bo jest kumplem na sto dwa.
Dziadzio tuli czułym gestem
wycałuje gdy coś boli,
pod parasol schroni jeszcze,
razem z wnusią wciąż swawoli.

No a wszystko dzięki komu?
naszej wnusi ukochanej,
wnosi uśmiech wciąż do domu
swym serduszkiem roześmianym!!!!



WSZYSTKIM BABCIOM I DZIADKOM Z OKAZJI DZISIEJSZEGO ŚWIĘTA I NA CODZIEŃ
ŻYCZĘ SAMYCH RADOŚCI I WIELKIEJ MIŁOŚCI ORAZ WARIOWANIA  Z WNUSIAMI.

ZAŚ WSZYSTKIM AGNIESZKOM I JAROSŁAWOM IMIENINOWO ŻYCZĘ WSZYSTKIEGO
NAJLEPSZEGO

piątek, 20 stycznia 2012

wyluzowane uda czyli udka faszerowane 2

Witam serdecznie :)  i bardzo ciepło

Z tego co widzę udka faszerowane cieszą się ogromną popularnością. Nie dziwię się, bo sama je lubię przyrządzać i zajadać. Pytacie ciągle o sposób trybowania. Pisałam już we wcześniejszym czasie o tym w tym MIEJSCU ale chętnie zrobię to jeszcze raz. Tym samym nie będę odpisywać na liczne maile tylko ujmę to w jednym poście.
Udka możemy rozbierać z kości w całości razem z podudziem lub same łydki.
Jeżeli mamy całe uda z podudziem zaczynamy od górnego stawu, czyli od bioderka.Powoli nożykiem po kości ściągamy mięsko tak by nie uszkodzić mięśnia i skóry. Gdy dojdziemy do kolanka, w stawie przecinamy ścięgna, wyjmujemy kość udową i zabieramy się do kości w łydce. I tak samo delikatnie nożykiem (lub palcami) wzdłuż kości odłączamy kość od mięśnia. Gdy dojdziemy do stopki chwytamy kość i wyciągamy tak jak zdejmujemy z nóżki :) Ja osobiście zostawiam część na końcu czyli chrząstkę skarpetkową ponieważ gdy udko nafaszeruję to nic nie wypływa z drugiej strony, ale można odciąć końcówkę.
                                                                                                                                

Gdy już mamy skończone trybowanie, mięsko przyprawiamy tak jak nam się zamani do smaku.
Zostawiamy na chwilę by przyprawy i ziółka wsiąkły w środek i robimy farsz.
Wypełnienie udek może być najróżniejsze.
1. udka faszerowane mięsem mielonym: ok 30 dkg mielonego (zależy ile jest udek), jajko, natka pietruszki. Wszystko razem mieszamy i nadziewamy. Można także do mielonego dodać drobno pokrojoną w kostkę paprykę zieloną i czerwoną. Albo mielone z kukurydzą.

2. Udka faszerowane pieczarkami: do tego potrzebne nam pieczarki starte na dużych oczkach lub drobniutko pokrojone, doprawione. Gdy przestygną mieszamy je z jajkiem i faszerujemy udka.

3. Udka faszerowane farszem z serami: ostatnio zachciało nam się czegoś takiego:
  • oliwki zielone
  • papryka czerwona
  • ser feta
  • zioła
  • ewentualnie szczypiorek
wszystko kroimy drobno poza oliwkami, potem mieszamy razem w misce i faszerujemy udka.
Oczywiście można eksperymentować z farszem, dodać więcej gatunków sera czy inne warzywa.
Tak czy owak udka wychodzą zawsze rewelacyjne w smaku, ponieważ mięso drobiowe ma to do siebie, że nasączy się każdym smakiem jaki dodamy.

Trybując całe uda z podudziem trzeba potem te udka ładnie układać do pieczenia, lub spinać wykałaczką. Ja raczej tego nie stosuję, bo mięso gdy się piecze często pęka pod wpływem ściśnięcia. Dlatego wolę same małe udka czyli łydki. Wtedy po włożeniu farszu górę udka zamykamy skórą zawijając ją od spód. Mięso gdy pęcznieje pod wpływem temperatury nie popęka ponieważ ma miejsce by się rozejść i nie wypłynie farsz ze środka. Jedynym warunkiem jest to by nie faszerować na maksa tylko na luźno.



Na filmiku pokazane są zdjęcia trybowania samych łydek, podudzia. Nie ma z tego dużo zdjęć, ponieważ jest to moment pracy ale zobaczyć można. Polecam :)



To by było tyle na dziś. Pozdrawiam serdecznie życząc wilczego apetytu i dziękuję za miłe słowa

czwartek, 19 stycznia 2012

i znowu słodkie rozkosze z artystycznym dźwiękiem

Kto ich nie lubi? każdy ma jakieś swoje ulubione słodkości, które bez względu na chęć kuszą i nie sposób odmówić.
Ja uwielbiam krówki, ale tylko opatowskie. W/g mnie są to jedyne krówki, które od kilkunastu lat nie zmieniły smaku i są robione w/g tej samej receptury nieustannie. Kruche z wierzchu, w środku lekko ciągnące...mniam. Drugą moją słabością są Michaszki z Mieszka, wymiękam przy tym i nie ma możliwości bym się tym przejadła. Czasem moje ślubne Szczęście zamiast kwiatka kupi mi dużą kilogramową pakę, a ja jak dziecko mam dziki uśmiech na twarzy na sam widok.
Dziś jednak nie o tych wspaniałościach. Może kiedyś nauczę się gotować krówki, bo wiem, że można.

Moje ukochańce także bardzo lubią słodkości. W niedzielę zrobiłam ciacho takie na wariackich papierach, bo z tego co miałam. Wyszło coś niesamowitego.
Upiekłam zwykły szybki biszkopt z kakao i zrobiłam dwie masy.
Jedną masę zrobiłam z zasłyszanego przepisu Majkowego, czyli 0,25 ajerkoniaku wymieszałam z margaryną. Wyszła pyszna puszysta masa ajerkoniakowa. Drugą masę wymodziłam coś na wzór budyniowej tylko dodałam troszkę tartych orzechów i wiórek kokosowych. Przełożyłam biszkopcik i tadaaam...wyszło co wyszło, paluszki lizać. Mój średni synio stwierdził, że ta druga masa smakuje jak milky way i super! Te maluśkie ciasteczka to pychoty robione na piwie.

Kruche Ciasteczka francuskie


  • 2 kostki margaryny
  • 4 szklanki mąki
  • pół szklanki piwa jasnego

Ciasto lekko zagnieść, wykroić kółka lub kwadraty, nakładać dżem i zawinąć. Piec chwilkę w 180 stopniach na pergaminie. Gdy przestygną posypać cukrem pudrem.


Oczywiście skusiłam się na prośby maluchów i zrobiliśmy też ryż zapiekany z jabłkami w masełku, polany bitą śmietaną.
Normalnie, nic tylko dania iście dietetyczne !!!!
Ja też próbuję zrzucić kilka centymetrów w biodrach po świętach, tylko, że u mnie to pięć minut roboty, więc nie żałuję sobie rozpusty smakowej. Jakby nie patrzeć to diety są dla nas, a nie my dla diet!




A teraz pokażę Wam cudeńka. Nie mam pojęcia skąd ta wspaniała kobieta ma tyle pomysłów, ale jej prace zadziwiają za każdym razem. Janeczka jest niesamowita i ma bardzo kreatywną głowę i zdolne rączki.

To jest wspaniałe i urzekło mnie od pierwszego spojrzenia. Coś jakby kamea zrobione na muszli, do której przyczepiony jest ususzony kwiatuszek i całość polakierowana. Wykończenie sami widzicie, wspaniałe.
I drugi naszyjnik bardzo elegancki, na wieczorową porę.
Uwielbiam biżuterię od Janeczki, bo tyle serca jest w każdej tej pracy, że aż czuje się to nosząc te cudności. Poza tym każdy zaczepia mnie i pyta skąd mam takie cacka, bo widzi pierwszy raz. A mnie duma rozpiera i od razu podaję im link tam gdzie trzeba.


Chcecie zobaczyć jak się piecze ciacha? proszę bardzo !

Dziękuję bardzo serdecznie za miłe słówka w komentarzach i mailach- dzisiaj poodpisuję . Obiecuję, że następny wpis zrobię znowu o udkach faszerowanych gdyż bardzo często pytacie jak i co. Może wymyślę jakieś inne farsze jeszcze?

Życzę wszystkim miłego zwiedzania mojej kuchni i zapraszam ponownie.

POZDRAWIAM

ale pasztet ! weźmy się pod boczki

Dziś trochę o wyrobach bynajmniej nie na słodko, choć bardzo smakowicie. Uwielbiam domowe pieczone mięsa, pasztety, rolady i pieczenie. Ma to swój smak, zapach i jest doprawione odpowiednio. Poza tym ile satysfakcji gdy rodzinka zjada ze smakiem.

Jako mała dziewczynka zajadałam się zawsze pasztetem domowej produkcji od mojej babci. Minęło juz tyle lat, a ja wciąż szukam tego smaku. Robię niby tak jak ona robiła, jednak nie potrafię tak doprawić by przywołać smak z tamtych lat.

PASZTET pieczony 


  • ok 1,5 kilograma mieszanego mięsa (drobiowe, wieprzowe, wołowe)
  • 500 g podgardla wieprzowego
  • 400 g wątroby drobiowej
  • 3 jajka
  • 2 czerstwe bułki pszenne
  • 200 g marchwi
  • 1/2 małego selera
  • 3 duże cebule
  • 1 por
  • 1 korzeń pietruszki
  • łyżeczka gałki muszkatołowej
  • pieprz ziarnisty
  • ziele angielskie
  • liść laurowy
  • 1/4 łyżeczki imbiru
  • 1/4 łyżeczki tymianku
  • owoce jałowca
  • sól, pieprz, pieprz ziołowy do smaku 

Mieszane mięsa i podgardle pokroić w kawałki, zalać wrzącą wodą i ugotować do miękkości z dodatkiem ziarnistego pieprzu, jałowca, liści laurowych, ziela angielskiego oraz warzyw. Wyjąć i przestudzić. Do wywaru włożyć oczyszczoną z błon wątróbkę, gotować ok 5-7 minut. Wywarem zalać bułki, namoczyć i lekko odcisnąć.
Ugotowane mięsa zmielić dwukrotnie razem z bułką. Do masy dodać żółtka i przyprawić ją ziołami oraz solą i pieprzem. Bardzo dokładnie wyrobić, po czym dodać pianę z białek. Wymieszać i przełożyć do dużej natłuszczonej i wysypanej tartą bułką formy, napełniając ją w 2/3. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni (termoobieg - 190 stopni). Piec około 40 minut, po zrumienieniu wierzchu pasztetu przykryć go papierem do pieczenia.
Upieczony pasztet wystudzić w formie przez ok 1 godziny, po czym wyjąć, przełożyć na deskę i całkowicie schłodzi.
Do pasztetu juz zmielonego można dodać też różne dodatki. Ja np. na święta daję śliwki suszone, ostatnio szaleję z kaparami, które uwielbiam, więc też dodałam, można także dać grzyby.

Teraz zapraszam na smakowitość, którą tygryski uwielbiają.

ROLADA Z BOCZKU

  • ok 2 kg boczek wieprzowy b/k
  • ser mozzarella
  • oliwki zielone
  • czosnek konserwowy
  • czosnek w ząbkach surowy
  • zioła (wedle uznania)
  • sól, pieprz
  • śliwka suszona (namoczona wcześniej)
  • 30 dkg mięsa mielonego drobiowego
  • 1 jajko
  • 30 dkg mięśnia z łopatki wp, lub jak ktoś woli polędwiczka wieprzowa

Boczek umyć, oczyścić, odkroić skórę. Rozłożyć na blacie i roztłuc tłuczkiem do mięsa. Posolić.
Mięso mielone przyprawić ziołami, dodać jajko i wymieszać dokładnie. Rozsmarować na boczku. Następnie ułożyć tak jak się komu podoba różne dodatki. Np. z jednej strony śliwki suszone, pokrojone oliwki, z drugiej strony można dać kawałki moreli z czosnkiem konserwowym drobno pokrojonym. Na brzegu kładziemy mięso z łopatki lub polędwiczkę, które będzie stanowić środek rolady. Ja zawsze daję długi kawałek mięśnia, w niego wzdłuż układam ser mozzarella i wwijam to w boczek tak by stanowiło centrum po rozkrojeniu.  Całą zwiniętą roladę wiążę ściśle sznurkiem masarskim. Wkładam na chwilę do wrzątku osolonego (1 minuta max.) kończąc blanszowanie w zimnej wodzie przez 30 sekund.
Przygotować blachę, wyłożyć folią aluminiową. Położyć na to roladę. Posypać całą dokładnie ziołami, solą, pieprzem, czosnkiem. Zawinąć, podlać na blachę wody i piec w 180 stopniach przez godzinę. Potem rozwinąć z folii, przełożyć roladę na drugą stronę, zawinąć z powrotem , podlać wodą i znowu piec ok pół godziny. Potem rozwinąć i można jeszcze chwilę zapiec by nabrała koloru. Gdy już wyjmiemy nasz rarytas, położyć na nim deskę do krojenia, a na nią coś ciężkiego by przygnieść roladę. W ten sposób będzie bardziej ścisła po rozkrojeniu. Schłodzić i kroić. Podać i zajadać, zajadać...


Bardzo smaczna!

a gdyby komuś zachciało się pić to polecam pyszny napój, który też miał swój specyficzny niezapomniany smak (ja do tej pory uwielbiam wodę gazowaną z sokiem malinowym)


Witam nowych gość w mojej kuchni i zapraszam do zwiedzania. Dziękuję bardzo za każde szczere słowo



Życzę wielkiego apetytu.

Do następnego!