Od jakiegoś czasu dostaję pytania odnośnie ciasta biszkoptowego. Dziś chciałam zagłębić się w ten temat . Musze Wam się przyznać, że pozwoliłam sobie także na mały eksperyment z tym ciastem, ale o tym potem.
Może zacznę od przypomnienia przepisu. Jest on dość znany ale i ciekawy. Wspominałam już o tym biszkopcie na początku mojego blogowania W TYM MIEJSCU
Pełna porcja na całą tortownicę (po upieczeniu wychodzą trzy warstwy do tortu):
- 1/4 szkl. mąki ziemniaczanej
- 3/4 szkl. maki pszennej
- 3/4 szkl. cukru
- 5 jajek
Gdy ciasto już gotowe wyciągamy i RZUCAMY płasko o podłogę z wysokości ok pół metra. Po dobrym rzucie tortownicę z ciastem wstawiamy z powrotem do piekarnika i studzimy całkowicie przy uchylonych drzwiczkach.
Teraz spróbuję wyjaśnić zasady dlaczego biszkopt pięknie rośnie choć jest bez proszku do pieczenia, dlaczego nie opada i dlaczego rzucamy nim o podłogę, bo tego dotyczą głównie pytania zainteresowanych.
1. Brak proszku do pieczenia wcale nie przeszkadza w tym by masa urosła. Pracują tu zamiast niego ubite białka, które z mąką ziemniaczaną wytwarzają reakcję pod wpływem ciepła taka samą jakby w środku była soda lub proszek. Mąka pszenna i żółtka scalają tę masę w całość.
2. Ważne jest by nie smarować brzegów tortownicy tłuszczem. Dlaczego? bo ciasto gdy rośnie przytwierdza się do ścianek, a potem gdy stygnie nie opada gdyż trzymają je brzegi blaszki.
3. po co rzucamy ciastem? by nim dobrze wstrząsnąć. W czasie pieczenia wytwarzają się bańki powietrza, zapiekają się w cieście ale nie znikają. Po upieczeniu gdy rzucimy nim o podłogę z wysokości ok pół metra bańki powietrzne pękną, a ciasto pozostanie na miejscu tak jak się upiekło. Gdy nie rzucimy, biszkopt w czasie stygnięcia zaczyna powoli opadać bo pękają te przestrzenie powietrzne i puste miejsce napełnia się ciastem.
Ot co, cała filozofia. Lubię wiedziec co i dlaczego, dlatego dążyłam by tego się dowiedzieć. Cieszę się, że są osoby zainteresowane, które też chcą poznać logiczną tajemnicę biszkoptu.
Ten przepis jest sprawdzony po stokroć, wypróbowany przez tych co nigdy biszkoptu nie robili i przez tych, którym biszkopt zawsze opadał. Każdy jest zadowolony.
Gdybyście chcieli spód biszkoptowy do ciasta z masą owocową, sernika czy innych kremowych to polecam mniejszą porcję:
- 2 rozdzielone jaja
- 5 łyżek cukru
- 6 łyżek mąki pszennej
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- można dodać otartą skórkę z cytryny lub pomarańczy
PUSZEK OKRUSZEK
To nic innego jak ten sam biszkopt z całej porcji. Jednak tym razem zrobiłam doświadczenie. Gdy masę ciasta miałam już gotową , odlałam 1/3 ciasta i wymieszałam ją z odrobiną soku malinowego. Ryzykowałam zakalcem w środku, ale w końcu zakalce też mają swój urok i są smaczne. Surowe ciasto lałam na tortownicę na sam środek jasną część, potem malinową i na koniec znowu jasną. Tak jak robi się zebrę.Wszystko inne robiłam tak jak przy czystym biszkopcie. Wyszedł pyszny, puszysty biszkopt z malinową falą w środku i pachnący owocowo.
Witam serdecznie moich nowych gości oraz stałych bywalców. Dziękuję bardzo za tyle serdeczności i miłych słów oraz za to, że na ileś mi ufacie zadając różne pytania. Jeżeli jestem w stanie to odpowiem, jesli zaś nie będę znała odpowiedzi to może razem poszukamy.
Teraz uciekam. Muszę się przygotować, bo zaczynam szykowanie potraw na sobotnie zamówionko, a z rana jeszcze do pracy wypadało by skoczyć :)))
Życzę wszystkim miłego wieczoru i spokojnej nocki.
Pozdrawiam bardzo serdecznie