W nowy rok, tj w niedzielę szukałam smaków deserowych. Z rana upiekłam ciasto krówkowe w łatki na drożdżaku, a potem po obiadku na tych co wszystko zjedli czekała panna Cotta.
Ciasto zwykłe drożdżowe, przekrojone wzdłuż na pół po upieczeniu i w plamki nasączone kawą. Potem przełożone masą budyniową i przykryte drugą częścią. Wierzch posmarowałam masą krówkową zostawiając miejsca na łatki, czyli masę śmietanową. Potem zostawiłam do zastygnięcia i gotowe. Proste i smakowite.
PANNA COTTA
tego przysmaku moje szkraby najmłodsze nie próbowały jeszcze, więc postanowiłam zrobić im jako deserek.
- 250 ml śmietanki kremówki
- 250 ml mleka 3,2%
- 90-100 g cukru pudru
- 4 łyżeczki żelatyny
- cukier waniliowy
Żelatynę rozpuścić w wodzie. Zagotować mleko z cukrem, dodać żelatynę. W
drugim garnuszku podgrzać śmietanę z cukrem waniliowym. Powoli wlać
śmietanę do mleka, ubijając całość trzepaczką (nie ubijamy na pianę,
tylko łączymy składniki). Gotową mieszankę przekładamy do naczynek. (Aby
łatwiej było wyjąć deser po ostygnięciu dobrze jest przepłukać naczynka
zimną wodą.) Ostawiamy do ostygnięcia i stężenia na co najmniej 2
godziny. Po tym czasie ostrożnie wyjmujemy z foremek (można na chwilę
wstawić ją do gorącej wody, to usprawni wyjmowanie panna cotty),
układamy na talerzyku i dekorujemy syropem owocowym np. truskawkowym,
jeżynowym lub jagodowym. W zależności od upodobań.
To co widać na zdjęciu na drugim planie to natomiast deser dla mojego ślubnego Szczęścia.
Ostatnio często zaglądam do
Doroty na bloga. Bardzo podobają mi się opisane tam pomysły na drinki. Skoro rozpoczął się karnawał to można sobie pozwolić na degustację. Dużym plusem jest to, że ostatnio pojawiło się kilka rodzajów nowych smaków likierów, wódek smakowych w sklepach.
Ochoty na eksperymenty nabrałam już u naszej Majki gdy byłam u niej ostatnio.
Majka i kilkoro znajomych bardzo zachwalali nową Soplicę o smaku orzecha laskowego.
Ma zaledwie 34 % alkoholu, słodka i przepięknie pachnąca orzechami.
Jest wyśmienita sama z lodem lub z dodatkami.
Inną nowością, którą wypróbowaliśmy jest lubelska wódka grejfrutowa. rewelacja! normalnie jakby się piło sok z czerwonego grejfruta z lodem o lekkim posmaku alkoholu. A że ja nie przepadam za czystą wódką, więc gdy już najdzie ochota to nie mam nic przeciwko ciekawym zestawieniom smakowym w drinkach oraz nowym gatunkom alkoholu.
Wymyśliłam więc deser na zimno. Trochę podpatrzyłam właśnie u Doroty jak wspomniałam, a trochę z tego co już nam. Zaparzyłam dobrą kawę w expresie, lekko osłodziłam i zostawiłam do wystygnięcia. Wlałam ją do szklanek i wrzuciłam po kostce lodu. Śmietanę 30% ubiłam na sztywno i nałożyłam na wierzch zimnej kawy i wyłożyłam jej część na wierzch kawy. Zrobiła się kolejna warstwa, na którą powolutku wlałam kieliszek wódki Soplicy tej o smaku orzecha laskowego. śmietana nasiąkła alkoholem. Potem dołożyłam resztę kremówki i posypałam tartą czekoladą. Pije się extra, bo do naszych ust spływa najpierw kawa ze spodu, delikatnie mieszając się alkoholową kremówką, a na buzi zostaje smak bitej śmietany.
POEZJA!!!!
Te wódkę z orzechami można także wymieszać z samą kremówką i wychodzi wtedy coś a'la irish krem.
teraz czas na pyszne drożdżówki-bo najlepsze zostawia się na koniec.
DROŻDŻÓWKOWE SZALEŃSTWO DOMINIKI
Wczoraj przeglądałam sobie subskrypcje moich blogów ulubionych i zatrzymałam się na blogu
Dominiki, która w chwilach relaksu podczas nauki przedmaturalnej lubi coś fajnego upiec.
Zaciekawił mnie bardzo przepis na drożdżówki. Dlaczego? bo nigdy nie spotkałam soię by do ciasta drożdżowego dodawać zmielone ugotowane ziemniaki. No i się zawzięłam, że musze wypróbować.
Składniki:
-
7g drożdży instant (ewentualnie 1/2 kostki świeżych drożdży)
-
250ml ciepłego mleka
-
10dkg miękkiego masła
-
1 cukier waniliowy
-
3 szkl. mąki
-
1/2 szkl. cukru
-
1/2 łyżeczki soli
-
120g ugotowanych i utłuczonych ziemniaków(ja dałam garść na tę porcję i nie wiem ile to ważyło)
Dominika pisała mi, że z tej porcji wychodzi ok 12 drożdżówek.
Oczywiście patrząc na ilość dziobaków chętnych do jedzenia u nas w domciu, ja zrobiłam podwójną porcję, z której wyszło 30 rarytasów.
Drożdże rozpuścić z łyżką cukru i mąki w kilku łyżkach mleka i odstawić
na 15 minut. Po tym czasie dodać resztę składników i wyrabiać ciasto do
momentu, kiedy zacznie odchodzić od ręki. Uformować z niego kulę,
przełożyć do miski, posypać mąką i
pozostawić do wyrośnięcia na 1-1,5 godziny.
Po tym czasie z ciasta formować placuszki, każdy wypełniać 1 łyżeczką
ulubionego nadzienia i zaklejać. Gotowym drożdżówkom pozwolić rosnąć
jeszcze przez mniej więcej 30 minut. Piec ok. 15-20 minut w piekarniku
nagrzanym do 200
°C.
Kiedy bułeczki wystygną można je polukrować co też z miłą chęcią uczyniłam.
Drożdżówki wyszły rewelacyjne! dzieciaki zajadały z uśmiechami na dziobie oblizując paluszki z lukru. Mąż gdy jechał już po drugiej zmianie do domu to tylko zadzwonił by się spytac czy coś mu zostawiliśmy.
Dominika, proszę o więcej takich wynalazków co przykują moja uwagę.
Dziękuję Wam za cierpliwość w czytaniu, chciałam wszystko napisać dokładnie i jakoś tak wyszło. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę ogromniastego apetytu.