< Agnieszka Rucińska - moje mniam: CÓŻ POCZĄĆ?

niedziela, 26 stycznia 2014

CÓŻ POCZĄĆ?

...gdy są potrawy , których dzieci nie chcą jeść? kiedyś gdy byli młodsi to biegałam za nimi, karmiłam, prosiłam, wymyślałam zabawy. Jednak z biegiem lat dojrzałam do metody "jesteś głodny to zjesz, jak nie to Twój problem". I muszę Wam powiedzieć, że to działa. Musiałam tylko konsekwentnie trzymać się tego.
Ola jako najstarsza była dzieckiem wszystko jedzącym, poza kaszą, rybami i szpinakiem.
Kacper- średni syn- nigdy nie jadał mięsa, ryb,wędliny, warzyw, kasz. Żył tylko na nabiale, kluchach i sokach. Teraz powoli poznaje smaki każdej potrawy.
Kuba- najmłodsze dziecię- też marudził. Teraz mając 9,5 lat nie przepada za kaszami, mięsem w sosie ale zje wszystko co ma w składzie ananasy lub buraczki.
Julcia- nasza wnusia jadła wszystko ale ostatnimi czasy patrząc jak wujkowie wybrzydzali ona też zaczęła kombinacje.
Moje Ślubne Szczęście zjada wszystko z ogromnym apetytem...ufff
Zaczęłam stosować swoją metodę żywienia od kilku lat. Przestałam zwracać uwagę na indywidualne kaprysy. Raz w tygodniu jest ryba w różnej postaci, dwa razy mięcho, do tego warzywa , surówki i sałatki no i obowiązkowo dzień z pierogami, dzień z kluchami - w różnych wariacjach. każdego dnia obowiązkowo jest zupa, bo ziupa musi być.
Gotuję, staram się by dobrze smakowało, podaję do stołu i bez gadania każdy je, bo wiedzą, że nie odpuszczę. Jeśli ktoś przed obiadem rzuci mi hasło, że nie będzie jeść bo nie lubi to nie zmuszam. Siedzi głodny i nic więcej nie daję w zamian. Po godzinie taki delikwent mały przyznaje się, że jednak zje obiadek :)
Tak więc ostatnio maltretowałam moje dzieci kaszą, ale zjedli ją z ogromnym apetytem.

Kasze powinny być w składzie naszych posiłków gdyż mają wiele cennych elementów. Dzieci nie zwracają na to uwagi więc my musimy o to zadbać.
Kasza ugotowana al dente , do tego pyszny sos maślany i mięso drobiowe z piersi lekko zesmażone. Żeby wszystko lepiej smakowało podałam ten zestaw z buraczkami zasmażanymi.
O taaak, buraczka takiego to dzieci kochają.

Buraczki zasmażane ( dla 5 osób):

  • 2,5 kg buraczków surowych
  • ocet
  • 1/2 kostki masła
  • sól
  • cukier
  • 1 łyżka z czubkiem mąki pszennej

Buraczki wyszorowane gotuję w skórce. Gdy są miękkie odcedzam i przecieram na najmniejszych oczkach. Następnie w rondelku na małym ogniu odparowuję je z nadmiaru soku  lekko je zakwaszając octem. W większym garnku rozpuszczam masełko i zasmażam mąkę. Do tego przekładam buraczki i zostawiam na ogniu często mieszając.Doprawiam solą i cukrem i ewentualnie dokwaszam jeszcze gdy jest taka potrzeba.
Moi domownicy mali i duzi uwielbiają taką formę buraczków do obiadu. Zawsze robię ich dużo by starczyło jeszcze na drugi dzień choć zazwyczaj nic nie zostaje :)

sos maślany
  • pierś drobiowa
  • 3/4 kostki masła
  • mąka pszenna
  • sól
  • pieprz
  • szczypta lubczyku
  • 1/2 szkl. bulionu

Mięso pokroić w kostkę, posolić, posypać pieprzem i zesmażyć na dużym ogniu na maśle energicznie mieszając. Potem zmniejszyć ogień i na kilka minut przykryć patelnię pokrywką by lekko się poddusiło. Dosypać mąkę i zrobić lekką zasmażkę, którą rozrabiamy potem bulionem. Posypujemy lubczykiem i mieszamy aż sos zgęstnieje.
Mięso w sosie staje się pulchne jak poduszeczka ale zachowuje swoją zwartą całość dzięki wcześniejszemu podsmażeniu. Sos ma smak maślany i jest delikatny. Do kaszy czy kluchów idealna sprawa.
A co u mnie?
ano tyle, że nie mam na nic czasu i do tego ogarnął mnie niechciej totalny. Pewnie to przez mroźną pogodę i ten huczący wiatr. Jednakże trzeba się jakoś motywować i działać.
Mój syn Kacper (ten wojskowy) ma nową pasję - KONIE. Od jakiegoś czasu chodzi do lubelskiej stadniny koni jako wolontariusz i pomaga przy koniach. Jest zachwycony i zakochał się w tych zwierzakach bo jak ich nie kochać?
Dla mnie ważne jest to, że chłopak spełnia się w kolejnych zainteresowaniach i uwielbia to co robi. Nie siedzi w domu ale i nie włóczy się z kolegami po ulicach robiąc głupoty. Na stadninę chodzi 4 razy w tygodniu od godziny 14 do 19 więc wolny czas ma na maksa zapełniony i spełnia się w tym.
A szczęście dziecka jest i moim szczęściem.

Młodszy synio Kuba mimo ferii tez pracuje ciężko, bo trwa Halowy turniej piłki nożnej. Więc treningi i mecze to w tej chwili jego numer 1.



Trzeba mi teraz powiększyć obszar na ścianie na medale syna, bo zaczyna brakować miejsca na trofea.

Pokażę Wam jeszcze jedno coś. Rysunek Julci. Ostatnio na każdym z dzieł mojej wnuczki widnieje babcia.
Tym razem  ja i Julcia jesteśmy na spacerze. Nowość to marchewki na trawce.
No dziś ciężko będzie wyjść na spacer, bo wieje okropny wiatr ale myślę, że wybierzemy się kiedyś na marchewkowy spacer na działce.

I cóż począć? trzeba czerpać radość z każdej chwili, wśród osób , które się bardzo kocha, cieszyć się z każdego osiągnięcia, z uśmiechem przyjmować przeciwności i czerpać radość z pasji, która daje szczęście innym.

Życzę Wam wspaniałej niedzieli. Ja już uciekam, bo oczywiście tworzę nowy torcik...tym razem w kształcie filiżanki dla córci mojej koleżanki, która jest baristą .
Pozdrawiam Was gorąco!!!

15 komentarzy:

  1. Oj Aguniu jaka pyszna potrawa muszę sobie coś takie upichcić smakowicie wygląda a z twym synem też bym pogadałą bo mam bzika na punkcie koni jak zdrówko u ciebie buziaczki ślę Marii

    OdpowiedzUsuń
  2. No i słusznie, bo gotowanie kilku obiadów, bo jeden nie lubi tego, drugi tamtego to jakaś paranoja. Nie lubi to nie je i już. Moja mama tak potrafiła gotować dwa obiady jednego dnia, bo Młody nie jadł wielu rzeczy. Teraz już się nie patyczkuje i ma jeść to, co jest.
    A buraczki pycha... i oczywiście robimy je niemalże identycznie, najlepsze :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Babcia odgrywa istotną rolę w życiu wnusi. Ja jestem z reguły wszystko jedząca. Mogłabyś mnie karmić bez narzekania. Obiadek chyba wyszedł smaczny. Ja właśnie się głowię nad przyszłą konsystencją mojego dzisiejszego kurczaka. I gratulacje dla najmłodszego synka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja mama też wzieła się na sposób,że jak nie chcesz to nie jedz, ale nic innego nie będzie.
    Jakby miała biegać za siódemką dzieci to ja jej sam bym współczuł.
    Smaki zmieniają się z wiekiem, sam jestem przykładem.
    Fajnie, że dzieciaki mają zainteresowania i wypełniony wolny czas.
    Żonie przeczytałem już sosik maślany.
    Moze nie dzisiaj, ale innym razem.
    Miłej niedzieli.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pyszności u Ciebie :) Wiesz Aga z doświadczenia wiem, że to dobra metoda. Jak dzieci były małe to też goniłam z łyżką za nimi (najgorzej było przy pierwszej córce) Pracowity ten Twój Kubuś dobrze, że ma pasje. Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  6. Na szczęście moi jedzą wszystko, syn jak był mały też był niejadkiem a teraz odgonić nie można go od gara.Buraczki też uwielbiamy. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  7. To prawda...zupa MUSI być..szczególnie zimą :) Jak zwykle pyszności u Ciebie Ago :))) Pozdrawiam i udanego tortu:)

    OdpowiedzUsuń
  8. cześć Aguś...
    masz rację... zimą zupa wskazana... obowiązkowo... u mnie ostatnio idzie w olbrzymich porcjach...
    słodki rysunek Julcia poczyniła
    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz fantastyczną rodzinkę - fajnie, że dane mi było Was poznać :) Odwiedzimy Was jeszcze kiedyś z Dzidzią :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadzam się z Tobą jeśli chodzi o dziecięce fanaberie odnośnie jedzenia. Jak dziecko zgłodnieje to chętnie zje prawie każdą potrawę. Bieganie za malcem z kanapką nie przynosi żadnych dobrych rezultatów. Przekonałam się o tym na własnej skórze :)

    Ja zwykle robię buraczki z chrzanem, ale chętnie spróbuję ich w takiej wersji jak Twoje.
    Ostatnio odkryłam hummus i bardzo mi posmakował. Ciekawa jestem czy go używasz, a jeśli tak to jak go serwujesz?

    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mmm. humusik najbardziej lubię klasyczny z cytryną, sezamem i czosnkiem. Ciecierzycę gotuję z sodą oczyszczaną (1 szkl. ciecierzycy z 1 łyżeczką sody) - zalewam wodą po wcześniejszym namoczeniu i odcedzeniu i gotuję aż będzie maślane w środku. Ciekawy w smaku jest również humus z dodatkiem kuminu. Całość posypuję zieleniną lub papryką. Nie robię zbyt często, bo moje ludki w domu nie lubią. Za to ja uwielbiam

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź :) Pierwszy humus który kupiłam niestety wylądował w koszu, a teraz się zastanawiam jak to się mogło stać!
      Chyba dorosłam do tej potrawy :)

      Usuń
  11. Podane przez Ciebie kasze wyglądają przepięknie. Ja wszystkie kasze lubię, mam swoje naj, ale jem co się da. Gorzej z Córcią, ale przekonała się do gryczanej:-)
    Niesamowicie ogarniasz całą rodzinę - po raz kolejny chylę czoła.
    Planuję wiosną wybrać sie z koleżankami do L. - mam nadzieję na spotkanie!

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam serdecznie i dziękuję za miłą wizytę