< Agnieszka Rucińska - moje mniam: WSTYDŹ SIĘ !

wtorek, 8 października 2013

WSTYDŹ SIĘ !

- wstydź się, wstydź. Tak zaniedbywać swoją wirtualną kuchnię!!!!- powiedziało moje sumienie z samego rana.
No jest mi wstyd. Na swoje wytłumaczenie mam tylko jedno: brak czasu.
Moje dziecię wyjeżdża do Ustrzyk w przyszłym tygodniu na coś w rodzaju poligonu dla kadetów więc ostatnio mamy trochę biegania. Trzeba porobić wszystkie badania, powypełniać druki, uzupełnić wpisy ze szczepieniami- sama biurokracja. W poniedziałek dostali już mundury i bereciki. Ech...jakie ładne to moje dziecię. Kurde...a jakie już duże!!! Ciuchy na 180cm wzrostu to przegięcie, bo ja sama mam zaledwie 165cm :)
W pełnym mundurze mój synio wygląda tak:
Oj dzieje się u mnie ostatnio sporo i to wszystko daje dużo radości. Kiedy byłam u Janeczki, podziwiałam na żywo jej cudeńka jakie robi. Już Wam pisałam o moich zakupach. Zamówiłam także zegarek. Janeczka robi przepiękne rzeczy ale zegarek zawładnął moim serduchem od pierwszego spojrzenia. Tak więc dostałam już przesyłkę. Jakże było ogromne zdziwienie gdy zobaczyłam tę pakę!
W pierwszym momencie pomyślałam, że Janeczka przysłała mi zegar ogromny. Okazało się, że w pudle były jeszcze niespodzianki. He...przyznałam się, że u mnie w tym roku nie ma żółtej cukinii. A tu bach!!!! przyjechało do mnie z samych Kaszub piękne , dorodne warzywo!!!!
Zegarek znalazłam wśród podarków. Jest cudowny, delikatny i idealnie pasuje do czerwonego kompletu biżutek jakie kiedyś zakupiłam u Janeczki.

 spójrzcie jakie cudne zapięcie: elegancki czajniczek i łyżeczka :)

Janeczko, dziękuję Ci bardzo serdecznie. Zakupy u Ciebie to sama przyjemność!!!
Kilka dni później dostałam przesyłkę od Edytki. Radości cała moc. Edytka przysłała mi fartuszek na butelkę, który strasznie mi się spodobał u niej na blogu. Nie będę ukrywać, że cała przesyłka to ogromne i radosne zaskoczenie.
Zobaczcie co dostałam

cudeńko

fartuszek kuchenny dla Johnego lub na winko

cudowny przepiśnik
Edytko, bardzo Ci jestem wdzięczna za tę niespodziankę!
W sobotę piekłam ciacho. Zostałam poproszona o zrobienie czegoś na niedzielny kiermasz ciast, gdzie zbierane były pieniądze dla Kuby chorego na białaczkę. Od jakiegoś czasu cały Lublin zbiera w różny sposób fundusze dla tego chłopaka. Każdy pomysł jest na wagę złota, a nawet życia.
Postanowiłam do akcji włączyć moje maluchy. Trzeba uczyć dzieci dzielenia się wszystkim.
Upiekliśmy błękitny biszkopt w kształcie serca, przełożyliśmy masą malinową. Biszkoptową masę zabarwiłam kroplą soku jagodowego.
Dzieciaki udekorowały tort same. Julcia z językiem na brodzie (bo to pomaga w skupieniu) robiła kropeczki wokół tortu, zaś mój Kubuś wymyślił i przygotował napis.
w przekroju powinien być błękitno-różowy
Z rana w niedzielę, razem z moim Ślubnym Szczęściem zawieźliśmy torcik i przekazaliśmy organizatorom. Niestety, nie mogłam zostać, bo musiałam iść do pracy. Później dostałam wiadomość, że tort, jak i inne ciacha tam wystawione sprzedały się w oka mgnieniu. Bardzo wszyscy się ucieszyliśmy, a moje dzieciaki puchły z dumy!
To tyle na dziś. W ten weekend znowu tworzę torcik na 30-te urodziny sąsiadki. Będzie kawowo orzechowy z alkoholem. Nad dekoracją usilnie myślę i mam już plana.

Dziękuję Wam za wyrozumiałość dla mojej nieobecności. Dziękuję także za tak liczne odwiedziny, przemiłe maile i komentarze. Jesteście kochani.
Pozdrawiam Was bardzo gorąco!!!!

21 komentarzy:

  1. Nie będę ukrywać, że mi Ciebie brakowało, ale wybaczam. Ten w masce facet to Twój syn? świetne zdjęcie. Zegarek i mnie powalił. Tort musiał być cudownie smaczny. Fajnie, że uczysz dzieci takich gestów i wciągasz w takie akcje. To zaowocuje w przyszłości. Pozdrawiam. Anula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania, mam nadzieję, że to zaowocuje kiedyś. Dzieci w końcu uczą się od nas. Nie wiem jak smakował tort. Masy wyszły dość smaczne i mam nadzieję, że nabywca zjadł torcik ze smakiem. Pozdrawiam

      Usuń
  2. E, tam, zaraz się,, wstydź", czasem naprawdę brakuje czasu, a jak jeszcze pociechę wyprawia się w takie miejsce, to tym bardziej! Prezenciki śliczne dostałaś, ale wiadomo od kogo, dziewczyny zawsze się starają! Fajnie też, że zaprzęgłaś maluchy do szczytnej akcji! Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że wrażliwość dzieci wynoszą z domu, bo kto ich potem na to uczuli? warto pokazywać dzieciom, że trzeba pomagać na różne sposoby. Prezenciki i mi bardzo się podobają i to bardzo, bardzo! Pozdrawiam

      Usuń
  3. Piękne rzeczy otrzymałaś, synkowi do twarzy w mundurze. Tort wspaniały jak zawsze i plus wielki dla Ciebie że włączasz się do takich akcji. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz prawo być dumna z synka. Podziwiam Twoją pasję pichcenia. Ja aż się boje nadchodzących dni. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Janeczko, z tego na ile Cię znam to nagotujesz samych smakołyków. Doświadczyłam tego na własnej skórze będąc u Ciebie

      Usuń
  5. Piękne prezenty! Zegarek świetny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak! z zegareczkiem się obnoszę i wzbudza zachwyt. Janeczka ma złote ręce

      Usuń
  6. Aguś, nie ma się czego wstydzić. Pracujesz jak pszczółka i systematycznie i "wydajnie" i słodko. Synuś może być dumny z takiej mamy i odwrotnie. Torcik wspaniały a cel szczytny. I w ogóle jest fantastyczną łagodną "wilczycą". Pozdrawiam, Krys :))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Napis na torcie nie pozwolił przejść obojętnie. No dzieci rosną, a za mundurem..... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że właśnie ten napis przyciągnął i dzięki temu tort szybko został sprzedany. Mój Kubuś sam wymyślił tekst , a pierwszy pomysł zawsze jest najlepszy

      Usuń
  8. Wszędzie Cię pełno ! Dobrze, że pokazałaś się na blogu ! Synek jak malowanie - za mundurem panny sznurem - jak nic to prawda !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio mało mam czasu na blogowanie ale staram się nadrabiać systematycznie zaległości. Dzięki Ania.

      Usuń
  9. Witaj, Ago,
    dziękuję za wizytę i komentarz:) U Ciebie, jak zwykle, wiele się dzieje. Pamiętam Twoją radość, kiedy przyszły oficer dostał się do wymarzonej szkoły - w mundurze prezentuje się nie jak kadet, a jak porucznik przynajmniej:)
    Gratuluję też upominków i udziału w szlachetnych przedsięwzięciach pomocowych. Tort musiał być niebiańsko smaczny!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytam Cię regularnie,fajnie gotujesz.Syn przystojny, szkoda tylko, że wada wzroku może mu przeszkadzać w "karierze" w wojsku.:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że zaglądasz do mojej kuchni i za słowa uznania. Co do syna - Kacper przeszedł wszelkie badania lekarskie i wada wzroku nie przekreśla w wojsku. Został zakwalifikowany przez lekarzy wojskowych. Nie on jeden nosi okulary. Wśród kadry wojskowej też są ludzie z tą wadą. Mamy w rodzinie wojskowych, którzy daleko zaszli i też noszą okulary, a pracują od ponad 20 lat w wojsku. Po to są szczegółowe badania lekarskie i komisyjne by wyeliminować ludzi, którzy się nie nadają. Kacper wszystko przeszedł bez zarzutu. I mam nadzieję, że będzie dalej szedł w tym kierunku. Jedyną szkołą, która by go przekreśliła to jest szkoła lotnicza w Dęblinie ale lotnictwo go nie ciągnie. Pozdrawiam

      Usuń
  11. Piękne rzeczy dostałaś :) A ze swojego kadeta możesz być dumna :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam serdecznie i dziękuję za miłą wizytę