środa, 11 lipca 2012

Rybojeszkin

To znowu ja...i to z samego rana:)))

               DZIEŃ DOBRY

Dziś mam nowa propozycję na obiad ewentualnie kolację. RYBOJESZKIN- to spaghetti z rybą.
Muszę od czasu do czasu kombinować w menu domowym bo dzieci nie przepadają za rybą. Nawet mój średni syn- wędkarz lubi tylko łowić, ale nie zje ryby.

Tak więc właśnie powstało saghetti z rybą.

Nic wymyślnego. Proste i banalne. Sos to pomidory duszone z rybą w ziołach z dodatkiem papryki, która niweluje tu smak ryby. Na wierzch ułożyłam gotowane paluszki krabowe (dla chętnych).
Danie to nadaje się przy diecie lekkostrawnej, dla matek karmiących czy przy lekkich schorzeniach wątrobowych.

Polecam bo smakowite.

A teraz z innej beczułki:

Wzięłam udział w zabawie u Margarytki. Na początku nie miałam czasu na to ale potem jakoś samo przyszło. Tematem zabawy była opowieść o najpiękniejszym słodkim wspomnieniu z dzieciństwa. Można było pisać w jakiejkolwiek formie: wierszem, prozą itd.
Jak robiłam dwa tygodnie temu jagodzianki w sobotę , opowiadałam maluchom jak zajadałam się chlebem z cukrem u babci na wsi, jak oskubałam jej chleb świeżo upieczony z rumianej skórki. . ...i opowiadając samo jakoś zaczęło się składać i rymować. Zapisałam na kartce. Potem jednak zdecydowałam się napisać go w konkursowej zabawie. Pomyślałam, że pewnie i tak nie wygram ale chociaż ktoś czytając się uśmiechnie. No i wygrałam !!!!! ale jakie pyszności dostałam!!!! wafelki Jutrzenki tyyyyyle paczek- kruche wspaniałe w smaku- oj, dla mnie łasucha to rozkosz. Do tego fajna mata z logo tej samej firmy do opalania, choć porwał ją od razu mój syn wędkarz.
Bardzo się cieszę, że Margarytka wymyśliła taką fajną zabawę, bo i ja z chęcią poczytałam wspomnienia wszystkich uczestniczek.
a oto nagroda i mój wymysł:

skórka chleba i pajda z cukrem

Smaczek chleba z babci rąk
co miał zapach wszystkich łąk
niezależnie dziś od wieku
zapamiętaj to człowieku.

Babcia ciasto zagniatała
przy tym pięknie nam śpiewała
Wyrabiała cudnie, gładko
by wyrosło, nie opadło

W piecu ognie już tańczyły
a węgliki się żarzyły
Babcia ciasto dopieściła
i na kamień ułożyła.

Potem w żar gorący SIUP!
niecierpliwy każdy dziób.
Ja w kąciku sobie stałam
i się bacznie przyglądałam.

Cierpliwości było mało
ale wytrwać nam się zdało.
Zapach chleba nosek pieścił
wszystkim wokół o tym wieścił

Że już skórka zrumieniona
zaraz będzie podzielona.
Babcia chlebek wystudziła
Potem równo podzieliła

A Agniesia-wciąż ta mała
całą skórkę oskubała
Pochowała do kieszonek
i uciekła na zagonek.

W zbożu cicho siadła sobie
i chrupała skórki obie.
Babcia wnusię swoją znała
ale nigdy nie krzyczała
Pogłaskała ją po włosach
przytuliła w zbożu kłosach.

Potem wróciły do domu
nie zdradziły nic nikomu.
Ukroiła babcia kromkę
oskubaną jak biedronkę
i masełkiem okrasiła
potem cukrem upiękniła.

Najwspanialszy smak na świecie!
nie wiem czy Wy o tym wiecie
chlebek, cukier, rozkosz w ustach
dla mnie to w smaku rozpusta
no i skórka oskubana
skrzętnie przeze mnie schowana

Z lat beztroski to wspomnienie
na nic go już nie zamienię.
Babci mojej zapach chleba
i cóż więcej mi potrzeba?

Polecam do przeczytania wspomnienia innych dziewczyn w tym miejscu. Założę się, że gdy tam zajrzycie to sami zaczniecie przywoływać własne obrazy z lat dzieciństwa.

Życzę wspaniałej lektury i cudownego dnia.
 Dziękuję serdecznie za każde słowo tu zamieszczone i razem z moją zmotoryzowaną wnusią pozdrawiam Was gorąco!!!
pozdrowienia działkowe

wtorek, 10 lipca 2012

Wiejskie klimaty wprost z mojej chaty

Nastał czas gdy desery wiodą prym. Nie chce się jeść przez te upały, ale na zimne łakocie jednak jakoś zawsze jest zapotrzebowanie.
  Postawiłam na galaretki.





Wykorzystuję ile się da owoce sezonowe.
W skład deseru wchodzą:
  • jagody
  • agrest
  • banany (rozgniecione razem z agrestem)
  • truskawki
  • żelatyna (można też pomieszać z galaretkami)
  • cukier
  • śmietana 30%
.

:))
Jeśli ktoś ma ochotę na taki deserek to zapraszam. Można w nim tworzyć własne kompozycje.










A cóż na obiad?

U mnie danie iście królewskie kojarzące się z wiejskim klimatem na wakacjach u babci.

                    ZIEMNIAKI ZE SKWARKAMI I KOPERKIEM,
                   A DO TEGO
                   ZSIADŁE WIEJSKIE MLEKO Z LODÓWKI


istny raj!!!!!



 Jeszcze raz bardzo dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, jestem zaskoczona tyloma odwiedzinami i miłymi komentarzami.

Życzę wszystkim wspaniałego dnia!!!!! i polecam do poczytania  o koncercie Marcina w Sopocie

poniedziałek, 9 lipca 2012

patera owocowa z owocami

Dzień dobry !!!
i znowu upalnie, choć w nocy przeszła niby burza , niby, bo więcej grzmotów i błysków niż deszczu. Dziś nie ma śladu po jakiejkolwiek kropli.
Dzisiejszy post to odpowiedź na pytania kilku osób.

1. "czy można zamrażać te pierożki krysze?"
Raczej nie. Nigdy ich nie mroziłam, ale z tego na ile znam takie ciasta, po rozmrożeniu robią się gumowe
2. " Jak się robi kulki z arbuza?"
3. Jak zrobić michę z arbuza?
4. Czym się to robi?

Zakupiłam arbuza okrągłego i równego. Schłodził się dobę w lodówce. Przed podaniem na stół wszystko przygotowujemy. Arbuza przekroiłam na dwie części. Jedna z nich będzie czaszą, czyli michą. Tę właśnie część lekko nożem spłaszczyłam (podcięłam skórę by stał stabilnie). Wycięłam miąższ nożem ale tak by różowa część została w środku. Cały czas zlewamy sok do kubeczka, którego jest sporo. Kawałki arbuza z michy odkładamy na talerzyk. Potem zwykłym nożem wycinam ząbki , które są na około jako brzegi. Można wyciąć jako fale, jak kto chce. Ręcznikiem papierowym delikatnie wysuszam środek. Z drugiej połowy arbuza wykrawam kulki.Czym? mam taki komplet łyżeczek,są to zwykłe , okrągłe miarki do odmierzania produktów. Kulki nimi robione wychodzą idealnie z różnych owoców i warzyw: z pomidora, ogórka, arbuza, jabłka, gruszki itd.
Do dyspozycji miałam różne owoce. W naszej arbuzowej paterze ułożyłam kiście winogron, poprzekładałam kulkami arbuzowymi, dodałam jeżyny, poziomki, maliny, czerwoną i białą porzeczkę. Wszystkie owoce przy tych upałach powinny być także schłodzone.

Taka micha owocowa wygląda rewelacyjnie na przyjęciu czy grillu w ogrodzie. Arbuz, ze względu na swoją skórę, długo trzyma  niską temperaturę i wszystko długo jest chłodne.
Idealne na upały!!! efektowne i w czasie sezonu niedrogie. Taki sposób podania zawsze zrobi wrażenie.

To tyle w tej sprawie.

Co dziś u Was na obiad? nie chce się gotować ani jeść przez te wysokie temperatury.
Ja dziś nalepiłam pierożków...takich mniamuśnych z serem i z jagodami...polane śmietaną...mmmm
I mam gwarancję, że wszyscy zjedzą ze smakiem.
a potem kawusia mrożona z dużą gałą lodów waniliowych w środku! taką kawę można pić i pić.
Zaparzam kawę rozpuszczalną, nie słodzę. Gdy już trochę przestygnie dokładam do niej lody.Wkładam do lodówki, a potem rozkoszuję się kawusią z lekko gorzkim kawowym posmakiem i waniliową nutą.
Wspaniale gasi pragnienie

Dziękuję wszystkim za tyle wspaniałych słów! za te wszystkie cudne komentarze do poprzedniego posta ślubnego i za wspaniałe odwiedziny. Witam nowych gości bardzo serdecznie.

UWAGA! BĘDZIE OGŁOSZENIE!!!

zdjęcie od Małgosi Skoczylas-Szafrańskiej
Jeszcze mam małą wiadomość dla wszystkich fanów Marcina Różyckiego przebywających nad morzem. Może wyda się to szaleństwem dla niektórych ale Marcin czuje się świetnie i dziś koncertuje w Sopocie. Zapraszam w jego imieniu oraz jego małżonki.
Autorski koncert odbędzie się o godz. 19.30 w teatrze Atelier nad brzegiem Bałtyku w Sopocie.


Życzę wszystkim miłego i pełnego radości dnia.
Pozdrawiam

niedziela, 8 lipca 2012

Magiczny dzień

Dzień dobry. Ufff...upały nie odpuszczają, cały czas temperatura grubo powyżej 30 stopni. Czasem na wieczór zejdą się chmury i zagrzmi. Rozniesie się zapach deszczu i tyle....ani kropelki!!!

Jak wiecie, w czwartek 5 lipca Wiola i Marcin Różyccy w Lubelskim USC wzięli ślub. Była przepiękna ceremonia ślubna pełna wzniosłego i wzruszającego klimatu. Wreszcie spełniło się ich marzenie! Na relacje z tej uroczystości zapraszam na bloga poświęconego Marcinowi Różyckiemu. Pierwszy  filmik to krótka relacja i wywiad z Marcinem Różyckim,oparte na materiale z Panoramy Lubelskiej z TV. Drugi filmik to już moje osobiste spostrzeżenia. Zapraszam serdecznie.

Jestem dumna, bo miałam swój wkład w oprawę tego dnia. Zostałam poproszona przez Wiolę by zająć się częścią kulinarną imprezy w "części domowej".
Dostałam wolną rękę co do menu. Ze względu na wyjątkowość całej uroczystości postawiłam na kuchnię staropolską. Chciałam by menu też było wyjątkowe, by zaskoczyć gości wyjątkowością potraw, nie robić nic co szykuje się zawsze na takich imprezach. Czy miałam tremę? no jasne, że tak! panicznie się bałam by wszystko wyszło jak trzeba, by nic się nie zepsuło bo przecież te upały są tragiczne dla potraw także i by wszystko smakowało tak jak mi się marzy.
Moja propozycja menu została zaakceptowana przez Pannę Młodą i w środowy wieczór zabrałam się za gotowanie.
1. Roladki śląskie
2. Krysza z mięsem do barszczu czerwonego
3. udka faszerowane
4. bigos staropolski na wędzonce z winem
5. sałatka
6. camprese
7. ziemniaczki zapiekane z farszem

Przepraszam jeszcze za jakość zdjęć, które robiłam w nocy gdy gotowałam. Słabe światło, brak lampy...robią swoje. Aparat został w samochodzie niestety więc radziłam sobie telefonem do rana.

No to do dzieła:

                       KRYSZA PODKARPACKA (bieszczadzka)

oryginalna krysza z kaszą i serem
Te pierożki zniewoliły imprezę. Nietypowe ciasto rozpływające się w ustach i farsz mięsny do tego,  były fantastycznym daniem. Każdy przychodził  do mnie do kuchni i pytał co to takiego i jak się to robi.
Tymczasem to przepis bardzo leciwy z czasów prababek. Ciasto to zsiadłe mleko, soda i mąka. Oryginalny przepis znajdziecie w tym wpisie.

krysza z mięsem
Przygotowane pierożki smaży się na patelni lub zapieka. W związku z tym, że miałam zajęty już piekarnik i większą część kuchenki, usmażyłam je we frytownicy. Może dlatego pootwierały się troszkę, ale w niczym to nie przeszkadzało.
Krysze robi się dość szybko więc polecam na co dzień.


                  UDKA FASZEROWANE

Oczywiście nie mogło ich zabraknąć na takiej imprezie. Zawsze smakują, zawsze wzbudzają ciekawość i robią wrażenie nawet na osobach, które nie lubią mięsa i się skuszą.

Przepis na farsze i sposób trybowania także podawałam już nie raz.





             BIGOS STAROPOLSKI NA WĘDZONCE

W tym wariancie troszkę zaryzykowałam ponieważ kapusta, która jest jeszcze zbyt młoda nie chciała się dobrze zapiec. Kapusty nie gotuję do tej potrawy tylko sparzam i piekę. Pomimo trudności poradziłam sobie harcerskimi sposobami. Do kapusty dodałam zioła, kiełbasę jałowcową i szynkę i podlałam winem czerwonym. Wszystko na koniec poddusiłam. Pychota!

         SAŁATKA

ogarniałam swoje zwoje mózgowe by przypomnieć sobie jakąś fajną sałatkę, która przetrwa na stole upał, a jej smak będzie świetnie komponował się z innymi potrawami. Wiola mi poddała pomysł, a ja uświadomiłam sobie, że już dawno nie robiłam sałatki z selerem konserwowym. Kurcze...jak to leciało? zaczęłam szukać i zajrzałam na bloga Margarytki. Lubię takie właśnie miejsca, gdzie są przepisy wypróbowane i osoba godna zaufania.
sałatka z selerem konserwowym
Znalazłam "moją sałatkę" i od razu wróciła pamięć.
Sałatkę robiłam tuż przed transportowaniem potraw. Zabrakło mi tylko kukurydzy ale zamiast tego dodałam pokrojona paprykę czerwoną. Ananasa, szynkę i ser żółty pokroiłam na równą kostkę ( staram się pilnować jednakowej wielkości, bo wtedy wszystkie smaki dobrze wyczuwa się w czasie jedzenia- nic się nie wyróżnia, ale czuć każdy dodatek). Do tego seler konserwowy i jajka gotowane na twardo. Sos robię po swojemu: majonez rozcieńczam odrobiną soku z ananasa z puszki, doprawiam delikatnie solą (niekoniecznie) i pieprzem. Margarytka robi to jako sałatkę warstwową i pięknie to wygląda. Ja jednak przy takiej ilości ludzi wymieszałam wszystko razem. Sałatkę dobrze schłodziłam i smakowała wspaniale.

                      CAMPRESE

              Nie należy to do kuchni staropolskiej, ale gdy zobaczyłam już na miejscu w lodówce pomidory i mozzarellę to nie mogłam się oprzeć by nie zrobić. Przepis jest tu

               ZIEMNIACZKI ZAPIEKANE

ziemniaczki zapiekane z farszem
     Świetny dodatek do dań obiadowych. Dzień wcześniej ugotowałam obrane ziemniaki, ok 100sztuk jednakowej wielkości. Na drugi dzień, już na miejscu weselnym przekroiłam każdy na pół i wydrążyłam dołek, w który ułożyłam farsz. Nic skomplikowanego. Farsz to mięso mielone z papryką i ryżem ugotowanym w pomidorach. Potem wszystko polewam oliwą wymieszaną z ziołami i zapiekam do uzyskania fajnego koloru.

         DECHA SEROWA
Ta przekąska też zawsze cieszy się popularnością. Kilka rodzai sera żółtego ułożone dekoracyjnie znikały z deski.

    KULKI AGI

Do pomocy przyszły mi dwie fajne dziewczyny Aga i Natalia. Aga przygotowała kulki z sera białego z czosnkiem. To był bardzo ciekawy i smaczny pomysł.

     SAŁATKA GRECKA przygotowana na miejscu przez dziewczyny też cieszyła się powodzeniem.
Poza tym było oczywiście ciasto. Ja zrobiłam tort, Pani redaktor Ewunia nasza upiekła pyszny sernik, były także kokosanki, szarlotka, przekładaniec.

KORECZKI- bardzo elegancko zrobione z ciekawymi dodatkami. Przygotowali je znajomi Wioli i Marcina, ale niestety nie wiem kto. 


    TORT ŚLUBNY

Nic szczególnego. Nie odważyłam się robić piętrowo, bo bałam się że schrzanię, poza tym ciacho robiłam nad ranem więc już nie miałam sił by kombinować. Wcześniej oczywiście upiekłam biszkopt z przepisu, który zawsze polecam. Przynajmniej nie mam stresa, że ciasto opadnie choć jest bez proszku.
Z tego biszkoptu wychodzą trzy placki spokojnie. Przełożyłam je masą, którą znalazłam również u Margarytki. Pyszna rozkosz malinowa.
  Na brzegach ułożyłam maliny, a całość pokryłam masą żelową własnej produkcji, nad której recepturą ciągle jeszcze pracuję. Tym razem zrobiłam ją z cytrynową nutką by tort nie był zbyt słodki. Jak potem się okazało smakował superowo!


Owocowe szaleństwo , którego nie mogło zabraknąć podałam w połówce arbuza wydrążonego. Do środka poukładałam winogrona, kulki arbuzowe i wszelkie owoce dostępne w tej chwili.
Niestety zdjęć stołu i potraw na nim nie posiadam (chyba, że znajdę u kogoś z gości) gdyż nie miałam kiedy pstrykać i chyba nie znalazłabym nawet czasu na to.

 Z tego miejsca dziękuję Margarytce- za jej pomysły na blogu, Kasi, Agnieszce i Natalii za pomoc przy szykowaniu, no i oczywiście przy zmywaniu.
Goście byli bardzo zadowoleni, każdy pomysł kulinarny smakował wyśmienicie. Nigdy nie dostałam tylu słów uznania za kreatywność, za przypomnienie staropolskich smaków, za dekoracje i sposób podania. Już szczególnie uniosło mnie nad podłogą, gdy  usłyszałam słowa uznania od pani, która jest autorytetem w gastronomii w Anglii i w naszym środowisku. Ech...aż mi oczy się zaszkliły ze szczęścia, bo moim marzeniem było by kulinarnie przyozdobić ten wspaniały dzień Wioli i Marcina i by nie było żadnej wpadki.

anioły wcale nie były małe i są cudne
Zrobiłam jeszcze coś. Chciałam też wykombinować jakiś dodatek do prezentu. Pomyślałam więc o naszej Janeczce. Już nie raz zdałam się na jej kreatywność i nigdy się nie zawiodłam. Zrobiła piękne anioły: Marcina i Wiolę z gitarą marcinową i obrączkami. Zapakowałam ładnie w folię, wyszykowałam się i pojechałam na 14.30 do USC.
Teraz już mogę się tym dziełem pochwalić i serdecznie jeszcze raz podziękować za to cudo Janeczce.

Pomimo, że gości było ponadplanowo wszystko wyszło rewelacyjnie i dałyśmy radę.

        Dobrnęliście do końca? uf...to dobrze. Polecam wszystkim stare receptury naszych babć na imprezy. Goście zawsze będą miło zaskoczeni.

ŻYCZĘ WSPANIAŁEJ RODZINNEJ NIEDZIELI I MIŁEGO ODPOCZYNKU W CHŁODNYM MIEJSCU.
POZDRAWIAM WAS WSZYSTKICH SERDECZNIE, WITAM NOWYCH GOŚCI NA BLOGU I NA FB, A SZCZEGÓLNE POZDROWIENIA PRZESYŁAM  HALINCE ZE ŚWIDNIKA:))) AGNIESZCE, NATALII I KASI:))...DLA WSZYSTKICH, KTÓRZY BRALI UDZIAŁ W TEJ WSPANIAŁEJ UROCZYSTOSCI
..................................................................