piątek, 6 września 2013

ŻYCIE TO BILANS SZCZĘŚLIWYCH CHWIL



No i znowu tort zmalowałam. Tym razem dla Pani Oli, która jutro świętuje.
Miał być mało słodki . Nie wiem jaki wyszedł w całości, bo nie spróbuję ale mam nadzieję, że będzie smakował.

Tort jest w smaku truskawkowo-jagodowym, oczywiście śmietanowy. Dekoracja wykonana z białej i ciemnej czekolady. Paski ozdobne zrobiłam w ten sposób: białą czekoladę i ciemną rozpuściłam w rondelkach (każda osobno).
Gdy lekko przestygły rozsmarowałam na pergaminie łącząc je tworząc mazaje. Gdy się schłodziły ułożyłam pergamin w odpowiednim kształcie. Wstawiłam do lodówki. Potem delikatnie odczepiłam pergamin i w ten sposób powstały paski ozdobne. Kropelki rosy na torcie to syrop z cukru nie za gęsty. Miałam problem z wymyśleniem napisu ale myślę, że ten jest odpowiedni.

Taki oto torcik sobie powstał.

A teraz wybaczcie, bo robię dalszą część zamówienia. Mięsa upieczone, szarlotka królewska na biszkopcie gotowa, czas na sernik i udka faszerowane.

POZDRAWIAM WAS WSZYSTKICH BARDZO SERDECZNIE I PRZESYŁAM UKŁONY

wtorek, 3 września 2013

SIĘ ZACZĘŁO i TO SZCZĘŚLIWIE


Zaczęło się na całego. Wczorajszy dzień miałam wolny w pracy ale pełen gonitwy. Najpierw wnusię, tzn. Julcię zaprowadziłam do przedszkola. Dumnie kroczyła, bo przecież już nie maluch tylko starszak. Moje babcine serce też duma rozpierała.
Potem rozpoczęcie roku u Kuby, mojego najmłodszego maleństwa. Straszennie ten czas szybko leci. Nie dość, że wakacje umknęły zbyt szybko to mi jeszcze dziecię do trzeciej klasy poszło. Nawet już nie za bardzo chce siedzieć u mamy na kolanach.
Potem pojechaliśmy na lody do centrum. A co sobie będziemy żałować!!!!
Po powrocie do domu zajęłam się ciastem i obiadem. Czekałam z utęsknieniem na starszego synia.
Kacper ( tak jak Wam wspominałam) rozpoczął naukę w szkole wojskowej. Przybiegł do domu pełen wrażeń...bardzo pozytywnych w dodatku. Opowiadał wszystko na raz :)

Z tego co zdołałam wyłapać:
-ich klasa podlega pod żandarmerię wojskową
-jest ich w klasie 35 osób ( w tym tylko 8 osób z Lublina)
- opiekunem jest sierżant, który od wejścia ostro za nich się wziął
-w klasie jest większość dziewczyn (szok!)
-wszystkie dziewczyny wymalowane z kolorowymi włosami na dzisiejszy dzień musiały przemalować włosy na jednolity kolor, obciąć pazury, umyć je, zmyć makijaże
-rygor, dyscyplina, regulamin ( i to mi się podoba)
- za ok. miesiąc wyjeżdżają na poligon i sierżant obiecał im, że tak im da (cytuję) w dupę, że połowa z nich zrezygnuje ze szkoły . To będzie naturalna selekcja.
- będą mieli czarne mundury i berety.
Mój Kacper jest szczęśliwy, bo do tej pory myślał, że to wszystko będzie tylko teoria, a tu proszę PRAWDZIWY KLIMAT WOJSKOWY.

Obowiązkowa strzelnica, składanie broni na czas i inne atrakcje.
Moje dziecko jest tak szczęśliwe, że nie potrafię Wam tego opisać!!! a jak on jest szczęśliwy i spełniają mu się marzenia, do których sam dąży to i ja jestem pełna szczęścia.
Po południu rozjechaliśmy się wszyscy na treningi i tak do wieczora.

Trzeba było upichcić coś na szybko, bo po niedzielnej szarlotce śladu już nie było. A jak szybko to co?






Ucieraniec babciny tym razem z jabłkami





  • 2 czubate szklanki mąki
  • 1 szklanka cukru
  • 5 jajek (rozdzielić białka i żółtka))
  • 1/2 kostki margaryny (125g)
  • 1 łyżka smalcu
  • 1 łyżka śmietany
  • cały proszek do pieczenia
  • zsiadłe mleko (ewentualnie)



Margarynę, smalec,śmietanę, cukier, żółtka utrzeć w misce lub w makutrze tłuczkiem z okrągłą główką. Następnie dodać mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia i dalej ucierać. Powstała masa ma być gęsta ale w miarę lejąca. Jeśli takowa nie jest to dodajemy do tego zsiadłe mleko. Ubijamy pianę z białek z odrobiną cukru, dodać do masy i delikatnie łyżką wymieszać.
Formę natłuścić i posypać bułką tarą, wyłożyć na to masę. Na wierzch układamy dowolne owoce. W naszym przypadku były to jabłka Renety pokrojone w ósemki.
Ciasto pieczemy w 160 stopniach przez ok. 1 godzinę, na spokojnie i bez termoobiegu.

Dziś też dzionek biegany. W tym tygodniu mam zamówienie na małe co nie co dla bardzo sympatycznej i bliskiej mi Pani Oli.
Mięsa już moczą się w marynatach. Jutro po pracy będą pieczone, kurczaki jutro też  doczekają się swojej rozbiórki do baleronów białoruskich. W czwartek je upiekę. Przygotuję udka faszerowane, zaś w piątek biorę się za dwa ciasta i dwa torty.
Na sobotę musi być elegancko wszystko gotowe.
Dzięki Wam chce się pisać dalej to wszystko, bo Wasze ciepłe słowa inspirują nieustannie. Podglądam Was wszystkich na telefonie gdy mam chwilę wolną, ale niestety nie mogę pisać komentarzy w Androidzie. Nie i już, zaparł się. W domu pełne ręce roboty więc wybaczcie, że moje słówko u Was tak rzadko się pojawia. Staram się sprawiedliwie i każdego po troszku.
Pozdrawiam Was bardzo gorąco.

niedziela, 1 września 2013

"...CHODŹ ZE MNĄ NA WRZOSOWISKO BY ZAPOMNIEĆ WSZYSTKO..."



Jesienny nastrój już się wkrada w codzienność. Zakwitły wrzosy, pola już zaorane, z rana unosi się mgła z zapachem jesieni. No cóż. Czas nie ubłagalnie leci. Koniec wakacji, koniec laby. Zaczyna się wrzesień. a ja się cieszę, bo wreszcie będzie troszkę spokojniej - zwłaszcza w pracy, dzieciaki będą miały stałe zajęcia, szkoła, przedszkole.
Koszule męskie małe i duże wiszą wraz ze spodniami wyprasowane, buty wyglancowane, sukienki przygotowane- wszystko na jutro.
 A ja? może wreszcie odpocznę. W połowie września wybieram się na Kaszuby do przemiłej i kochanej osoby i jestem pewna, że tam odzyskam siły witalne. Już wszystko ustalone, wolne w domu, pracy i u babci zatwierdzone...to taki mój urlopik :)

U mnie nadal przetwory rządzą. Robię wszystko co się da i myślałam, że to już koniec, ale Asia (Margarytka) przypomniała mi jeszcze o buraczkach.
Teraz mam dobrze. Mój małżonek zrobił mi wspaniały prezent. W czwartek zawitał do mnie robot kuchenny, który poza obieraniem ziemniaków robi wszystko.
Tak więc zabrałam się do roboty by go solidnie przetestować. Ale o tym w jednym z kolejnych wpisów...już odzielnie.

Tym czasem dziś na obiad zrobiłam coś lekkiego.
Zupka jak zupka - pomidorowa na własnym przecierze świeżo zrobionym :) Pychota.
Na drugie danie zrobiłam dziś ziemniaki zapiekane w ziołach i dorsza w sosie cytrynowo-śmietanowym.
Ziemniaczki poszatkowałam moją nową szatkownicą na talarki, w misce wymieszałam je z zalewą ziołową na bazie oleju ( majeranek, zioła prowansalskie, sól, pieprz, odrobina papryki słodkiej) i upiekłam w piekarniku. Do tego był dorsz, którego uwielbiam.

DORSZ W SOSIE CYTRYNOWO-ŚMIETANOWYM

  • 1kg filetów z dorsza
  • śmietana 30% mała
  • 1 cytryna
  • koperek świeży
  • sól
  • pieprz cytrynowy
  • 1 jajko

Filety z ryby pokroiłam na porcje i ułożyłam w naczyniu żaroodpornym. Śmietanę, startą skórkę z całej cytryny oraz sok z niej wyciśnięty ubiłam dodając na koniec jajko , doprawiłam do smaku i polałam rybę. Wstawiłam do nagrzanego piekarnika do 170 stopni i zapiekłam przez ok. 30 minut. Danie lekkie, choć ziemniaki pieczone. Kompozycja ziół ułatwia trawienie takich dań, ryba duszona w sosie i delikatna w smaku z lekką nutką cytrynową.

Oczywiście musiało być też ciacho. Moja monotematyczność sięga granic, ale może to wytrzymacie, bo u mnie znowu szarlotka.
Każdy na hasło "ciasto" od razu pyta czy to będzie sernik lub szarlotka. I cóż zrobić. Piekę.
Oczywiście teraz mam dużo łatwiej. Jabłka starłam w maszynie, ciasta też nie gniotłam, bo maszynisko za mnie teraz gniecie i zajęło jej to kilka minut zaledwie.
Przepis na szarlotkę jest już na blogu. Pochodzi on z bardzo odległych czasów, choć dinozaurów wtedy już nie było.
Gdyby ktoś był chętny na upieczenie tej pysznej szarlotki to polecam.

ciasto:

  • 40 dkg mąki
  • 10 dkg masła
  • 15 dkg cukru pudru
  • 1 duża łyżka śmietany
  • 1 łyżka smalcu
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 jajko 


 Jabłkowa masa:

  • 2 kg jabłek
  • bułka tarta do jabłek gdy są zbyt soczyste
  • 1 łyżka cynamonu
  • cukier do smaku ( w zależności od  rodzaju jabłek)
 Jabłka ścieramy lub kroimy na małe kawałki i prażymy na małym ogniu aż zmiękną, dodajemy cukier, cynamon i studzimy.





Zagnieść ciasto z podanych składników, połowę porcji wyłożyć na natłuszczoną i posypaną bułką tartą blachę, nakłuć widelcem. Uprażone jabłka rozłożyć na ciasto i przykryć pozostałą częścią ciasta. Nakłuć w kilku miejscach.Pieczemy w 180 stopniach ok 50 minut. Po wystudzeniu posypujemy cukrem pudrem.
Smak i zapach tego ciasta to  najlepszy wabik dla moich ukochańców. Szaleją na punkcie szarlotek i co im zrobić? a niech jedzą :)



A teraz zaprezentuje Wam ciacho typu szybki ucieraniec z przepisu "Goście jadą" jakie zrobiła Justyna M. Mam nadzieję Justyś, że nie będziesz miała nic przeciwko temu, że zaprezentuję Twoje ciacho.

Wygląda ślicznie, pięknie wyrosło i chyba ten przepis przypadł Justynce do gustu co mnie bardzo uszczęśliwiło. Justynko, serdecznie Cie pozdrawiam!!!
fot. Justyna M.

Witam serdecznie nowych "lubisiów" na Facebook'u. Już jest nas 400 osób. Witam także nowych obserwatorów.  Nawet nie wiecie ile radości jest we mnie gdy widzę, że czytacie, że korzystacie z pomysłów i że lubicie. W końcu i Wy przecież mnie inspirujecie.
Życzę wszystkim wspaniałego dnia. Zazdroszczę wszystkim, którzy maja wolne, ja uciekam zaś do pracy.
Do następnego!