piątek, 11 maja 2012

gdy upalnie- nie chce się jeść....

Tak jakoś jest, że w czasie upałów wystarczy nam tylko coś przekąsić i bardziej skupiamy się na płynach. Jednak człowiek, a zwłaszcza  mamy i babcie martwią się, że małe pociechy mają puste brzuszki. Trzeba wtedy wymyślać coś co skusi małe zuchy.
Ostatnio w taki dzień przygotowałam na drugie danie rarytas, który przypadł do gustu mojej rodzinie.

Nuta bananowa z bitą śmietaną.

Kupiłam banany w przecenie, całe 3 kg. Były po prostu przedojrzałe, w środku jeszcze jędrne ale już bardzo słodkie. Jedynie skóra wskazywała na ich stan.
Nasmażyłam naleśników na delikatnym cieście , nie gęstym z dużą zawartością piany z białek. Ciasto wtedy jest jak mgiełka i bardzo delikatne.
Banany obrałam i pogniotłam widelcem, ze względu na ich słodkość dodałam 2 łyżki śmietany, pokropiłam sokiem z cytryny i wymieszałam.
Naleśniki przełożyłam musem bananowym, zawinęłam i posmarowałam bitą śmietaną.
Listki mięty do dekoracji i drugie danie znikało z talerzyków w kilka sekund.
Oczywiście godzinę wcześniej była zupa, bo co jak co ale zupa u nas to podstawa. Zrobiłam delikatny krupniczek, taki jak się robi na dietę, by nie był ciężki i smakował w gorącym klimacie.

Myślę, że takie drugie danie smakuje każdemu, nie tylko maluchom, więc polecam wszystkim.


Oczywiście nie omieszkałam upiec szybką szarlotkę z przepisu Dominiki, który też zapewne znacie. Bardzo nam podpasował ten smakołyk i korzystamy ile się da.
Przepis znajdziecie w tym miejscu.  A jeśli chcecie odwiedzić przy okazji Dominikę to zapraszam na jej stronę.

Ja tym razem oprócz  jabłek dodałam rabarbar, bo przecież rozpoczął się sezon i ciacho wyszło wspaniałe. Oczywiście płatków migdałowych dodałam więcej i świetnie zgrały się smakowo z rabarbarem. Lubię ten wynalazek bo robi się go szybko, a wiadomo, że gdy taka pogoda to szkoda czasu na stanie przy kuchni.

U nas wielkie przeżycie w tym roku, bo nasza wnusia została przyjęta do przedszkola (chyba ja bardziej przeżywam, bo ona jeszcze nie świadoma co i jak). Za miesiąc będą dni otwarte i trzylatki mogą sobie przyjść do swojej grupy na 3 godziny przez kilka dni ,by poznać się z panią i dziećmi oraz zobaczyć namiastkę życia przedszkolnego. 


Dziękuję Wam serdecznie  za każde miłe słowo. Nie bywam teraz często na stronach blogowych gdyż każdą wolną chwilę , poza pracą i obowiązkami  spędzam na świeżym powietrzu z ukochańcami.

U nas dziś przepiękna pogoda więc dziś wybieramy się w plener na dalszy ciąg podziwiania wiosny.
Życzę wszystkim miłego dnia i pozdrawiam serdecznie.




poniedziałek, 7 maja 2012

Majówka leśnych ludków

" NA MAJÓWKĘ, NA MAJÓWKĘ,
  RAZEM Z MAMĄ (BABCIĄ), RAZEM Z TATĄ (DZIADZIEM) NA WĘDRÓWKĘ...."

To był wspaniały tydzień. Pomimo tego, że wolne dni to tylko 1 i 3 maja i trzeba było pracować staraliśmy się wykorzystać każdą wolną chwilę razem.
idę odpalę autko dziadziowi
JEST MAJ WIĘC CZAS NA ZBIORY!
dziadziu pozamykaj dokładnie
1 maja wybraliśmy się na wyprawę do lasu. To był wspaniały wypad, spacer po lesie, zbieranie czubków sosny na syrop (bo to już czas) , piknik na trawie. Najwięcej radości daje uśmiech dzieci, które wyhasały się do woli.  Starszy syn już niestety nie często wyrusza z nami gdziekolwiek, woli umówić się z kolegą. Piętnastoletni chłopak ma juz własne tematy , zainteresowania i towarzystwo....buuuuu
 wyprawa z babcią, dziadziem i wujkiem
babciu, a cio to?












zbieramy leśne skarby
Za to maluchy szalały. Po południu, po sprawdzeniu uprzednim wody pozwoliłam im na krótkie moczenie w wodzie. Musze przyznać, że nie spodziewałam się, że woda już jest taka ciepła, ale co się dziwić po tak ciepłych nocach. Wieczorem dzieciaki padły. Ledwo żywi zjedli kolację i odlecieli w ciągu kilku minut, a ja mogłam oddać się kuchennym wypiekom.
Rano przed wyjazdem przygotowałam ciasto drożdżowe na bułki, wstawiłam do lodówki na cały dzień by solidnie wyrosło.
majowe czubki sosnowe i kwiaty mlecza leśnego
taki mały wujek to skarb
Gdy przyjechaliśmy wieczorem , szybko włączyłam piekarnik by się dobrze nagrzał, wyjęłam bułeczki z lodówki, posmarowałam mlekiem, posypałam sezamem i jazda do pieczenia. Bułeczki już znacie, dla przypomnienia powiem, że przepis znajdziecie w tym miejscu.
Zrobiłam podwójną porcję ponieważ miało wystarczyć na kolację, na śniadanie i dla mojego  Szczęścia do pracy. Nawet gdyby było inne pieczywo to i tak bym pewnie zrobiła, bo aż mi serce rośnie gdy mogę mu przygotować coś specjalnego, nawet gdy są to tylko bułki.
Pieczywko wyszło smaczne i muszę Wam powiedzieć, że lubię ten przepis bo buły są trwałe. Na drugi dzień, świeżutkie, a potem wieczorem dalej pulchne.
2 maj to dzień pracy, bo jednak jak mus to mus.
Pozdrawiamy Was serdecznie
 Wszystko fajnie, jest nawet gdzie wypocząć i zadbać o nocleg, zjeść coś na ciepło. Kocham  każdą wspólnie spędzoną razem chwilę.
camping
nie ma to jak Tata



 Za to 3 maja spędziliśmy czas w miejscu, gdzie serce i umysł odrywa się od codzienności, czyli znowu na łonie natury w bardzo miłym towarzystwie. Szał dla dzieci jak zawsze, a my- dorośli raczyliśmy się pysznościami z grilla. Tym razem ja nie szalałam kulinarnie. Nasz kolega chyba by nawet mnie nie dopuścił do rusztu:). Więc nawet nie próbowałam, bo jakby nie patrzeć facet przy grillu jako kucharz to wiadomo, że wszystko musiało smakować rewelacyjnie, zwłaszcza, że widać jego zamiłowanie do tych tematów. Ech...no i umknął dzień przy smakowitościach i zimnym piwku :)Co Wam będę tu dziubać. Pochwalę się fotkami.


W między czasie były też naleśniki bananowe z bitą śmietaną, szarlotka po której zjedzeniu odpływa się z rozkoszy i inne smakołyki, ale nie będę już Was męczyć.
naleśniki z ciasta bananowego smażone na soku pomarańczy
 To będzie temat na następny wpis.
Dziękuję bardzo serdecznie za tyle ciepłych słów, za komentarze i pamięć. Dziękuję również za maile i ciekawostki jakie mi przysyłacie .
Witam nowych gości na Facebook'u. Zapraszam wszystkich bardzo ciepło do zaglądania w moje skromne progi kuchenne.
Życzę miłej nocki i przesyłam buziole.