niedziela, 30 czerwca 2013

ODJAZDOWE CIACHO Z BABCINEGO KREDENSU

Jak na babcię przystało poczyniam także czasami ciasta ucierane, a co!
Moja babcia ( Wasze pewnie także) nie używała mikserów, robotów i innych sprzętów. Wszystko ucierane było ręcznie śmieszną kulką na patyku vel tłuczkiem w glinianej makutrze. Czy to mak na makowca, czy kremy, czy też ciasto. Wszystko zawsze wychodziło niebywale smaczne. Wiele z tych przepisów próbowałam zrobić ułatwiając sobie pracę mikserem i daję słowo...nie wychodziło mi w smaku takie ciasto jak babcine. Przekonałam się wtedy, że te starodawne metody są bardzo cenne i trzymam się ich tak jak i w tym przepisie.
Od jakiegoś czasu mam nową pacjentkę. Terapia z nią polega na ćwiczeniu koncentracji, motoryki dłoni...takie zabawy psychoruchowe. Po rozmowie z rodziną dowiedziałam się, że ta pani przed wypadkiem uwielbiała piec ciasta i pichcić. Z kuchni podobno nie wychodziła. He, he...to tak jak ja.
Postanowiłam w ramach terapii wykorzystać jej i moją pasję i raz w tygodniu kuchnia jest naszą salą do ćwiczeń. W pozostałe zaś dni urozmaicamy sobie ćwiczenia na inne sposoby.
Ostatnio robiłyśmy ciasto z przepisu mojej babci, ucierane ręcznie, z ubitymi trzepaczką białkami, zaś do środka ułożyłyśmy jabłka, które znalazłam w piwnicy. Ciasto wyszło super, wilgotne, pulchne i bardzo babciowe.

ODJAZDOWE CIACHO Z BABCINEGO KREDENSU

  • 2 czubate szklanki mąki
  • 1 szklanka cukru
  • 5 jajek (rozdzielić białka i żółtka))
  • 1/2 kostki margaryny (125g)
  • 1 łyżka smalcu
  • 1 łyżka śmietany
  • cały proszek do pieczenia
  • zsiadłe mleko lub jogurt (ewentualnie gdy ciasto zbyt gęste)

Margarynę, smalec,śmietanę, cukier, żółtka utrzeć w misce lub w makutrze tłuczkiem z okrągłą główką. Następnie dodać mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia i dalej ucierać. Powstała masa ma być gęsta ale w miarę lejąca. Jeśli takowa nie jest to dodajemy do tego zsiadłe mleko. Ubijamy pianę z białek z odrobiną cukru, dodać do masy i delikatnie łyżką wymieszać.
Formę natłuścić i posypać bułką tarą, wyłożyć na to masę. Na wierzch układamy dowolne owoce. W naszym przypadku były to jabłka Renety pokrojone w ósemki.
Ciasto pieczemy w 160 stopniach przez ok. 1 godzinę, na spokojnie i bez termoobiegu.
Niebiańska rozkosz, smak z babcinego domu....nawet pani Halinka była zachwycona tym co nam wyszło. Sorry, że nie mam zdjęcia środka ciasta, ale zanim wystygło ja już musiałam jechać do następnego pacjenta. Trzy godziny lecą nam zawsze zbyt szybko, ale tak jest gdy jest fajnie. Po kilku dniach jak wróciłam to po cieście nie było śladu.
Smak tego ciasta jest wyjątkowy i możecie mi wierzyć wykorzystanie mikserów nie wchodzi tu w grę, bo wyjdzie nam całkiem coś innego. Będzie wtedy bardziej puchate. Gdy używamy do tego jabłek to można je skropić sokiem z cytryny lub jakimś alkoholem.

Ja i pani Halinka szalejemy razem w kuchni raz w tygodniu-pozostałe dni to inne zabawy terapeutyczne  ale chyba opracuję nowy plan zajęć by zwiększyć tę możliwość, bo moja pacjentka odzyskuje siły gotując czy piekąc, do tego obie świetnie się bawimy i rozumiemy, a przecież o to chodzi :)

Stare receptury i techniki jednak są niezastąpione.

Jakiś czas temu robiłam to samo ciasto ucierane ale z rabarbarem,
zaś do masy w trakcie robienia zamiast zsiadłego mleka dodałam zmiksowane truskawki. Ten sposób także polecam gdyż ciasto w smaku truskawkowym skusi każdego.



Na koniec z innej półki. SERNIKI....ostatnio padło pytanie o sernik truskawkowo, miętowo, waniliowy. Przepis na ten wynalazek zainteresowane osoby znajdą  W TYM MIEJSCU i są tam różne wersje smakowe.
Pochwalę się jeszcze tortem jaki robiłam na wczoraj dla małego piłkarza. Masa wypełniająca środek to śmietanowa mikstura z truskawkami...w pełni odjazdowa.
łatki zrobione są pianek marshmallow i świetnie się z nimi pracowało. Przynajmniej nie rozpuszczały mi się w rękach pod wpływem upału tak jak masa cukrowa. Więc ta opcja na obecna aurę jest zadowalająca.


Mama Igora bardzo zadowolona, a jaki efekt smakowy?....dowiem się niebawem 

Koniec roku upragniony i wreszcie wakacje!!! moje młodsze dziecię z ogromną przyjemnością przyjęło
dyplom z wyróżnieniem i świadectwo , zaś starszy syn (ten przyszły wojskowy) z niebywale gigantyczną radością przyniósł do domu świadectwo ukończenia gimnazjum. W ogólnej punktacji na tle klasy nasz Kacper jest w pierwszej trójce w wynikami za testy i oceny. Normalnie duma mnie rozpiera, bo to wszystko sam osiągnął dążąc do realizacji marzeń i myśląc o przyszłości.



Dziękuję serdecznie za każde słowo i za przemiłe odwiedziny. Witam nowych gości w mojej kuchni.

Życzę wszystkim SMACZNEGO OGLĄDANIA I CZYTANIA