piątek, 31 stycznia 2014

Z SERCEM

...bo jaki tort można zrobić dla babci zamiast kwiatów? tylko SERCE.
Moja babcia kocha kwiaty jednak zawsze się denerwuje, bo nie ma węchu i nie może upajać się ich zapachem. Ja zamiast laurki i kwietów na dzień babci przygotowałam tort.
Inspiracją dla mnie był tort Joli z bloga ABC Mojej kuchni. Z resztą wszystko jest tam bardzo inspirujące.
Tort dla babci zrobiłam w smaku truskawkowym, bo właśnie truskawki kojarzą mi się z miłością. Nie wiem dlaczego ale tak już mam.
Upiekłam biszkopt prostokątny, wycięłam kształt, nasączyłam, przełożyłam masą, obłożyłam masą cukrową i razem z dzieciakami udekorowaliśmy.

Do babci pojechałam z samego rana w tym świątecznym dniu, zawsze jadę wcześniej niż wszyscy by babcia miała słodkości dla innych gości.

Nie miałam zbyt dużo czasu, wypiłyśmy herbatkę, wycałowałyśmy się i musiałam uciekać do pracy. Tortu już nie jadłam, znałam smak (objadłam się kremu w domu ) i nie miałam czasu na dłuższą wizytę.
Babcia bardzo się ucieszyła. Dla mnie najlepszym podziękowaniem jest jej uśmiech, bliskość i radość.




Mam ogrom zaległości na blogu ale powoli muszę się zmobilizować i pouzupełniać. Tylko skąd brać wolny czas? może macie jakiś sposób ?
A jak znosicie zimę? u nas śniegu po pas. Cała Lubelszczyzna zasypana grubą warstwą śniegu. W mieście trochę rozgarniają ale i tak przejście chodnikiem to nie lada wyzwanie. W mieście jak w mieście ale poza to już istna jazda.
Lublinianie uprawiają ostatnio jazdę "duping sky"


POZDRAWIAM WAS BARDZO GORĄCO!!!


niedziela, 26 stycznia 2014

CÓŻ POCZĄĆ?

...gdy są potrawy , których dzieci nie chcą jeść? kiedyś gdy byli młodsi to biegałam za nimi, karmiłam, prosiłam, wymyślałam zabawy. Jednak z biegiem lat dojrzałam do metody "jesteś głodny to zjesz, jak nie to Twój problem". I muszę Wam powiedzieć, że to działa. Musiałam tylko konsekwentnie trzymać się tego.
Ola jako najstarsza była dzieckiem wszystko jedzącym, poza kaszą, rybami i szpinakiem.
Kacper- średni syn- nigdy nie jadał mięsa, ryb,wędliny, warzyw, kasz. Żył tylko na nabiale, kluchach i sokach. Teraz powoli poznaje smaki każdej potrawy.
Kuba- najmłodsze dziecię- też marudził. Teraz mając 9,5 lat nie przepada za kaszami, mięsem w sosie ale zje wszystko co ma w składzie ananasy lub buraczki.
Julcia- nasza wnusia jadła wszystko ale ostatnimi czasy patrząc jak wujkowie wybrzydzali ona też zaczęła kombinacje.
Moje Ślubne Szczęście zjada wszystko z ogromnym apetytem...ufff
Zaczęłam stosować swoją metodę żywienia od kilku lat. Przestałam zwracać uwagę na indywidualne kaprysy. Raz w tygodniu jest ryba w różnej postaci, dwa razy mięcho, do tego warzywa , surówki i sałatki no i obowiązkowo dzień z pierogami, dzień z kluchami - w różnych wariacjach. każdego dnia obowiązkowo jest zupa, bo ziupa musi być.
Gotuję, staram się by dobrze smakowało, podaję do stołu i bez gadania każdy je, bo wiedzą, że nie odpuszczę. Jeśli ktoś przed obiadem rzuci mi hasło, że nie będzie jeść bo nie lubi to nie zmuszam. Siedzi głodny i nic więcej nie daję w zamian. Po godzinie taki delikwent mały przyznaje się, że jednak zje obiadek :)
Tak więc ostatnio maltretowałam moje dzieci kaszą, ale zjedli ją z ogromnym apetytem.

Kasze powinny być w składzie naszych posiłków gdyż mają wiele cennych elementów. Dzieci nie zwracają na to uwagi więc my musimy o to zadbać.
Kasza ugotowana al dente , do tego pyszny sos maślany i mięso drobiowe z piersi lekko zesmażone. Żeby wszystko lepiej smakowało podałam ten zestaw z buraczkami zasmażanymi.
O taaak, buraczka takiego to dzieci kochają.

Buraczki zasmażane ( dla 5 osób):

  • 2,5 kg buraczków surowych
  • ocet
  • 1/2 kostki masła
  • sól
  • cukier
  • 1 łyżka z czubkiem mąki pszennej

Buraczki wyszorowane gotuję w skórce. Gdy są miękkie odcedzam i przecieram na najmniejszych oczkach. Następnie w rondelku na małym ogniu odparowuję je z nadmiaru soku  lekko je zakwaszając octem. W większym garnku rozpuszczam masełko i zasmażam mąkę. Do tego przekładam buraczki i zostawiam na ogniu często mieszając.Doprawiam solą i cukrem i ewentualnie dokwaszam jeszcze gdy jest taka potrzeba.
Moi domownicy mali i duzi uwielbiają taką formę buraczków do obiadu. Zawsze robię ich dużo by starczyło jeszcze na drugi dzień choć zazwyczaj nic nie zostaje :)

sos maślany
  • pierś drobiowa
  • 3/4 kostki masła
  • mąka pszenna
  • sól
  • pieprz
  • szczypta lubczyku
  • 1/2 szkl. bulionu

Mięso pokroić w kostkę, posolić, posypać pieprzem i zesmażyć na dużym ogniu na maśle energicznie mieszając. Potem zmniejszyć ogień i na kilka minut przykryć patelnię pokrywką by lekko się poddusiło. Dosypać mąkę i zrobić lekką zasmażkę, którą rozrabiamy potem bulionem. Posypujemy lubczykiem i mieszamy aż sos zgęstnieje.
Mięso w sosie staje się pulchne jak poduszeczka ale zachowuje swoją zwartą całość dzięki wcześniejszemu podsmażeniu. Sos ma smak maślany i jest delikatny. Do kaszy czy kluchów idealna sprawa.
A co u mnie?
ano tyle, że nie mam na nic czasu i do tego ogarnął mnie niechciej totalny. Pewnie to przez mroźną pogodę i ten huczący wiatr. Jednakże trzeba się jakoś motywować i działać.
Mój syn Kacper (ten wojskowy) ma nową pasję - KONIE. Od jakiegoś czasu chodzi do lubelskiej stadniny koni jako wolontariusz i pomaga przy koniach. Jest zachwycony i zakochał się w tych zwierzakach bo jak ich nie kochać?
Dla mnie ważne jest to, że chłopak spełnia się w kolejnych zainteresowaniach i uwielbia to co robi. Nie siedzi w domu ale i nie włóczy się z kolegami po ulicach robiąc głupoty. Na stadninę chodzi 4 razy w tygodniu od godziny 14 do 19 więc wolny czas ma na maksa zapełniony i spełnia się w tym.
A szczęście dziecka jest i moim szczęściem.

Młodszy synio Kuba mimo ferii tez pracuje ciężko, bo trwa Halowy turniej piłki nożnej. Więc treningi i mecze to w tej chwili jego numer 1.



Trzeba mi teraz powiększyć obszar na ścianie na medale syna, bo zaczyna brakować miejsca na trofea.

Pokażę Wam jeszcze jedno coś. Rysunek Julci. Ostatnio na każdym z dzieł mojej wnuczki widnieje babcia.
Tym razem  ja i Julcia jesteśmy na spacerze. Nowość to marchewki na trawce.
No dziś ciężko będzie wyjść na spacer, bo wieje okropny wiatr ale myślę, że wybierzemy się kiedyś na marchewkowy spacer na działce.

I cóż począć? trzeba czerpać radość z każdej chwili, wśród osób , które się bardzo kocha, cieszyć się z każdego osiągnięcia, z uśmiechem przyjmować przeciwności i czerpać radość z pasji, która daje szczęście innym.

Życzę Wam wspaniałej niedzieli. Ja już uciekam, bo oczywiście tworzę nowy torcik...tym razem w kształcie filiżanki dla córci mojej koleżanki, która jest baristą .
Pozdrawiam Was gorąco!!!