piątek, 9 maja 2014

DAJ SZCZĘŚCIE, A SAMA BĘDZIESZ SZCZĘŚLIWA


Niesamowitym zjawiskiem jest dawanie radości innym. Tak właśnie stało się w ostatnich dniach.
Młodzież z Lubelskiego Klubu Jeździeckiego wraz z moim synem i współpracownikami postanowili zorganizować urodziny niespodziankę dla instruktor jazdy konnej, pani Ani. Na urodzinach mojego Kacpra w LKJ gdy przywiozłam tort w kształcie konia padł ten pomysł.
Pomysł na tort był ogólny: coś ze skokami.
Nie mogłam zrobić znowu tortu w takim samym kształcie jak Kacprowi, więc musiałam pokombinować.
Pierwsza opcja to był tort w stylu angielskim z figurką jeźdźca na koniu skaczącym przez przeszkody. Jednak wydawało mi się to mało oryginalne i okazało się, że masa angielska odpada z pomysłu w tym przypadku.
Przeglądając zdjęcia pani Ani na Fb wpadła mi w oko ta oto fotka
i tak oto przyszedł mi do głowy pomysł by namalować ze zdjęcia jubilatkę i jej ulubieńca.

Obmyśliłam sobie wszystko krok po kroku i wzięłam się do pracy.
Upiekłam jasny biszkopt, zrobiłam masę śmietanową i masą truskawkową, przełożyłam, a wierzch wysmarowałam bitą śmietaną z dodatkiem żelatyny.
Wygładziłam środek równiutko i schłodziłam.



Potem wzięłam się za malowanie. Jako farby służył mi cukier puder z cytryną i z barwnikami spożywczymi do ciast.

Malowałam za dnia by mieć światło dobre i korzystając z tego, że jestem sama w domu. Nie było mowy o żadnej pomyłce, bo przecież nie namaluję od nowa. Zrobiłam sobie delikatnie szkic białym lukrem.
Trochę nerwów zjadłam przy koniu, bo ciężko było proporcje zachować, były momenty by zostawić to w cholerę i pójść na spacer...w końcu jakoś poszło. Każdą warstwę koloru musiałam oddzielnie wysuszyć by nie rozpłynęły się kolory potem. Posłużył mi wiatrak do tego.
Z efektu byłam zadowolona. Wstawiłam tort do lodówki na noc i ucieszona poszłam spać. Rano jak wstałam to myślałam, że się zapłaczę.
I tu rada dla tych, którzy zechcą zastosować tę metodę: w lodówce jest wilgoć poza niską temperaturą i kolory z lukrem się upłynniają :( Koń ściemniał, zanikły cienie, Ani twarz się rozmyła, niebo wchłonęło chmurki. ZAŁAMKA !


Musiałam szybko od rana brać się i ratować obrazek.  Nałożyłam delikatnie poprawki i udało się...ufff...wyszło.
O nie, nie wkładałam go już do lodówki. Zostawiłam na stole przy włączonym wiatraku. Pojechałam do pracy. To był dobry pomysł, bo kolory przez ten czas elegancko wyschły. Potem z synem zawieźliśmy tort na stadninę. I zaczyna się oczekiwanie: czy smakuje, czy się podoba i jak wrażenia.

Pani Ani jeszcze nie było....a oto relacje samej Jubilatki, które pozwoliłam sobie skopiować z jej profilu:


"...Ale zresztą... czym są urodziny? Dziś są, jutro ich nie ma..
... Prosiaczek: Puchatku, jak się pisze miłość?
Puchatek: Tego się nie pisze, to się czuje..."

te 2 dni zapamiętam do końca życia
niektórzy urządzili sobie moje urodziny już dzień wcześniej
a zaczęło się od sprytnego pretekstu, żebym sprawdziła konsystencję otrębów dla Hosia i, że niby Kula coś chce, i żebym przyszła na chwilkę do siodlarni.....

wchodzę otwieram drzwi, a tam.... kochani koniarze śpiewający 100 lat z przecudownym tortem, jaki tylko sobie można wymarzyć, bo ze zdjęciem ręcznie malowanym z moją podobizną na Płomyczku (wyszedł genialnie, jak żywy) - dzieło uzdolnionej niesamowicie Mamy jednego z grupy moich super wolontariuszy
Jeszcze raz dziękuję za przepyszny śmietankowo-truskawkowy tort palce lizać

a potem cudowny prezent - shine sheen dla Płomyczka ....

Ale to nie koniec....
  ( tu były dalsze niespodzianki)
już nie pamiętam co mówiłam, pamiętam, że nie mogłam uwierzyć....taki prezent i oni wszyscy dla mnie..............

dziękuję Wam z całego serca, w którym zawsze jesteście!
dziękuję!   "


A tu tort w małym przekroju, bo oczywiście nieśmiało poprosiłam o zdjęcie i choć z telefonu ale jest

Niespodzianka się udała i to bardzo. Nie ma nic cudowniejszego jak radość osoby, dla której wszystko jest przygotowywane. Każdy taki uśmiech chwyta za serce, zwłaszcza gdy zna się tę osobę jako wspaniałego człowieka, cudownego wychowawcę pełnego pasji , którą wspaniale się dzieli z młodzieżą.

STO LAT SZCZĘŚCIA PANI ANIU !
......................................................................................................
Tym czasem w długi weekend miałam i ja przeogromną wspaniałą niespodziankę. Zawitała do nas nasza przyjaciółka Majka z Opola , której kulinarne wyczyny znajdziecie tu na blogu.
moja Majeczka
Przyjechała wraz z koleżanką. Te dwie zwariowane dziewczyny przyjechały na motocyklach! wymiękłam totalnie! brakowało nam czasu, bo na drugi dzień wyjeżdżały ale przegadałyśmy całą noc, a i tak pogaduchy są nieskończone hi hi :)


Wszystkiego bym się spodziewała ale nigdy takiej niespodzianki!!!!
dzieciaki szczęśliwe, że znowu spotkali się z ciotuchną
 Od Majeczki dostałam prezent: wisiorek z moim imieniem w języku marokańskim
tu napisane jest "Agnieszka"
i najcudowniejszą przyprawę świata....SZAFRAN


 Dzięki Ci Majuś jeszcze raz!!!
I tym cudnym akcentem kończę mój dzisiejszy wpis. Miło mi powitać nowych gości. Zapraszam zawsze i się polecam.
Dziękuję za przemiłe komentarze i wszystkie odwiedziny.
Zapraszam na kolejny wpis.
Miłego weekendu .

niedziela, 4 maja 2014

SEZON NA ORZECHY z odzysku



Co jak co, ale sprzętom kuchennym z byłego Związku Radzieckiego nie można nic zarzucić. Działają latami, są solidne i niepowtarzalne.
Ciasteczka orzeszki to był hit czasów gdy byłam jeszcze mała, nie mogło ich zabraknąć na żadnej imprezie dorosłych i na święta.
Jakiś czas temu powróciła do mnie z tułaczki ludu patelnia do orzeszków. Po tych kilku latach nie wiadomo było gdzie jest. Przez zupełny przypadek się odnalazła :) Przez ten czas szukałam u znajomych i w wielu miejscach u nas przy granicy wschodniej ale niestety nikt już takowych nie produkuje. Dlatego bardzo się cieszę, że ten sprzęt powrócił do mnie.

Moja patelnia z odzysku od razu poszła w ruch, ale zaraz.....gdzie mam przepis? hm....przegrzebałam wszystkie stare kajety i nie ma!
Niedawno w Lidlu były do kupienia gofrownice z formą do orzeszków i widziałam na wielu blogach, że rozpoczął się sezon na orzeszki.
Oczywiście po przepis sięgnęłam tam gdzie wiem, że receptura jest pewna. Tym razem skorzystałam u Asi z bloga "Śladami słodkiej babeczki"
Poza przepisem na ciasto do tych fajnych ciasteczek znajdziecie tam również ciekawe smaki kremów.
Ja zrobiłam na pierwszy rzut krem waniliowy z rodzynkami. Myślę, że każdy może sobie sam dopasować smak kremu do własnego gustu.

Przepis Asi na ciasto do orzeszków (wychodzi ok. 80 ciasteczek) :
  • 3 szkl. mąki
  • szczypta soli
  • 1/2 szkl. drobnego cukru
  • 1 płaska łyżeczka sody
  • 250g miękkiego masła
  • 2 jajka

 Ze wszystkich składników wyrabiamy gładkie ciasto i chłodzimy je ok 1/2 godziny. Moja patelnia jest do nagrzewania na kuchni więc ją solidnie nagrzałam. Ze schłodzonego ciasta nalepiłam ogrom małych kuleczek. Każdą wkładam do wgłębienia na patelni, przykrywam i smażę ok 3 minuty.
Usmażone połówki orzeszków przekładam kremem, który zrobiłam tak jak do tortu tylko dodałam rodzynki wcześniej namoczone,  łączę ze sobą i odstawiam na chwilę.
Orzeszki z tego przepisu są takie jakie pamiętam z dzieciństwa. Pyszne kruche ciasto z rozpływającym się w ustach kremem....mmmmm....sama rozkosz. Jak byłam mała to zawsze razem z siostrami trzymałyśmy kciuki by goście nie zjedli zbyt dużo tych ciasteczek, bo wtedy więcej dla nas :) Obecnie zrobiłam z podwójnej porcji więc każdy w domu najadł się do woli.
Teraz jak będę robić to muszę koniecznie wypróbować kremy według przepisu Asi, bo bardzo jestem ciekawa smaków, zwłaszcza tego z płatkami owsianymi. Link do bloga na masy i orzeszki Asi znajdziecie chwilę wcześniej we wpisie
Polecam Wam te pyszne ciasteczka ze względu na smak ale i ze względu na to, że robi się je błyskawicznie, zwłaszcza gdy dzieciaki pomagają przy wypełnianiu.

A jak tam u Was  majówka? moja nie tak jak bym chciała, bo niestety pracowałam. Poza tym pogoda nie dopisała już kolejny raz. Rok temu przecież o tej porze dopiero śniegi topniały :)
W Lubelskim Klubie Jeździeckim odbył się piknik Country gdzie można było cudownie spędzić czas w klimacie westernu. Mój syn nawet nieźle sobie radził, zwłaszcza w ujeżdżaniu byka hi, hi



Zabawa była super!



Życzę Wam wspaniałej niedzieli!