sobota, 19 listopada 2011

kwitniemy i pracujemy

Ostatnio człowiek zaganiany, zaczynają pojawiać się zamówienia, moja strona zaczyna rozkwitać i na nic nie ma czasu. Już mam tyle zdjęć jedzonka, że szok, tylko nie ma kiedy przerzucić ich na kompa. No cóż, powolutku i jakoś się obgonimy.
Pomimo jesieni i zimna jakie ogarnia wszystko wokół moje kwiatki, którymi zostałam obdarowana przez moją przyjaciółkę Majkę ,kwitną jak wariaty! Fuksje rozanieliły się , bo wyglądają jakby je anieli zaczarowali :)
Chyba im dobrze w tym naszym Lublinie :)
Dużo osób mówi, że trzeba o tej porze obciąć kwiaty, bo wypijają jedzonko roślinie ale jak tu je poodcinać! nie mogę, niech jeszcze oko nacieszą chwilkę.
Jutro pochwalę się Majkowymi szaleństwami. Dostałam od niej przepis na jej osobisty chlebek, który nawet jest wożony na zamówienie do Niemiec przy każdej okazji, ...no i obłędny sernik, za który jutro z rana biorę bez dwóch zdań !
A nasza Majka? kobieta z "jajami" bardzo kochana, która jest zwariowana tak jak i my.
Jak na kobietę przystało bardzo lubi gotować i uwielbia oddawać się kobiecym  robótkom. Ostatnio na topie jest kosmetyka i to nie byle jaka. Majka to zapalony motocyklista, a że skończył się sezon więc nie marnuje czasu dziewczyna tylko pucuje swoją shadowkę szykując jej nowe ubranko by na wiosnę dumnie siąść i poczuć podmuch wiatru we włosach.

Więc szykuje się malowanie. Mam nadzieję, że szybko mi się uda dojechać i będę mogła mieć swój mały wkład, bo bardzo lubię taką branżę kosmetyczną.






Szadołcia już przygotowana na gruntowne zmiany, a Majka zadowolona, że może połączyć przyjemne pasje, polegając na samej sobie. I to właśnie cieszy najbardziej-nie naśladowanie tylko rozwijanie się samodzielne.









Motocykl  motocyklem, a tym czasem chlebek rośnie...przepyszny, jeden z ziarnami, a drugi cebulowy. Bardzo lubię Majkowe pomysły wszelkie!!!!! Poczekajcie jak napstrykam fotek innych rękodzieł Majki jak do niej pojadę!




To niestety tyle na dziś. Jutro wreszcie jestem w domu i to caluśki dzień i będę miała więcej czasu dla moich ukochańców i dla szaleństw w kuchni.









Więc dzieje się u nas sporo, a ostatnio same miłe niespodzianki. Niby zaskoczenie ale po cichu się wiedziało, że są takie możliwości.
Jutro pouzupełniam zaległości, poodpisuję na maile-obiecuję. Konkretne przepisy Majkowe na chlebuś i pysiasty sernik podam także jutro.

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję wszystkim za wszelkie wiadomości na poczcie, za te śmieszne także, no i za komentarze też przesyłam ukłony.


Jak shadow to i piosenka

poniedziałek, 14 listopada 2011

udka w cygańskich pończoszkach

Grochówka na wojskową nutę przy śpiewie mojego siedmiolatka była super. Dużo boczku, grochu, ziemniaki, łycha stoi. Tak lubię i do tego "wojenko, wojenko..."
Zrobiłam też rozkoszne nóżki w pończoszkach, tak się zwą bo mój mąż tak skojarzył gdy jadł je pierwszy raz(już nie będę mówić, że chodziło o moje nóżki hi, hi) Czyszczę lodówkę i zamrażarkę, bo szykujemy miejsce na zapasy przedświąteczne.

                         UDKA W CYGAŃSKICH POŃCZOSZKACH
                                                                      
  • 2 kg udek (6 szt)
  • tabasco
  • miód
  • wino białe 
  • czosnek
  • papryka słodka
  • papryka ostra
  • sól, pieprz
  • cytryna
  • olej

Udka przygotować wstępnie i poporcjować. Sos do udek: miód i 20ml wina białego dokładnie wymieszać, dodać papryki po pół łyżeczki każdej, energicznie mieszając. Tabasco ok 1 łyżkę (zależy jaką ma mieć siłę mikstura) wymieszać z 1 łyżka oleju, dosypać czosnek rozdrobniony i kilka kropel soku z cytryny. Połączyć wszystkie mieszanki ze sobą. Udka poukładać w naczyniu i polać powstałym sosem, wymieszać je dokładnie. Zostawić na godzinkę. Potem przykryć i piec w piekarniku. Co jakieś 15 minut przekręcać udka na różne strony by upiekły się w tym sosie całe. Na koniec zdjąć przykrycie i dopiec z wierzchu. Udka mają niesamowity smak z lekką pikanterią ale i subtelnością delikatnego mięsa.
Na kolację znalazłam pomysł italiano Frittatine. Posłużyłam się tym pomysłem ale zrobiłam po swojemu. Jak pisałam wyczyszczam lodówkę. Miałam zamrożoną pozostałość ugotowanych klusek spaghetti, rozmroziłam i pokroiłam, dodałam też mięso zmielone do pierogów i dużo sera żółtego mozzarelli i goudy. Wymieszałam z beszamelem. Po zastygnięciu ulepiłam kotlety, które namoczyłam w cieście naleśnikowym i obtoczyłam płatkach kukurydzianych. Smażyłam na głębokim tłuszczu. Podałam z sałatkami, papryką konserwową i makaronem zrobionym na zielono. Przepyszne.

Taka kolacja na szybko ale bardzo spodobał mi się sam pomysł. Moje Szczęście też było zachwycone takim wynalazkiem. Potem smakowite "dziękuję" i weekend minął spokojnie w ciepłym domu i razem.

szybkie ciacho z truskawkami








POZDRAWIAM WSZYSTKICH SERDECZNIE