Zaczęło się na całego. Wczorajszy dzień miałam wolny w pracy ale pełen gonitwy. Najpierw wnusię, tzn. Julcię zaprowadziłam do przedszkola. Dumnie kroczyła, bo przecież już nie maluch tylko starszak. Moje babcine serce też duma rozpierała.
Potem rozpoczęcie roku u Kuby, mojego najmłodszego maleństwa. Straszennie ten czas szybko leci. Nie dość, że wakacje umknęły zbyt szybko to mi jeszcze dziecię do trzeciej klasy poszło. Nawet już nie za bardzo chce siedzieć u mamy na kolanach.
Potem pojechaliśmy na lody do centrum. A co sobie będziemy żałować!!!!
Po powrocie do domu zajęłam się ciastem i obiadem. Czekałam z utęsknieniem na starszego synia.
Kacper ( tak jak Wam wspominałam) rozpoczął naukę w szkole wojskowej. Przybiegł do domu pełen wrażeń...bardzo pozytywnych w dodatku. Opowiadał wszystko na raz :)
Z tego co zdołałam wyłapać:
-ich klasa podlega pod żandarmerię wojskową
-jest ich w klasie 35 osób ( w tym tylko 8 osób z Lublina)
- opiekunem jest sierżant, który od wejścia ostro za nich się wziął
-w klasie jest większość dziewczyn (szok!)
-wszystkie dziewczyny wymalowane z kolorowymi włosami na dzisiejszy dzień musiały przemalować włosy na jednolity kolor, obciąć pazury, umyć je, zmyć makijaże
-rygor, dyscyplina, regulamin ( i to mi się podoba)
- za ok. miesiąc wyjeżdżają na poligon i sierżant obiecał im, że tak im da (cytuję) w dupę, że połowa z nich zrezygnuje ze szkoły . To będzie naturalna selekcja.
- będą mieli czarne mundury i berety.
Mój Kacper jest szczęśliwy, bo do tej pory myślał, że to wszystko będzie tylko teoria, a tu proszę PRAWDZIWY KLIMAT WOJSKOWY.
Obowiązkowa strzelnica, składanie broni na czas i inne atrakcje.
Moje dziecko jest tak szczęśliwe, że nie potrafię Wam tego opisać!!! a jak on jest szczęśliwy i spełniają mu się marzenia, do których sam dąży to i ja jestem pełna szczęścia.
Po południu rozjechaliśmy się wszyscy na treningi i tak do wieczora.
Trzeba było upichcić coś na szybko, bo po niedzielnej szarlotce śladu już nie było. A jak szybko to co?
Ucieraniec babciny tym razem z jabłkami
- 2 czubate szklanki mąki
- 1 szklanka cukru
- 5 jajek (rozdzielić białka i żółtka))
- 1/2 kostki margaryny (125g)
- 1 łyżka smalcu
- 1 łyżka śmietany
- cały proszek do pieczenia
- zsiadłe mleko (ewentualnie)
Margarynę, smalec,śmietanę, cukier, żółtka utrzeć w misce lub w makutrze tłuczkiem z okrągłą główką. Następnie dodać mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia i dalej ucierać. Powstała masa ma być gęsta ale w miarę lejąca. Jeśli takowa nie jest to dodajemy do tego zsiadłe mleko. Ubijamy pianę z białek z odrobiną cukru, dodać do masy i delikatnie łyżką wymieszać.
Formę natłuścić i posypać bułką tarą, wyłożyć na to masę. Na wierzch układamy dowolne owoce. W naszym przypadku były to jabłka Renety pokrojone w ósemki.
Ciasto pieczemy w 160 stopniach przez ok. 1 godzinę, na spokojnie i bez termoobiegu.
Dziś też dzionek biegany. W tym tygodniu mam zamówienie na małe co nie co dla bardzo sympatycznej i bliskiej mi Pani Oli.
Mięsa już moczą się w marynatach. Jutro po pracy będą pieczone, kurczaki jutro też doczekają się swojej rozbiórki do baleronów białoruskich. W czwartek je upiekę. Przygotuję udka faszerowane, zaś w piątek biorę się za dwa ciasta i dwa torty.
Na sobotę musi być elegancko wszystko gotowe.
Dzięki Wam chce się pisać dalej to wszystko, bo Wasze ciepłe słowa inspirują nieustannie. Podglądam Was wszystkich na telefonie gdy mam chwilę wolną, ale niestety nie mogę pisać komentarzy w Androidzie. Nie i już, zaparł się. W domu pełne ręce roboty więc wybaczcie, że moje słówko u Was tak rzadko się pojawia. Staram się sprawiedliwie i każdego po troszku.
Pozdrawiam Was bardzo gorąco.
Ago ! Ile w Tobie miłości i jak pięknie wszystkich nią obdzielasz - lubię o tym czytać / i patrzeć /.
OdpowiedzUsuńA ciekawa jestem bardzo tych baleronów białoruskich.
Ja planuję zrobić kurczaka faszerowanego - może ustawimy wpisy na jeden dzień?
Wyjazd do Lublina zaplanowany zbliża się - dam znać. Buziaki!
Z ogromną przyjemnością Anuś!!!
UsuńNo to dzień pełen wrażeń za Wami, a pewnie jeszcze mnóstwo takich przed Wami:-)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Twoje pociechy zadowolone ze swoich wyborów, to ważne. A najważniejsze, że Mama ich wspiera, i do tego takie smakołyki podaje:-)
Wspaniali synowie!
OdpowiedzUsuńNie mogę się na Was napatrzeć :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Kiedy nasze dzieci sa szczęsliwe to my razem z nimi.Nic wtedy nam do szczęścia nie potrzeba.
OdpowiedzUsuńU mnie w zamrażalniku od wczoraj chłodzi sie ciasto kruche.Dziś powstanie z brzoskwiniami(swoimi).
Również jestem ciekawa tego baleroniku.
Pozdrawiam cieplutko:)
Po tak intensywnym, pełnym wrażeń dniu, Twój ucieraniec z jabłkami tylko strzelił:)))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPięknie masz pociechę z synów :)Ciesze się razem z Tobą :) Ciacho super
OdpowiedzUsuńNajpiękniejsze chwile rodziców, gdy widzi się szczęśliwe dzieci:) Dużo uścisków dla Was:)
OdpowiedzUsuńAgus super fotki i cudnie opowiadasz o dzieciach.No i kolejny przepis do zeszytu wędruje.Pozdrawiam cieplo dzis krotko bo opadlam z sil:)Buziaczek Justyna M
OdpowiedzUsuńoch... Aguś... uwielbiam takie buły !
OdpowiedzUsuńa wiesz z czym... z maślanką... hihi
za szybko kliknęłam nie tam gdzie trzeba...
OdpowiedzUsuńślicznych masz synów i z tego co widzę... podobni do mamusi
Jak to sie świetnie czyta - tylko gdzie ta babcia? :)
OdpowiedzUsuńAga, czyli pełnia szczęścia :) I tak trzymać :)
OdpowiedzUsuń