No dobrze, więc tak jak obiecałam, dziś pokażę zawartość pudełek oraz to , co mnie ostatnio zajmuje najbardziej.
Miałam całą moc zamówień. Dużym powodzeniem cieszą się pierogi. Jakie ? najróżniejsze, a najbardziej z grzybami i z kapustą oraz kołduny litewskie. Oczywiście prym wiodą także uszka wigilijne.
Miałam też jednorazowe dość duże zamówienie, które wywędrowało za granicę na zachód.
Mój blog jest świetną wizytówką moich poczynań kulinarnych, więc każdy zamawiający może poczytać sobie co robię i jak robię oglądając przy tym zdjęcia.
uszka, a w oddali robią się balerony białoruskie |
Każde zamówienie pakuję właśnie w takie opakowania, dokładnie opisuję i oddaję w dobre ręce.
farsz do uszek robię z grzybami cebulką i śliwką wędzoną |
Moje Ślubne Szczęście pomagało mi w pracy. Najbardziej jednak mnie ucieszył gdy przyniósł mi niespodziankę w postaci sprzętu do robienia uszek. Na początku nie wiedziałam jak się zabrać za to ale po chwili opanowałam ten wynalazek i szło już sprawnie. Na tym czymś białym kładzie się rozwałkowane ciasto, w dołki układamy farsz, przykrywamy drugim rozwałkowanym ciastem, wałkujemy i od spodu wychodzą nam uszka. Pozostaje tylko zagiąć rożki i gotowe. Jednorazowo wychodzi 55 uszek, a przy takich ilościach to bardzo dużo.
Oczywiście nie mogło zabraknąć baleronów białoruskich, udek faszerowanych, kurczaków faszerowanych.
udka paprykowe |
Początkowo bałam się czy zdążę gdy skumulowały mi się zamówienia ale dałam radę z pomocą ukochańców
udka pieczarkowe |
Były także i gołąbki, a jakże, gdy ktoś ma smaka właśnie na to, to czemu nie?
kurczak faszerowany bez kości |
gołąbki w sosie sojowym z suszonymi pomidorkami |
Potem wszystko zapakowałam i GOTOWE. Zarwałam jedną nockę ale zdążyłam ze wszystkim. 8 kg mąki, tyle mi poszło na pierogi i po kilku dniach odczułam zakwasy w ramionach, ale warto było, bo zadowolenie i radość innych to podstawa. Jeszcze kilka takich podejść to będę miała bary jak Pudzianowski :))) ale co tam !!!!
Odpowiadając na kilka maili jakie dostałam:
kołduny litewskie to nic innego jak pierogi , w których farsz to szatkowana wołowina, cebula, majeranek, pieprz i sól, ale najważniejsze to fakt iż gotowane są na rosole.
Dziś był dzień odpoczynku w pełni rodzinnie. Z rana pognałam do pracy a potem było istne szaleństwo. Pogoda świetna, śnieg lekko mokry, bo mrozu nie było dużego, więc grzechem było by nie ulepić jegomościa ze śnieżnych kul.
Bałałanek, jak mawia nasza wnusia, wyszedł nam rewelacyjnie. Dostał nosek z marchewki, oczka ze śliwek, szalik z chustki i czapkę wełnianą by mu uszka nie zmarzły. Zabawy i śmiechu było całe mnóstwo. Bałałanek stoi pod naszym blokiem, bo rano jak będziemy iść do szkoły i do przedszkola będziemy mu machać i witać się z nim. Na imię dostał Zenek.
Poza zabawą w tworzenie naszego bałałanka Zenka
była też bitwa na śnieżki
i nie obyło się bez ostrej jazdy na ślizgaczach i sankach.
Nawet i ja, babcia poszalałam sobie, a co!!!!
Przemoczyłam kurtkę, spodnie...i resztę :) ale raz się żyje, a każda wolna chwila razem z ukochańcami jest na wagę złota, bo życie zbyt krótkie jest by sobie żałować. Potem jak maluchy wyrosną to już raczej nie będą chciały z mamą i babcią zjeżdżać z górki. A ja bardzo lubię, trochę cieciuch jestem.
a szkraby miały największa frajdę!!!!
PREZENTY, PREZENTY!!!!
a właściwie mała prywatna wymianka
A teraz się pochwalę, bo dostałam kolejna paczuchę. Tym razem od Fredki z bloga Moja bajka. Zorganizowałyśmy sobie wymiankę. Ja dostałam przecudne ptasiorki, które czekają na wystrój świąteczny, serducha z małymi łyżeczkami, już zajęły honorowe miejsce w kuchni i wiszą sobie przy półce, zaś ten cudowny śpioch z podusią śpi teraz z Julcią w łóżeczku :)
Fredziu, Twoje prace są wspaniałe. Dziękuję Ci, że zgodziłaś się na wymiankę. Moja paczucha poleci do Ciebie we wtorek, musi dojść szybko, bo będą tam smakołyki, ale o tym co tam będzie ciiiii....bo to trochę niespodzianka też.
Pomęczyłam Was dzisiaj trochę tak długim wpisem i zdjęciami. Mam nadzieję, że ktoś wytrwał do końca.
Dziękuję serdecznie za wszystkie miłe komentarze i za każde słówko i odwiedziny.
Pozdrawiam Was serdecznie !!!!
Aga, jestem pełna podziwu dla Ciebie :)
OdpowiedzUsuńSuper pracę wykonałaś :))))
Zabawy na śniegu rewelacyjne :)
Dobrego tygodnia :)
Dziękuje Aldi i wzajemnie !
UsuńPoszalała babcia, nie ma co. I bardzo dobrze, że nie krępuje Cię wiek. Z tymi zamówieniami to jestem w szoku. Owszem byłam ciekawa co tam jest w tych pudełkach ale nigdy bym się nie domyśliła, że Ty aż tyle robisz dla ludzi! Nie wiem czy w miesiąc bym to wszystko zrobiła. Musisz być dobrze zorganizowaną kobietą, bo podołać temu , jeszcze praca, dom, dzieci. Padłam na kolana gdy to przeczytałam. Masz wspaniałą rodzinę i kochającego męża - to widać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Kasia
Dzięki Kasia. Zgadzam się z Tobą, wiek mnie nie krępuje ale i korzystam przy maluchach, bo sama na sanki bym się chyba nie wybrała :))
UsuńA ja byłam z siebie taka dumna bo zrobiłam 120 uszek, a to pikuś. Fajny ten pomagacz uszkowy. Zazdroszczę wnuków, też lubię saneczki dzieci duże aby się pozjeżdżało. Jesteś super zorganizowana. Wymianka cudna. :)
OdpowiedzUsuńPrzyjadę do Ciebie z wnusią albo Ty do nas, weźmiemy sanki i pośmigamy :)Ten pomagacz uszkowy to super wynalazek
UsuńJejku ile tego zrobiłas! Pysznosci!
OdpowiedzUsuńNo właśnie... miałam dziś zabrac się za gotowanie kapusty, jutro machnąć paszteciki i uszka, a tu dzieci w domu chore i mnie rozkłada... A powiedz mi czy te długie "kiełbasy" z kurczaka z mięsem mielonym, w srodku z parówką? U nas zwane to było galantyną i uwielbiane przeze mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i chyba czas na kurację..
Oluś, to nie galantyna. Galantynę tez lubię bardzo, a robi się ją z mięsa przetworzonego z dodatkami tak jak piszesz, a potem zawija się w skórę z kurczaka. W baleronie przy trybowaniu kurczaka mięso zostaje w całości przy skórze. Po prostu wyjmuje się same kości. Potem się przyprawia, posypuje żelatyną i mocno zwijamy w rulon, ja owijam potem gazą lub wkładam w siatkę wędliniarską. Najpierw się to gotuje w lekkim rosole w gęślarce, a potem zapiekamy w piekarniku. Gdy po upieczeniu studzimy to trzeba przycisnąć czymś ciężkim by żelatyna stygnąć się scaliła i skleiła mięso. Żelatyny dajemy maluśko by potem mięso nie było gumowe. Na koniec wkładamy do lodówki. Baleron pięknie prezentuje się na półmisku i smakuje super. Ale Ci zmogło rodzinkę. Nie dawajcie się i zdrówka zyczę!!!!!
UsuńNo tyle usze i pierogów... Brawo. Ja też uszka już zrobiłam, ale nie w takiej ilości. Nigdy do farszu nie dawałam śliwek. Muszę wypróbować.
OdpowiedzUsuńSuper zabawy na śniegu.
Pozdrawiam serdecznie.
Mniam mniam ale wspaniałości pogotowałaś :)))
OdpowiedzUsuńFajne prezenciki dostałaś :)
Smaczną masz pracę;-)
OdpowiedzUsuńO rany 55 uszek/ tyle wystarczyłoby mina wigilię.
Aga , Ty masz nie spożyte zapasy energii !!!
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu dla Twojej pracowitości:)
ale zabawa
OdpowiedzUsuńpodziwiam ilość jedzenia jaką przygotowujesz
Niesamowita jesteś!!! Podziwiam i jeszcze raz podziwiam!!
OdpowiedzUsuńBałałanek Zenek bardzo sympatyczny :))) A Dziełami Fredzi zachwycam się nieustannie!
No i zagadka tajemniczych pudełek wyjaśniona. Wiesz, Ago, ja Twoje wyroby oglądałam w powiększeniu i po prostu zaniemówiłam z wrażenia - jakie Ty smakołyki robisz! A Twoje moce przerobowe wprawiły mnie w zupełne osłupienie - ja przez całe swoje (niekrótkie:) życie nawet jednej trzeciej tej ilości pierogów nie zrobiłam, którą Ty załatwiłaś w ciągu tygodnia. A przecież pracujesz również zawodowo, jak się domyślam. Przestaję się dziwić, że nie brakuje Ci energii na szaleństwa z Dzieciakami (babcia? jaka babcia?) - trening czyni mistrza:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Ojej niesamowita jesteś, naprawdę! Mam nadzieję, że też kiedyś będę mogła spróbować Twoich pyszności :) a u nas śniegu niestety brak, mam nadzieję, że do Świąt zrobi się biało :)
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita:) A forma do uszek bardzo przydatna, muszę się za taką rozejrzeć:)
OdpowiedzUsuńAle się napracować musiałaś przy tej ilości uszek, narobiła jak dla wojska :-)
OdpowiedzUsuńZaszalałaś w kuchni i na śniegu ;) Bałałanek jest świetny :)
OdpowiedzUsuńA ja lepię jutro,ale tylko pierogi bo u nas śniegu nie widać, pozdrawiam i zapraszam do siebie:)
OdpowiedzUsuń