< Agnieszka Rucińska - moje mniam: Mamo

niedziela, 27 maja 2012

Mamo


Witam. U mnie dziś były same słodkości: bezowiec z truskawkami i palmiery.


Kończy się ten wspaniały dzień, ...wspaniały ale i pełen tęsknoty i smutku.
Moje dzieci obdarowały mnie całusami, kwiatami. Tulałościom nie było końca. Nawet mój piętnastolatek przytulił się i wycałował swoją mamuśkę, co wiem, że dla niego jest wyczynem dużym. Tyle radości:)
Cały dzień jednak dzisiejszy miałam i mam pamięć po mojej Mamie. Cały dzień dzisiejszy szczególnie, choć nie ma dnia bym nie myślała o niej. Odeszła dwa lata temu po ciężkiej chorobie, ale cały czas czuję, że jest gdzieś przy mnie. Gotuje ze mną co dzień, robi zakupy....jest tak wiele rzeczy, które z nią kojarzę.....
...a teraz pozostała cicha modlitwa ze łzami w oczach i z żalem, że tak mało miałyśmy siebie w życiu, z tęsknotą. Ostatnie miesiące próbowałyśmy nadrobić zagubiony czas, ale już nie da się odzyskać tego. Pomogłam jej zrozumieć koniec, przygotować do odejścia gdy było już wiadomo, o tym też rozmawiałyśmy i muszę przyznać, że obie do ostatniej godziny z uśmiechem czekałyśmy. Było lżej razem, ale w moim sercu nie było lekko. Ciężko pogodzić się z odejściem bliskiej osoby gdy jeszcze tyle mamy sobie do powiedzenia, gdy tyle jeszcze przed nami. Przecież miała dopiero 58 lat i mogła jeszcze poszaleć z prawnukami ! Myślałam, że jestem odporna. Tyle lat pracuję przy ludziach ciężko chorych, w stanach agonalnych często, byłam przy tylu śmierciach, widziałam śmierć w różnej postaci. ...i co? Umiem komuś to wytłumaczyć, umiem być wsparciem dla rodzin pacjentów ale dla samej siebie nie. Wcale nie umiałam pogodzić się ani samej siebie przygotować do tego gdy przyszła kolej na moją Mamę. Wszystko przeszłam utrzymując się w pionie dzięki mojemu Przemkowi, który poza ślubnym Szczęściem jest także wspaniałym wsparciem i przyjacielem.
Moja Mama to była bardzo silna osobowość, silna bo potrafiła wiele znieść i iść zawsze do przodu z uśmiechem na twarzy. Miała piękny głos i często śpiewała, grała na akordeonie i pochwalę się, że sama się nauczyła. Obcykany miała komputer i internet, właściwie to ona mnie kilka lat temu uczyła jak serfować po stronach, wyszukiwała mi różne ciekawostki. Była mamą nad mamami, kumpelą i ciepłą wrażliwą duszą. Kochała nas, swoje wnuki i prawnuczkę, czyli naszą Julcię, którą zdążyła poznać. Jak Mama zaczęła chorować to się śmiała, że jak przyjdzie czas się pożegnać to zwolni komuś miejsce. Gdy urodziła się Julcia w czerwcu, wtedy Mama mi powiedziała: Jaguś, ja chyba już nie długo sobie pójdę, bo to Julcia przyszła na świat za mnie. Łzy mi się cisną same do oczu...już dwa lata, a cały czas myślę, że to wczoraj...
To zdjęcie z przed trzech lat. Julcia dopiero się urodziła, a ja z moją Mamą dumnie rozpoczęłyśmy nowy etap w życiu- ja jako babcia, a Mama jako prababcia.

Kochane Mamy, już chwila po północy ale z okazji święta życzę Wam wszystkim Byście dbały o każdą minutę w życiu jaką tylko macie dla najbliższych. Dzieciaki- kochajcie Mamy, bo życie zbyt szybko ucieka.

To ulubiona pieśń mojej Mamy. Zawsze płaczę jak jej słucham ale w tych słowach i muzyce jest moja Mama.
Dedykuję te piosenki wszystkim Mamom.


Recepturę na słodkości podam w następnym wpisie.
Dziękuję serdecznie za tyle miłych komentarzy, za każde słowo. Bardzo się cieszę, że przydają się pomysły.


Życzę miłej nocki i gorąco pozdrawiam

8 komentarzy:

  1. piękne słowa napisałaś a zarazem smutne ...
    Tobie też wszystkiego dobrego !

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj wzruszyłam się czytając Twój dzisiejszy post. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wzruszyłam się czytając post...życie jest bardzo krótkie i szybko mija,za szybko...ale bliscy zawsze są z nami, w naszych sercach:)

    OdpowiedzUsuń
  4. O mojej mamie, choć odeszła nagle 20 lat temu nie zapominam nigdy. Wiązały mnie z nią szczególne więzi. Miała dwa lata więcej, kiedy jej zabrakło, niż Twoja mama. Była kobietą idącą z postępem, potrafiła załagodzić każde zadrażnienie, cieszyła się naszym szczęściem. Szkoda, że nie trwało to dłużej!Twój post jest wzruszający, bo piszesz z miłością o swojej mamie!
    Moje pożegnanie do mojej mamy juz nie dotarło,( a może jednak)zbyt szybko wszystko się stało!Cas łagodzi rany, ale nie zaciera pamięci!

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne i bardzo wzruszające wspomnienie...
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie napisałaś. Wiem jak to jest i doskonale Cię rozumiem. Ja też wiele lat pracowałam z chorymi niepełnosprawnymi ludźmi i chorymi dziećmi. Jest to na pewno niesamowite doświadczenie, które uczy nas cieszyć się z każdego dnia.....Odejście bliskiej osoby zawsze boli i trudno się z tym pogodzić. Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam serdecznie i dziękuję za miłą wizytę