< Agnieszka Rucińska - moje mniam: NIE ZASZKODZI SPRAWDZAĆ ZA KAŻDYM RAZEM

czwartek, 23 maja 2013

NIE ZASZKODZI SPRAWDZAĆ ZA KAŻDYM RAZEM

 Dziś coś całkiem niekulinarnego. Zawsze gdy podejmuję się pomocy sprawdzam wszystko jak tylko to możliwe. Pomoc to nie tylko pieniądze, można oddać krew, szpik, można dać choremu wiele radości w zupełnie inny sposób, poszukać sponsorów. To nic trudnego, a ile głów tyle pomysłów.
 Jednak trafiają się ludzie, którzy wykorzystują dobre serca innych. Sama zostałam wykorzystana w życiu więc dmucham na zimne. Gdy sąsiadka prosi mnie o kasę na mleko dla dzieci i chleb, a wiem, że pije na umór to idę do sklepu i kupuję jej artykuły spożywcze. Nie daję kasy. W sytuacjach zbiórki pieniędzy staram się wymyślić inny sposób by móc pomóc. Zacytuję dziś artykuł, który warto przeczytać i mieć na uwadze.

"...udawała chorą na raka. Darczyńcy, którzy jej pomagali, są w szoku.

12 kwietnia 2013.

Goliła głowę i kłamała, że jeździ na chemioterapię. Znajomi Moniki M. z Bydgoszczy organizowali na jej rzecz składki, pieniądze zbierała Fundacja Wsparcia Ratownictwa RK. Teraz są w szoku, bo jej choroby były fikcyjne.

Sprawa wpłynęła do nas wczoraj - mówi prokurator Włodzimierz Marszałkowski z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe. - Rozpoznajemy tę sprawę. I podejmiemy odpowiednie działania.

Śledczy nie postawili jeszcze żadnych zarzutów 38-letniej Monice M. A sprawa wyszła na jaw 7 kwietnia, gdy na blogu internetowym napisała:

"Wybaczcie mi... Pewnie odwrócicie się ode mnie po przeczytaniu tego. Nie wiem, czemu tak się stało... jestem chora, ale moją chorobą nie jest rak, tylko coś, czego nie wiem... (...) Posty o mężu, dzieciach były prawdziwe, przeplatałam je tylko moją "wmówioną chorobą” (...) Nie potrafiłam z tego wybrnąć”.

Dobra aktorka

Najpierw był guz mózgu. Złośliwy glejak. Tak Monika M., która przedstawiała się jako "Majka”, powtarzała swoim bliskim. Od lutego 2012 roku mówiła o konieczności operacji. - Twierdziła, że na zabieg musi pojechać do Pragi, bo w Polsce nie wykonuje się operacji metodą laparoskopową, tylko przez trepanację czaszki - mówi nasz informator, który przedstawił nam historię "Majki”. - Nie jestem po medycynie, poza tym Monika była naprawdę przekonująca, było mi jej żal.

Operacja miała kosztować 25 tys. zł. I osobom z kręgu "Majki” wydawało się, że naprawdę do niej doszło. W czerwcu Monika z mężem wyjechali z Bydgoszczy na tydzień. - Gdy wrócili, "Majka” miała nawet na głowie opatrunek...

Po rzekomej wygranej walce z glejakiem M. obwieściła, że wykryto u niej "białaczkę szpikową typu M2 z translokacją”. W swoim blogu z 18 lutego tego roku: "Po dzisiejszej chemii głowa boli, słabość trochę dokucza (...) dziękuję Każdemu za każdy grosik - wszystko na wagę złota. Dziękuję za miód, za flavon, za dobre słowo, za zbliżający się koncert”.

Artyści przyszli z pomocą

A koncert odbył się 10 marca tego roku w Warszawie pod hasłem "Misja eksmisja”, bo "Majka”, pisząc o swojej rzekomej białaczce używała określenia "sublokator”. Wśród zespołów, które wystąpiły w stolicy, była też grupa "Własny Port” z Bydgoszczy.

- Zagraliśmy z odruchu serca - mówi Piotr Gąsiewski, gitarzysta i wokalista zespołu. - Chcieliśmy pomóc. Jesteśmy zaskoczeni i co tu dużo mówić, to przykre, bo czujemy się oszukani.

Muzyk podkreśla, że mimo wszystko cieszy się, iż zebrane na koncercie pieniądze nie przepadną. Organizator występu, stołeczna Fundacja Wsparcia Ratownictwa RK, postanowiła przekazać dochód 2,9 tys. zł na rzecz innego potrzebującego.

- Majka nie zdążyła otrzymać z zebranych pieniędzy ani grosza - mówi Michał Janas, dyrektor fundacji. - Z większą rezerwą będziemy podchodzić do kolejnych próśb o pomoc. Nadal jednak, z nie mniejszym zapałem wspierać będziemy osoby potrzebujące.


Bo chciała czuć opiekę

Monikę M. zastaliśmy w jej mieszkaniu na Szwederowie. - Ukrywałam to przed mężem, przed dziećmi - wyznaje. - Te choroby były zmyślone. Goliłam głowę, bo miałam wrażenie, że włosy naprawdę mi wypadają. Udawałam, że jadę do Centrum Onkologii na chemioterapię, a tak naprawdę siedziałam tam w kolejce i rozmawiałam z pacjentami. Tam było mi dobrze. Chciałam czuć opiekę.

- Ile w sumie przekazali pani darczyńcy? - pytamy. - Sześć tysięcy, ale ja już to oddaję - pokazuje kartki z nazwiskami kilkudziesięciu osób, które wpłacały pieniądze na leczenie.
- A 25 tysięcy na operację?
- Tego nie miałam ze zbiórki publicznej - odpowiada.

M. twierdzi, że zaczęła terapię z psychologiem. Nie umie wyjaśnić, dlaczego wymyślała swoje choroby...."
<gazeta Bydgoszcz>

a tu do poczytania zostawiam link, gdzie jest artykuł o ludziach, którzy udają w necie chorych by zjednać sobie przyjaciół. Sama mam taką znajomą, robi z siebie ostatnią męczennicę by wzbudzić litość wśród internautów , a w realnym świecie nie potrafi żyć z prawdziwymi ludźmi. To sĄ nieszczęśliwe przypadki.  CHORY SPOSÓB NA PRZYJAŹŃ

Pozostawię to bez komentarza. Można na to patrzeć z różnej perspektywy, ale.....uważajmy

 



6 komentarzy:

  1. Aguś...pod tym względem jestem jak Ty... lubię uczciwość w każdym calu...
    pamiętam taką historię.... z 15 lat temu w godzinach południowych szłam po centrum B-stoku ... podszedł do mnie z lekka ' dziabnięty ' facet i poprosił bodajże o 2,80 zł i szczerze powiedział, że tyle brakuje mu do kupienia wina... ujął mnie swoją szczerością... wyciągnęłam 5 zł i mu daję...
    wiesz co on zrobił... wydał mi resztę... mówiąc, że chce tylko 2,80 - hihihi

    chyba jednak zasada biblijna : proście a będzie wam dane - działa ... pod warunkiem, że jest to uczciwe proszenie...
    oszustów nie toleruję ...
    w dzisiejszym świecie niestety jest ich coraz więcej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taką szczerość i ja rozumiem i cenię, a z oszustami trzeba walczyć. Jestem za tym by pomagać ze zrozumieniem ale trzeba być ostrożnym, bo ludzie sami uczą rozumu

      Usuń
  2. Czytałam o takich historiach. Przykro mi, że jest tyle oszustów. A swoją drogą bałabym sie drwić z takiej choroby. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. W życiu różnie bywa ale i tak nie wolno nam tracić wiary w drugiego człowieka, pomagajmy a tych co oszukują zostawmy ich sumieniu, kiedyś się odezwie, wierzę w to i wróci do nich to co dają innym
    Ciepła życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobro powraca z podwójną siłą ale i zło wobec innych też odpłaca pięknym za nadobne. A ja ciepła życzę tym ,którzy muszą się posuwać do takich czynów by zjednać sobie ludzi. Moje ciepło to kochająca rodzina: mąż, dzieci i nic mi więcej nie trzeba

      Usuń
  4. Przerażające jest to, że ludzie nie boją się niczego !
    Ja tak podobnie jak AniaJ. bałabym się kusić los...

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam serdecznie i dziękuję za miłą wizytę