Witam wszystkich serdecznie. Dziś kuchnia serwuje kotleciki dość nie nasze. Zobaczyłam kiedyś fajne zdjęcie na jednej z portugalskiej stron. Był tam też krótki opis tego czegoś jednak że nie władam tym językiem zrozumiałam pi razy oko. Postanowiłam z tego co wiem dodać coś od siebie i powstało
COŚ czyli kiziate kotleciki.
Na początku powiem Wam, że makaron można spokojnie ominąć-dodaje tylko uroku. Sama masa mięsna jest przepyszna i polecam Wam gorąco.
potrzebujemy:
- 3 łyżki oleju
- 1 cebula jak najdrobniej pokrojona lub tarta
- 1/4 szkl. rosołku
- 3/4 szkl. mąki pszennej
- 2 szkl. mleka
- pęczek posiekanej natki pietruszki
- sól do smaku
- 2 ubite jajka
- 1,5 szkl. lekko podgotowanego makaronu "nitki"
- 1 kg ugotowanej piersi z kurczaka
Na patelni należy rozgrzać olej, podsmażyć cebulę, a potem dodać rozdrobnione i ugotowane mięso z kurczaka.
Chwilę jeszcze smażymy.
Wlewamy mąkę wymieszaną z mlekiem, następnie natkę pietruszki, sól i ciągle mieszamy.
Gotujemy mieszając do momentu aż zrobi nam się "klucha", czyli wszystko jako jedno będzie odchodzić od patelni.
Zostawiamy do przestygnięcia.
Porcje wystudzonego ciasta kształtujemy w kulki, obtaczamy w jajku, a następnie oblepiamy je lekko podgotowanym makaronem. Układamy nasze kiziate kotleciki w naczyniu natłuszczonym i zapiekamy w 200 stopniach do uzyskania złotego koloru.
To COŚ jest przepyszne, ma ciekawy smak, a do tego wystarczy podać tylko jakąś surówkę
U mnie dalej trwają przygotowania komunijne. Mało tego...wymyśliłam sobie małe odświeżenie i od dziś zawzięcie maluję pokoje. Moje Szczęście ma drugą zmianę, więc możemy wspólnie z pędzlami poszaleć z rana, a potem idziemy do pracy. Ja wracam wcześniej, więc ze względu na to, że szkoda tracić czas sama się czepiłam dalszej malowniczej twórczości. Lubię malować....ale ręce wyciągnęły mi się do podłogi i wloką się za mną. Buuuu....czemu mam takie krótkie łapki? muszę dwa razy więcej machać nimi :)
Dziękuję serdecznie za odwiedzinki każdemu z moich gości. Pozdrawiam Was serdecznie i
życzę SMACZNEGO oraz spokojnej nocki. Ja uciekam spać, bo padam na nochala.
Pracowicie i smacznie u Ciebie :))) Przepis z pewnością wypróbuję - kotleciki wyglądają bardzo apetycznie. Życzę szybkiego zakończenia malowania :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zafascynował ten przepis.Zachęcający:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Wygladaja bardzo ciekaweie :)
OdpowiedzUsuńZaintrygował mnie ten przepis. Również ze względu na nietypowy, przyciągający oko wygląd :)
OdpowiedzUsuńCiekawe danie. Mogłabyś mnie karmić. A ja także wymyślam i maluję drzwi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńu Ciebie jak zawsze pysznie i smacznie :)
OdpowiedzUsuńŚwietny przepis.Zapisuję
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie i pomysłowo, musze spróbować.
OdpowiedzUsuńBuźka Aguś :-)
Ale super danie, fajny pomysł :-)
OdpowiedzUsuńNo z takim przepisem spotkałam się po raz pierwszy ;)
OdpowiedzUsuńAle mnie bardzo zaciekawił,ten również przepisuję do mego kulinarnego zeszytu ;)
Wchodzę na Twojego bloga i słyszę... śpiew skowronka :D a jak zaciekawił moje psiaki hehehe obsiadły mi laptopa jakby szukały owego ptaszka ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy przepis ! pozdrawiam :)