Chyba już wspominałam o tym, że we wtorek na urodzinach Wioli w CHINA TOWN zajadałam się pysznymi kulkami ciasta, w których środek wypełniał kawałek piersi drobiowej. Nie zdobyłam przepisu na ciasto, kucharz nie zdradza swoich tajemnic przecież. Zaparłam się by zrobić to domowym sposobem. Kombinowałam, notowałam na kartce to co mi przyszło do głowy i stworzyłam sobie dwa przepisy na ciasto, które najbardziej przypominały by mi to danie. Tak mi się wydaje, bo starałam się czuć smaki oczami wyobraźni.
Więc na obiad u mnie były chińskie kulki w wilczym wydaniu
Miałam stresa czy mój mąż to przeżyje, ale jest moim najlepszym testerem, bo zawsze szczerze mi powie co i jak.
CHIŃSKIE KULKI W WILCZYM WYDANIU
Przedstawiam Wam moje autorskie pomysły i zaraz powiem co i jak:
OPCJA NR 1 . .... i tę polecam jako chińskie danie
ciasto
- 1/2 l mleka
- 3 łyżki masła
- 1 kostka bulionu warzywnego
- 2 szkl. mąki pszennej
- 1 pierś podwójna z kurczaka
- czupryca czerwona
Mięso umyć, odsączyć i pokroić na większe kawałki . Posypać czuprycą i wymieszać.
Mleko zagotować w garnku razem z masłem i kostką bulionu. Zmniejszyć ogień i wsypac mąkę. Intensywnie mieszać aż zrobi się kluch. Wystudzić.
Rwać po kawałku ciasta, robić placek, w środek wkładać kawałek mięsa i zawijać formując kulkę. Potem maczać w mleku i w bułce tartej. Smażyć na głębokim tłuszczu.
Moje ślubne Szczęście stwierdziło, że są obłędne, świetne w smaku i bardzo zbliżone do oryginału jaki jedliśmy w Barze restauracyjnym China Town. Trzeba tylko pamiętać by placuchy były cienkie przed zawinięciem mięsa.
OPCJA NR 2.
kulki armatnie
ciasto:
- 1 szkl. mąki do ciasta (ewentualnie dosypać)
- 1 łyżeczka proszku dopieczenia
- 1 łyżeczka soli
- 1/4 łyżeczki pierzu
- 2 jajka
- 3/4 szkl. mleka
- 1/4 szkl. mąki do obtaczania mięsa
- podwójna pierś drobiowa
- sól
Mięso pokroić w większe kawałki, posolić i obtoczyć w mące. Mąkę, proszek do pieczenia sól, pieprz, jajka i mleko wymieszać ze sobą tworząc ciasto. Jest ono lżejsze w konsystencji. Obtoczone mięso w mące, zawijamy w ciasto i smażymy powstałe kulki na głębokim tłuszczu.
Na talerzu podałam oba rodzaje kulek, do tego ryż gotowany z sosem sojowym i pomidorki.
Druga opcja też była smaczna, ale stanowczo przegięłam z ilością ciasta, bo wyszły duże bułkowe kulki z mięsem w środku. Ciasto sporo urosło i to już nie było to.
Oryginalne kulki chińskie były w puszystym cieście ale cieniutkim.
Tak więc moja chińszczyzna jest najbardziej zbliżona w wariancie nr 1. Stanowczo! bo jak mój tester ślubny powiedział : w skali od 1-10 daje im 9.
Drugi wariant to typowe kulki armatnie, z grubym pulchnym ciastem i mięsiwem. Może gdybym dała mniej ciasta to kto wie?
Tak więc pozostanę przy tych nr 1.
bardzo byłabym uszczęśliwiona gdyby okazało się, że ktoś z Was zna przepis na ciasto do kulek chińskich. Właściciela nie będę pytać bo nie wypada. Poza tym to prawdziwy Chińczyk więc tym bardziej mi nie powie :)
Bar restauracyjny China Town Express to świetne miejsce z niesamowitym menu. Są tam takie rózności, że nie wiadomo od czego zacząć. Polecam każdemu kto zagości w Lublinie. Mogę nawet iść z Wami. Dania są dość tanie ale wspaniale zrobione.
Na tej imprezie jedliśmy także sajgonki, w których wyczuwałam nutę kapusty kiszonej i pieczarek bardzo konkretnie doprawionych. Była też rewelacyjna surówka z kapusty:
-kapusty biała i czerwona drobno poszatkowane i zalane sosem na oleju z octem i czosnkiem. Pełen odjazd!!!!
Tak poza tym podobno dziś jest Dzień Kobiet. W związku z tym zostałam bardzo doceniona przez Ślubne Szczęście. Gdy wstał po odsypianiu nocnej zmiany poodkurzał mieszkanie,sprezentował mi tulipanki i dostałam prezencik, o którym już dawno marzyłam.
To właśnie palnik gastronomiczny do Brulle był ostatnio moim marzeniem. Teraz trochę z nim poszaleję, oj baaardzo :) Zacznę od opalanego tortu, bo pięknie wygląda i ciekawa jestem efektu. Potem uczepię się warzyw zapewne i mięska. Moje Szczęście często bez okazji robi mi niespodzianki , jednak dziś odczułam to wyjątkowo (chyba przez ten palnik)
Dziewczyny, mam nadzieję, że dzisiejszy dzień był dla Was w bardzo kobiecym klimacie. Poza tym wszystkim BEATOM , dzisiejszy solenizantkom - życzę wszelkiej pomyślności.
Dziękuję Wam bardzo za wspaniałe słowa i odwiedziny. Witam serdecznie nowych gości tu na blogu jaki na Facebooku. Moich "lubisi" przybywa z dnia na dzień. Dziękuję Wam za to, że mój blog tak chętnie odwiedzacie. Bez Was i mnie by tu nie było.
POZDRAWIAM I ŻYCZĘ MIŁEGO WEEKENDU !!!!
Aga,
OdpowiedzUsuńmy mamy pod blokiem przepysznego "chińczyka" - jest smacznie, dużo i na dodatek tanio :)
Przepisu na ciasto niestety nie znam, ale częstuję się Twoimi kulkami :)
Ale fajny prezent. Widziała, jak to działa w programie" Zapraszam do stołu". W Anglii to chyba popularna rzecz w kuchni.
OdpowiedzUsuńKulki wyglądają obłędnie i z pewnością tak smakują.
A tak w ogóle to się wkurzam, bo jestem na trzecim blogu, gdzie serwowana jest jakaś pyszna potrawa, a o tej godzinie nic już nie jem.
Pozdrawiam
Jadłam takie kulki w naszej chińskiej knajpie, są obłędnie smaczne. Jednak przykro mi, nie znam przepisu. Chętnie wypróbuję Twój z opcji nr 1 skoro polecasz. Jesteś niesamowita. Że też Ci się chce dochodzić nieznanych smaków!!!!! Kiedyś szukałam w necie przepisu na chińskie kulki ale nigdzie nie widziałam. Wolałam poczekać na gotowca, którego teraz mam u Ciebie. Pozdrawiam bardzo serdecznie- Jola z Klubu "Hafciki na wesoło"
OdpowiedzUsuńZaszalałaś:) Coś czuję, że w Twoim wydaniu kulki będą rewelacyjne;) I super prezent, czekam w takim razie na deser;D
OdpowiedzUsuńjak zawsze u Ciebie smacznie i pysznie :)
OdpowiedzUsuńChociaż jestem "prawie" z Lublina o China Town nie słyszałam! Twoje kulki wyglądają obłędnie- zwłaszcza ten pierwszy, zapewne niedługi i u mnie w domu zagoszczą:) Jestem ciekawa efektów z palnikiem. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńFajne te kulki. Nie jadłam nigdy czegoś takiego. Prezent super już sobie wyobrażam co się będzie działo. Powstaną nowe dzieła kulinarne
OdpowiedzUsuńChyba skusze się i zrobię - dzięki :) ewa
OdpowiedzUsuńPięknie, ciekawie i smacznie!!!Ciekawe danie:))) Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTaki palnik to i moje marzenie. Prezent wspaniały, może i mnie ktoś tak wspaniale obdaruje. Twój mąż ma świetny gust i wie czym Cię uszczęśliwić. Takie kulki jadłam w chińskim barze ale za Boga nie umiałabym jeść i obmyślać plan jak je zrobić. Podziwiam Cię szczerze.
OdpowiedzUsuńUwielbiam domowego chińczyka :) Kuleczki Ci wyszły bezblędnie ;)
OdpowiedzUsuńNarobilam sobie ochoty na takie pysznosci, ktore polecasz...mysle ze dam rade i zrobie...a maz wspanialy..kwiaty, przenet..poczulas sie doceniona wyjatkowo..Pozdrawiam MIlo.)
OdpowiedzUsuńKulki pierwsza klasa! Nie dziwie sie, ze Szczescie nad nimi mruczalo:)
OdpowiedzUsuńA ten palnik? A idz! Po czorajszej kolacji zakonczonej creme brulèe znowu mi wrocila na niego zajawa;)))
Ależ Ty kusisz, a może coś bezmięsnego opiszesz? Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNieźle Ci Agnieszko to kombinowanie wyszło :-)
OdpowiedzUsuńJak zwykle prezentujesz same pysznosci :-)
OdpowiedzUsuńSmakowicie jak zwykle
OdpowiedzUsuń