U mnie jak zwykle kluchowato, bo jak już wspominałam moja rodzinka bardzo lubi takie wynalazki.
Kluski śląskie chyba każdy zna. Moje dzieci mówią na nie dołkowe.
Klasyczny przepis i w każdej rodzinie jest prosty. Ja do ciasta dodaję też czasem ziół takich jak tymianek, bazylię i koperek. Są dwie odmiany klusek śląskich: czarne i białe. Na białe podaję przepis niżej, zaś czarne różnią się tym, że do masy ziemniaczanej dodajemy utarte surowe ziemniaki-tak jak przy pyzach. Można tez spotkać się z nazwą Kluski Guminowe. Warto tez dodać, gdyż pytacie często o to na Fb i w mailach, że kluski z gotowanych ziemniaków można także jeść przy diecie wątrobowej, czy po usunięciu pęcherzyka żółciowego.
KLUCHY ŚLĄSKIE BIAŁE
- 2 kg ziemniaków
- mąka ziemniaczana
- sól
Ziemniaki gotujemy w lekko osolonej wodzie, studzimy i przeciskamy przez praskę. Nie powiem Wam ile daję mąki, bo robię to klasycznie. Ugotowaną porcję ziemniaków uklepuję w spłaszczoną kulkę, dzielę na 4 części i daję mąki tyle ile jest 1/4 ziemniaków i wyrabiam ciasto. Lepię kulki, spłaszczam je pozostawiając dołek w środku. Wrzucam na gotującą się osoloną wodę.Gdy wypłyną na wierzch zmniejszam płomień i gotuję jeszcze 2-4min w zależności od wielkości naszych klusek.
To danie podaję zazwyczaj z różnymi sosami i surówkami. Robi się je bardzo szybko i smakuje bardzo domowo. Są świetnym dodatkiem do mięs pieczonych (zwłaszcza rolad) i kapusty pod różną postacią.Często podaje się je także na weselach czy innych przyjęciach.
A na kolację coś ciepłego. Znowu kluchy. Tym razem jako zapiekanka. Makaron świderki zapiekany z cukinią, papryką szynką parmeńską i pieczarkami ,pod sosem serowym zrobionym z topionych serków wymieszanych z odrobiną jogurtu i jajkiem. Wszystko poza sosem zapiekam, a na koniec polewam miksturą, która nada smaku całości czyli serowym rarytasem, który moje ukochańce bardzo lubią.
Pychota!!!!
a wieczorem po kolacji spacer w jesiennym nastroju...Liście na drzewach są fantastyczne nawet w świetle jesiennej latarni
U mnie ostatnio urwanie głowy, bo ciągle coś się dzieje ale jakoś daję radę- jeszcze.
Naszego kudłacza zgłosiłam wczoraj do
Spisu Powszechnego Zwierzaków
jaki odbywa się na blogu u Anki Wrocławianki, świetna akcja i zabawa. Moje dzieci największy ubaw miały gdy oglądając zdjęcia poznawały różne imiona zwierzaków :) Nasz kudłacz to Nala.Zapraszam Was także na bardzo ciekawą wymiankę u Joasi. Temat jest iście świąteczny i zapowiada się świetnie. Marasiowa ostoja to również bardzo fajny blog, gdzie lubię zaglądać. Polecam
Uciekam już, bo czasu mało. Zerknę tylko jeszcze tu i ówdzie na Wasze stronki, może uda się nawet coś skomentować. Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę bardzo smacznego dnia.
Takie kluchy to ja kocham!
OdpowiedzUsuńPysznie wyglądają.
a wiesz, że ja tylko raz w życiu i to parę miesięcy temu jadłam kluchy śląskie... no bo niby na Podlasiu skąd je wziąć ...
OdpowiedzUsuńszkoda, że u mnie gołe drzewa ...
ha... dzięki za reklamę Aguś
buziak
Asiu, u mnie w Lublinie kluski śląskie są dość popularne. A najlepiej jak sama je zrobisz. Teraz to i u mnie drzewa są nagusieńkie, bo wieje wiatr i pozrywał wszystko
UsuńJa lubię kluchy, rodzinka nie! Makarony i takie tam też tylko ja preferuję. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńQrcze blade, to masz przechlapane :(
UsuńJesienne spacery są bardzo przyjemne :) a kluchy wyglądają bardzo apetycznie! buziaki!
OdpowiedzUsuńUwielbiam spacerować jesienią. Każdego dnia jest coś nowego choć przyroda pokazuje nam też jak wszystko przemija.
Usuńja z bratem zawsze mówiliśmy na śląskie "kluski z dziurką" :) baaardzo je lubię ^^
OdpowiedzUsuńWitam.
OdpowiedzUsuńKluseczki wyglądają bardzo apetycznie, chętnie skorzystam z przepisu.Pozdrawiam.
Takie kluchy to bardzo smaczny klasyk :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko kopiuję Ci komentarz ode mnie, bo nie wiem czy widziałaś:
OdpowiedzUsuńAnonimowy6 lis 2012 11:30:00
O kurczaki, Nala wygląda jak Lesia (albo Lesia jak Nala :)! Aga miała rację, pisząc o podobieństwie. I Lesia też lubi leżeć w kuchni, kiedy coś tam dłubię. Niestety, nie rozpieszczam jej raczej smakołykami ze stołu kuchennego, bo to powód do kłótni, włącznie z obnażaniem zębów i warczeniem, między nią i kotami. Przez to jej koczowanie, nie raz zapewne w głodzie, zapisało jej się, że nawet jeśli już nie głoduje, o jedzenie trzeba walczyć, tak na zapas.
Tarmosimy przyjaźnie Nalę, wirtualną siostrę Leśki. :)
JolkaM
Czyli to nie tylko moje zwidy? super. Od razu zauważyłam, że podobieństwo jest powalające.
UsuńCoś takiego, nasze gumiklyjzy! Ku tymu jeszcze rolada (wołowa!) i modro kapusta na ciepło eli na zimno! W starych śląskich domach dowali jeszcze kompot z bani abo rabarbera...
OdpowiedzUsuńPozdrowióm bez kupa maszkietów
z wołowiną i czerwona kapustą to i u nas się jada, ale to wszystko dzięki kuchni śląskiej, którą bardzo cenię za te wszystkie smaczne konkrety. Pozdrawiam serdecznie i bardzo mi miło
UsuńO!Właśnie kluski śląskie zrobiła ostatnio moja Mama, kiedy przyjechałam z wizytą;) Bardzo ciepło je wspominam;) Buziaczki Kochana! A psiak przesympatyczny;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie kluchy. Fajny i tani obiad, albo kolacja :) Fajnego masz psiaka podobny troszkę do mojego Czarka.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńświetne przepisy!!! A psiaczek bardzo sympatyczny!!! Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDroga Agnieszko. Przejrzałam całego Twojego bloga i dodałam go na 1 miejsce wśród blogów kulinarnych. Jest tu tyle fantastycznych przepisów i pomysłów na szybkie i eleganckie dania, że już sama nie wiem od czego zacząć gotowanie. Bardzo imponuje mi Twoja kreatywność i wszechstronność. Pozdrawiam. Ela
OdpowiedzUsuńTakie kluchy wprost uwielbiam .Wersja na ciepło z takimi dodatkami musiała byc przepyszna
OdpowiedzUsuńTez takie bywają w moim kulinarnym, domowym menu :)
OdpowiedzUsuń