Wszystkim mówię Dziń Dybry :))))) |
Mussaka może i grecka ale oczywiście nie omieszkałam namieszać po swojemu.
Danie bardzo fajne i łatwe w przygotowaniu. Jest bardzo popularne w greckich tawernach.
Ze względu na moje kombinacje pozwolę sobie podać prawidłową oryginalną recepturę w pierwszej kolejności, a potem przyznam się do tego co namieszałam od siebie. Ciężko podać mi ilość składników bo każdy ma inny stan członków rodziny. Nas jest piątka, w tym dwoje maluchów, których liczę oboje jako jedną dorosłą osobę. Jest też dwóch facetów co jedzą za pięcioro, no i ja która uszczknie trochę jak mi dadzą:)))
MOUSSAKA - GRECKA ZAPIEKANKA
- małe bakłażany 2 szt.
- ok 1/2 kg mielonego mięsa
- 1 duża cebula
- 3 ząbki czosnku /nie koniecznie
- natka pietruszki
- bazylia
- pomidory do zesmażenia lub z puszki
- ser żółty tarty
- lekko podgotowany makaron rurki
robimy beszamel lub
2 jajka rozmieszać ze śmietaną i doprawić
Bakłażana umyć i pokroić w plastry po długości lub normalnie, posolić i zostawić by sól wyciągnęła goryczkę i wodę. Potem umyć i wysuszyć. Ułożyć na patelni , posolić lekko i usmażyć by złapały kolorek (będą udawały że są z grilla)
Na patelni zesmażyć posiekaną cebulkę z czosnkiem tak by się zeszkliła, posolić delikatnie i dorzucić mięso mielone. Wszystko smażymy przez chwilę aż mięso straci pierwszą surowość. Potem dołożyć pomidory obrane ze skóry i pokrojone drobno. Mieszac cały czas. Gdy odparuje woda doprawić bazylią, oregano, solą i pieprzem. Odstawić.
W naczyniu układać warstwy: makaron,plastry bakłażana (część), posiekana natka pietruszki, mięso mielone z pomidorami, ser, natka pietruszki, polać beszamelem lub masą jajeczną ze śmietaną (nie całą) ułożyć znowu plastry bakłażana, polać resztą sosu, posypać serem. Nie przykrywać. Zapiekać w 180 stopniach ok 45 minut, aż sos na wierzchu złapie delikatny złoty kolor. Potem wyjąć i postawić na wierzchu by zapiekanka "złapała oddech". Gdy lekko przestygnie lepiej będzie się kroić i pozostanie w całości każda porcja. Na gorąco rozpływa się i ciężko przełożyć na talerz.
To jest moussaka po grecku, a teraz czas na moje wariacje.
U mnie są kluskożercy-wiadomo, jak zapiekanka to muszą być klusie, więc ugotowałam garść makaronu penne i kolejną warstwę na mięso mielone ułożyłam z rurek makaronowych.
Poza tym u mnie tym razem zamiast bakłażana została użyta cukinia gdyż aczkolwiek poniekąd bakłażana nie posiadałam, a do sklepu nie chciało mi się lecieć. Cukinia bardzo pięknie się usmażyła na szybkim ogniu (bo na wolnym by się rozciapała) i zastąpiła godnie pana bakłażana.
I obowiązkowo do sosu z pomidorami i mięsem mielonym dodałam paprykę czerwoną i żółtą drobno posiekane. Przyznam się bez bicia, że sera żółtego też sobie nie żałowałam.
Danie odjazdowe, szybkie, tanie i z klimatem greckiej tawerny. POLECAM
..................................................................
A teraz coś przekornego bo z polskiej półeczki.
PAMPUCHY CZYLI PAROWAŃCE
Przepis podawałam już dawno, dawno temu, ale powtórzę z miłą chęcią. Pampuchy to również wspomnienie z lat beztroski gdy było się na wakacjach u babci. Wiele osób robi je nadziewane ale u mnie w domu nikt tak nie lubi. Każdy uwielbia brać bułę w rękę i maczać w sosie, buła nasiąka i jest o wiele lepsza niż nadziewana. Te kluchowatości są bardzo wszechstronne, tak jak knedle do najróżniejszych sosów. U nas tym razem na słodko z sosem jagodowym
- 1/2 kg mąki
- 3 dkg drożdży
- 1 szkl. mleka
- 4 jajka
- 4 łyżki masła, sól, cukier
Drożdże z łyżeczką cukru, mąki i mlekiem rozcieramy przygotowując rozczyn i czekamy do wyrośnięcia.
Stopić mało i przestudzić. Do miski z resztą mąki wlać wyrośnięty rozczyn, wbić jajka, dodać szczyptę soli. Wyrabiając ciasto dolewać wystudzone masło. Wyrabiać aż ciasto zacznie być gładkie i odstawać od dłoni.
Gotujemy na parze na płótnie lub na specjalnej płaskiej pokrywie.
Życzę wszystkim miłego wtorku pełnego samych wesołych chwil.
POZDRAWIAM SERDECZNIE I ŻYCZĘ SMACZNEGO !!!
Dziń dybry:))) UUU!!!Jęzor wydłużył mi się do kolan!!!Kurde felek!!!Ten przepis jutro się znajdzie w moim ...18 chyba zeszycie z przepisami:)))Na pewno go wytestuję za 3 tyg na powrót mego ukochanego:)))
OdpowiedzUsuńPs.Córka mi się zapytała dziś co mi tak śpiewa i rechocze w moim lapku:)))Ha ha A to nic takiego:)))Tylko odwiedzinki u Mej Wilczej Agnieszki:)))Buziale Kochana!!!!
Każda wersja zapiekanki jest dobra, chociaż jestem baklażanożercem to pewnie pierwszą-grecką wybiorę ale... z garścią klusek ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Same pychoty:)))) Przepis na pampuchy już spisuję:)))) dzięki, pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńwersja grecka...ulubiona mojej przyjaciólki..ale twoja bym pozarła:))))))))))...kocham makaron:)))..co widać:)))a pampuchy to czeskie knedle..pyszne z sosikiem ,,na słodko jeszcze nie próbowałam
OdpowiedzUsuńI są nasze niebieskie talerze :D
OdpowiedzUsuńPampuchami, u mnie nazywanymi kluskami na parze narobiłaś mi strasznego smaka. Nie jadłem ich ze sto lat. Robili je moi dziadkowie, pamiętam jak gotowali na wielkim garnku obciągniętym gazą, bo nikt wtedy nie słyszał o maszynach do gotowania na parze ;) Zawsze najpierw jedliśmy je z duszonym mięsem, a na deser ze śmietaną, cukrem i cynamonem :)
Dziń dybry :) Wiesz, poczułam się jak na jakimś pikniku na łonie natury - takie pyszności plus świergot ptaków :)
OdpowiedzUsuńProste i szybkie, powiadasz? trochę pracy jest, ale efekt na pewno wart zachodu! A takie pampuchy, to moje dzieci jadły, jak były małe. Pyszności to musi być!Juz nie pamiętam ich smaku:(
OdpowiedzUsuńPorywam i kluskę na parze i talerz mussaki! Wszystko takie pyszne!!!!!
OdpowiedzUsuńteż takie kluski na parze uwielbiam bez nadzienia. właściwie to chyba nigdy ich nie jadłam z czymś w środku. zawsze były obowiązkowo z sosem jagodowym, o tak :) Aguś cieszę się, że Wam ciasto smakowało!! nawet nie wiesz jak bardzo! ściskam mocno!
OdpowiedzUsuńPodziwiam osoby, które potrafią zrobić coś z kuchni innych narodów.. ja w tej kwetii jestem zupełnie zielona.
OdpowiedzUsuńTakie kluski na parze uwielbia moja córka :-)
O ja też kluchowa jestem:), a u mnie pampuchy nazywają się pyzy i też nie lubię nadziewanych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie:)
wersja musaki z makaronem bardzo mi się podoba :) a na takie pampuchy u mnie w domu mówiło się "kluski na parze" :)
OdpowiedzUsuńjak sie u Ciebie napatrze na te pysznosci to sie od razu robie glodna :( a parowce to moje ulubione danie ktore zawsze dla mnie robi ciocia bo sama nie umie ale dzieki Tobie moze sie naucze :)
OdpowiedzUsuńi to i to uwielbiam, jednak pampuchy ze względu na sentyment wygrywają :) rodzinka to ma z Tobą dobrze, takie smakołyki przyrządzasz :)
OdpowiedzUsuńTo greckie danie...bardzo ciekawe :))) Wygląda bardzo smacznie!!! A parowańce muszę koniecznie spróbować:)))Miłego dnia
OdpowiedzUsuńJedno i drugie uwielbiam...no i co mam teraz wybrać?
OdpowiedzUsuńMussaka na obiad a parowce na deser-ot i wybrałam hi hi.
Dzieki za pomoc-wszystko działa jak ta lala:-)
Todo luce fantástico como siempre! ñam, ñam
OdpowiedzUsuńDesde el Caribe hambriento