Nie bardzo mam czas, ale muszę zrobić wpis. Nasza Majka podczas wczorajszej rozmowy telefonicznej zapytała mnie wprost czemu teraz rzadziej robię wpisy? i stwierdziła, że głodzę rodzinę. Buuuu....niniejszym faktem postawiona do pionu zamieszczam dziś
NAPITĄ MIMOZĘ
To wspaniałe ciasto zrobione jest według częściowego przepisu " Kuchni pod Wulkanem". Właściwie pomysł jest od Anthony, a nasza Mimoza jest trochę zmodyfikowana. Nasza, bo kombinujemy w dwóch końcach Polski razem z Majką. Ona pierwsza wypróbowała ten przepis.
Mimoza to dość popularny kwiat we Włoszech. Podobno tak jak u nas goździk w dawnych czasach, tak w tym kraju Mimoza symbolizuje Dzień Kobiet.
W tym dniu w sprzedaży króluje właśnie tort Mimoza. Anthony w swoim wykonaniu biszkopt przekłada kremem ciastkarskim. U mnie Mimoza jest alkoholowa.
BISZKOPT:
- 8 jaj (oddzielić białka od żółtek)
- 150 g mąki pszennej
- 50g mąki ziemniaczanej
- 150g cukru
- masło i mąka do posypania tortownicy
- papier do pieczenia
Żółtka utrzeć z cukrem na sztywno, ubić też pianę z białek. Do masy żółtkowej dodawać stopniowo mąkę i pianę naprzemiennie.Mieszamy łyżką robiąc kółka od dołu do góry. Ostrożnie w ten sposób napowietrzamy i nie rozbełtamy całej masy. Mimoza kwiat ma to do siebie, że nie lubi gdy się go rusza, nasze ciasto także jest delikatne.
Na dno tortownicy wyłożyć papier, a boki natłuścić i posypać mąką. Wlewamy masę. Pieczemy w nagrzanym piekarniku w 160 stopniach, najpierw tylko od dołu przez 30 minut, a potem dół i góra 10 minut.
Gdy biszkopt gotowy, wyciągamy tortownicę z piekarnika, z niskiej wysokości (ok 30-50cm) rzucamy o podłogę (by się obstukało) i studzimy.
Gotowy wystudzony biszkopt kroimy na dwie części tworząc dwa placki. Z dolnego wydrążamy trochę ciasta, zaś w górnej części ścinamy brzegi by powstała kopuła. Okruchy ciasta zostawiamy do posypania wierzchu.
Tort Mimoza |
KREM AJERKONIAKOWY
- 200ml ajerkoniaku
- 250g serka mascarpone
- masło ok 1/2 kostki
- śmietana kremówka mała
- cukier puder 100g
Spód biszkoptowy -z wydrążeniem nasączamy alkoholem (jak kto woli) lub ponczem cytrynowym bądź pomarańczowym. Przekładamy masą. Przykrywamy drugą częścią biszkoptu. Wierzch smarujemy pozostałą częścią masy i posypujemy okruchami. Chłodzimy. Pomysłów na krem do tego tortu jest kilka i myślę, że tu każdy ma pole do popisu. Inne wariacje możecie też podpatrzeć na blogu Anthony. Polecam
Musze przyznać, że tort faktycznie, tak jak pisała Anthony kroi się super , zaś biszkopt rozpływa się w ustach.
Moja mimoza jest "napita" ,bo ta niedotykalska miała za zadanie zrobić wrażenie i sprawić by dorosłe osoby jedzące nie mogły od niej odejść . No i się udało:)
Dziękuję tym wszystkim co chętnie zaglądają do mojej kuchni, tym co zaglądają z zawistnej niby anonimowej ciekawości też dziękuję.
Witam gorąco nowych obserwatorów na blogu i lubiących na Facebook'u.
Życzę wszystkim serdecznie bardzo miłego słonecznego dnia.
Oj super przepis ...zapisuje do wypróbowania:-)
OdpowiedzUsuńPolecam, bo ciacho wspaniałe
UsuńTylko powiedz mi proszę jak Ty to robisz,że biszkopt tak urośnie i nie opadnie :)
OdpowiedzUsuńJa jak upiekę biszkopt to nieraz ledwo co jest do przekrojenia :)
Nie wiem dokładnie, ale wydaje mi się, że to kwestia jednakowej temperatury składników i gdy już dodaję pianę to mieszam delikatnie, bo inaczej białka zwyczajnie mieszają się z ciastem, a z piany "uchodzi" całe powietrze.
UsuńTaką mimozą mogę codziennie się raczyć...:)
OdpowiedzUsuńja też nie pogardzę, można popić pozostałością z ajerkoniaczku :))
UsuńTa mimoza bardzo mi się podoba,zwłaszcza,że napita...
OdpowiedzUsuńjejjj...nic mądrego nie napiszę...znów mi ślinka leci...Mam jużpół zeszytu z Twoimi przepisami, tylko kiedy ja znajdę czas by to wszystko wypróbować??
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :*
Napita mimoza - pierwszy raz słyszę i widzę takie cudo :)) Oj z chęcią spróbowałabym. Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńI jak tu schudnąć jak tu takie smakołyki robisz, aż grzech ich nie wypróbować.
OdpowiedzUsuńWygląda wspaniale! I dodatkowo bardzo proste do zrobienia!
OdpowiedzUsuńproste, smaczne i efektowne. Polecam
UsuńOj od samego patrzenia zrobiłam się glodna ;) ;**
OdpowiedzUsuńhttp://dont--stop--believin.blogspot.com/
Bardzo lubię słodycze!!! Twoje ciasto to na pewno PYCHOTA!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńmusi byc pyszny :)
OdpowiedzUsuńale boski!!! aż ślinka cieknie
OdpowiedzUsuńMniam jakie pyszności. Napitej Mimozy jeszcze nigdy nie piekłam.Dzięki za przepis.
OdpowiedzUsuńwyśmienite, polecam Ewciu
UsuńO kurcze , na prawdę mniam !
OdpowiedzUsuńdziękuję i witam serdecznie
UsuńHI! How are you my dear friend? I miss you, but I have benn away, in Brasil, for one week.
OdpowiedzUsuńNow I'm back and very happy with your visit.
That cake seems to be delightfull.
Hugs
Nina
Hi Nina!!! I am very pleased that you visited me. Thank you for your kind words. Regards :)
UsuńMniam! To może ja kawy zaparzę:)
OdpowiedzUsuńdobra, to ja już kroję ciacho:)
UsuńŻYCZĘ CI WSPANIAŁEGO PONIEDZIAŁKU,
OdpowiedzUsuńORAZ
CUDOWNEGO STARTU W PRZEDŚWIĄTECZNY TYDZIEŃ
Same pyszności u Ciebie :) Pozdrawiam! Szkoda, że nie można spróbować tych smakołyków :)
OdpowiedzUsuńJa z właściwym sobie refleksem... Ostatni wpis w kwietniu! Ale ciasto bomba, wypróbuję w weekend. Przez hasło "mimoza" trafiłam na Twój blog i już zostanę.
OdpowiedzUsuńSerdeczne pozdrowienia,
Rysia
Bardzo się cieszę i zapraszam częściej. Mam nadzieję, że znajdziesz tu więcej ciekawych przepisów dla siebie. Pozdrawiam cieplutko
UsuńWitam! Ciasto napewno smaczne, ale nie jest to wersja włoska... włoska mimoza ma krem lżejszy z bitej śmietany połączonej z kremem budyniowym na żółtkach jest tam dodatek ananasa i likieru pomarańczowego... pycha :) przepis mozna znaleść na włoskich stronach. A najlepsza w Rzymi w cukierni Duranti via. livorno :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam.Pewnie wiesz ( skoro jesteś specjalistką znającą się na kulturze Włoch i na kuchni tego państwa), że w tym kraju jedna potrawa potrafi mieć wiele wersji w zależności z jakiego regiony pochodzi. Twoja wersja Mimozy jest na pewno smaczna, jednak polecam czytać tekst ze zrozumieniem. Napisałam, że przepis jest CZĘŚCIOWO z bloga , który prowadzony przez Anthony, zaś krem jest ...NASZ...POLSKI. Zaznaczyłam to już na samym początku przepisu, więc proponuję przeczytać jeszcze raz. Wszelkie pouczenia co do oryginalności Mimozy proszę kierować do Anthony na jej blogu. Ja to ciasto zrobiłam po swojemu inspirując się włoską recepturą. Pozdrawiam
UsuńOj znam Aguniu ten przepis oj znam długo tam przebywałam i często piekłyśmy z babcią tam to się nazywało la torta rosa - pychota - pamiętam wielgachną ilość potem cytrynowych skórek utartych smażonych z cukrem i obficie posypane na wierzchu pychota dziękuję kochana że masz ten przepisik bo gdzieś zatraciłam swój buziaczki śle Marii
OdpowiedzUsuńach zapomniałąm pytać Aguniu czy ty może opublikowałaś jakąś książkę z włąsnymi przepisami - byąłbym chętna bardzo posiadać taki skarb jak tak ? buziaczki
OdpowiedzUsuńZ tą nazwą tez się spotkałam. Masz rację, przepyszne ciacho. Niestety nie wydałam jeszcze własnej książki. Może kiedyś... :) Serdeczności posyłam
Usuń