Witajcie.
Dziś specjale wydanie pełne radości.
Jakiś czas temu na blogu Kulinarne Szaleństwa Margarytki wzięłam udział z konkursie Almette.
Tematem były dania z zastosowaniem owego serka. To były eliminacje do finału , który odbył się w Warszawie. Wśród zgłoszeń moja sakiewka została wybrana do dalszej zabawy i okazało się, że jadę na finały!
Wczoraj odbyła się cała impreza. Z rana zawitałam do Warszawy.
Jechałam z ogromną radością, bo przede wszystkim była możliwość wreszcie poznać w realu dziewczyny z innych blogów, a w tym i Asię- Margarytkę.
Każda blogerka organizująca u siebie konkurs , ze zgłoszonych przepisów wybrała 4, a dwa z nich jej drużyna zaprezentowała na evencie. Drużyna składała się z czterech zawodników. W sumie było 40 osób startujących z całej Polski. W drużynie Asi startowały: Ola, Klaudia , ja i Agnieszka. Towarzyszyła nam również Agi córcia- Lilcia. Asia- Margarytka była kapitanem drużyny.
zdjęcie naszej ekipie wykonała Słodka Babeczka |
Cieszyłyśmy się ze wspólnego gotowania i rozmów w realu.
Cudowne emocje, świetna zabawa, a przede wszystkim wspaniała atmosfera wspólnych kulinarnych wyczynów.
polać szefie? |
pogaduchy |
Jury bacznie obserwowało kulinarne wyczyny przy każdym stanowisku.
Turniej poprowadził pasjonat sztuk kulinarnych, autor znanych programów kulinarnych David Gaboriaud .
NADESZŁA PORA ROZSTRZYGNIĘCIA....
...chwila ciszy nastała...
Ogłoszenie było szokujące!!!! WYGRAŁYŚMY!!!!
NASZA SAKIEWKA I FRANCUSKI DESER ZDOBYŁY UZNANIE JURY!!!!!
W pierwszych minutach nie docierało do nas to co usłyszałyśmy, ale po chwili były już łzy szczęścia.
Asia- Margarytka wygrała główną nagrodę, a my- jej drużyna dostałyśmy wspaniałe prezenty: super noże i piękne fartuchy kuchenne projektowane w/g najnowszego trendu.
Radości nie było końca!!!
Dalszy ciąg nagrody odbył się po całej imprezie. Były to warsztaty kulinarne, które prowadził David Gaboriaud specjalnie dla nas i wspólny obiad.
nasza wspaniała szefowa Asia |
cudowna pasja gotowania tej młodej damy z bloga "Lili w kuchni" wprawia mnie w zachwyt |
wspólne danie: smażona pierś z kaczki, puree ziemniaczane z Almette wiśniowo żurawinowym, sos z wiśni z rozmarynem i Porto |
Koleżanki z innych drużyn również przygotowały wiele wspaniałości i muszę przyznać, że nie było granic pomysłów kulinarnych, w których można zastosować słodki serek Almette. Wszystkie dania wyglądały fantastycznie i smakowały wybornie.
na pierwszym planie stanowisko drużyny Słodkiej Babeczki |
A teraz pozwólcie , że zaprezentuję Wam moją szczęśliwą sakiewkę i z finałową niespodzianką.
- pierś drobiowa
- sól
- pieprz
- zioła dalmatyńskie
- serek almette wiśniowo żurawinowy
- 10 dkg boczku wędzonego
- żurawina suszona
- szczypta kardamonu
- chilli
sos
- łyżka sosu sojowego
- łyżka octu balsamicznego
- łyżka miodu
Suszoną żurawinę namoczyć w wodzie, potem odcedzić. Mięso umyć, osuszyć i rozłożyć na płasko. Delikatnie je rozklepać by powstał równy płaski płat. Całość posolić, posypać pieprzem i ziołami dalmatyńskimi. Na środek wykładamy serek Almette wiśniowo żurawinowy, posypujemy mielonym kardamonem, wykładamy pokrojony drobno boczek wędzony wymieszany z żurawiną. Płat mięsa złożyć brzegami do góry i związać nicią jak sakiewkę. Wierzch doprawić chilli i polać sosem.
Zawinąć całość w folię aluminiową, ułożyć na blasze. Podlać odrobiną wody na dno blaszki. Wstawić do nagrzanego (180st.) piekarnika i dusić przez ok. 30 min. Po tym czasie rozwinąć folię, mięso nasmarować pozostałym sosem i piec jeszcze 20 minut włączając opcję górną grzałkę by sakiewka ładnie się przyrumieniła.
stanowisko super grupy pod czujnym okiem Asi |
cudowny deser z ciastem francuskim i serkiem almette |
Bardzo dziękuję Asi za docenienie moich umiejętności i zaufanie jakim obdarzyła wybrane dania, bo przeciez oceniała tylko po przepisie i zdjęciu wybierając finalistów.
To był wspaniały dzień!!!!!
Trudno było pogodzić się z myślą, że to koniec tej cudownej przygody i czas wracać do domu
Wytrwaliście do końca wpisu?
Życzę wszystkim wspaniałej niedzieli
część zdjęć pochodzi od Joasi Moroch i Pawła od Słodkiej Babeczki
Gratuluje z całego serca :) Zabawa na pewno była świetna
OdpowiedzUsuńo tak, było super. Dziękuję
UsuńGratulacje Asiu Tobie za wspanialy pomysl i dla calej drużyny....Masz kobieto farta .Niezapomniane chwile pozostaja i są bezcenne.
OdpowiedzUsuńW imieniu całej drużyny dziękuję serdecznie
UsuńGratuluję Ci Agnieszko. Bardzo się cieszę z twojego szczęścia.
OdpowiedzUsuńdziękuję serdecznie
UsuńSerdecznie gratuluę Agnieszko :) Niezapomniane chwile bezcenne :)
OdpowiedzUsuńto była wielka przygoda, dziękuję
UsuńŻyjemy dla takich chwil, gratuluję !
OdpowiedzUsuńmasz rację Basiu, warto żyć dla takich chwil
UsuńGratuluję i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńdziękuję Janeczko i przesyłam moc buziaków
UsuńŚwietna impreza gratuluję :) I nie omieszkam skorzystać z przepisu bo sakiewka wygląda smakowicie ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
sakiewka wyszła super i polecam
UsuńDanie po prostu przepyszne :) na pewno przygotuje je w domu. Pozdrawiam Ola :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Danie warte grzechu i warto się skusić
UsuńGratuluję sukcesu Agnieszko!!!, jak się do pracy przystępuje z entuzjazmem, to efekt murowany! Pozdrawiam cieplutko i życzę wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńDziekuję Danielo. Jechałam na tę imprezę z ogromną radością by móc poznać dziewczyny z blogów kulinarnych. Również ogromną radością było wspólne gotowanie. Jednak finał tego wszystkiego to wielkie szczęście dla nas. Pozdrawiam
UsuńGratulaaacjee!!! :) sakiewka zapowiada się smakowicie!
OdpowiedzUsuńAguś jeszcze raz gratuluję :)
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję i do zobaczenia
UsuńGratuluję wygranej (bo rzeczywiście konkurencja była ogromna) i zazdroszczę warsztatów :)
OdpowiedzUsuńAleż przeżycia! No i fajna zabawa. Bez problemów i z przyjemnością dotarłąm do końca :-)
OdpowiedzUsuńSakiewkowy pomysł wart nagrody Agusia !
było gorąco, radośnie i to się liczy. pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMoje gratulacje:-)
OdpowiedzUsuńWitam. Czytam wiele znanych blogów kulinarnych i widzę, że Ty należysz do nielicznej grupy, która zanidbuje swoją stronę. Każdy stara się każdego dnia pokazywać nowe pomysły, a tu widzę dwa razy w miesiącu jak - dobrze pójdzie. Brak kreatywności? to po co prowadzić bloga? nie rozumiem także faktu chwalenia się czyimiś, obcymi osiągnięciami na osobistej stronie. Czytelniczka
OdpowiedzUsuńWitam również. Odpowiadając w skrócie na te uwagi, mogę tylko stwierdzić: ja nie jestem "każdy". Pozdrawiam
UsuńBlog kulinarny to nie pamiętnik, do którego wędrują zapiski codzienne. Podobnie jak Agnieszka, nie wstawiam codziennie przepisów, bo po pierwsze nie mam na to czasu, po drugie często gotuję obiad na dwa dni, po trzecie mam swoje ulubione dania, które chętnie powtarzam, po czwarte ciasta piekę raz w tygodniu, bo więcej u nas nie schodzi. Więc na siłę mam kombinować, żeby coś na blog wrzucić? Udawać coś, czego nie ma? Byle jak, byle było? Niewielka ilość wpisów nie świadczy o braku kreatywności, a raczej o braku czasu i innych fajnych rzeczach, które są w życiu do zrobienia.
UsuńA sukces jak najbardziej Agnieszki, bo przygotowała jedno z dań konkursowych i też dzięki niej cała grupa wygrała. Więc jak najbardziej ma powody do chwalenia się, bo przygotowała świetne danie, które doceniło jury.
Niektórzy blogowicze to i kilka przepisów dziennie wstawiają i takich cenię, bo wiem, że dbają o czytelników. A to nie Ty Margarytko dałaś swoje przepisy autorskie, a ludzie za Ciebie wykonali ? Byłam przekonana, że zebrałaś drużynę, która Ci pomagała. Stąd też moje uwagi dotyczące sukcesu nie należącego do Agnieszki, bo przecież komisja oceniała smaki dań, a nie to kto gotował.
UsuńWiesz, jeśli nie pracują, a ich życie ogranicza się do kuchni, to rzeczywiście mają czas na to, aby wstawiać po dwa przepisy dziennie. Ja nie mam na to czasu, bo pracuję, podróżuje, czytam książki, mam rodzinę, z którą też chcę spędzać czas, przyjaciół, z którymi od czasu do czasu chcę się spotkać. Gotować uwielbiam, ale nie zawsze mam czas na to, aby fotografować, pisać i publikować.
UsuńA przygotowanie przepisu do publikacji na blogu (gotowanie - ja robię zdjęcia również w trakcie przygotowania dania, zdjęcia, obróbka zdjęć, napisanie przepisu) to najmniej 2 - 3 godziny pracy. U mnie tyle to trwa, bo ja nic nie robię byle jak, byle było, chcę, aby czytelnik dostał przepis w takiej formie, aby wyszło mu to, co mnie, aby nie miał wątpliwości i setki pytań. Więc jak się nie ma bloga, nie wie się ile to kosztuje pracy i czasu, to łatwo oceniać. Wolę wstawić jeden przepis w tygodniu, ale porządnie przygotowany i dopracowany niż byle co i byle jak. Na blogu mam ponad 700 przepisów, więc jest z czego wybierać i nie czuję się w obowiązku publikować codziennie, bo to nie ma nic wspólnego z dbałością o czytelników. Dbałość o czytelników przejawia się w tym, że dostają sprawdzony, dopracowany przepis z wszystkimi możliwym radami, nawet dla tych, którzy gotować nie potrafią.
A jeśli chodzi o dania na finale konkursu, to formuła konkursu była jasna, zgłoszenie przepisu, ja ze zgłoszonych wybieram 4 osoby i dwa dania. Tym razem było to danie Agnieszki i deser Klaudii. Więc jeśli się nie zna zasad, to raczej nie powinno się oceniać innych osób. Po mojemu, to Agnieszce należą się przeprosiny, ot tak po prosu, bo to z całą pewnością również jej sukces. Przygotowała świetne danie, miała oryginalny pomysł i przyczyniła się do zwycięstwa całej grupy.
Asia, zbędna dyskusja z osobą, która nie ma pojęcia o czym pisze. W zupełności podzielam Twoje zdanie
UsuńAga, ja niby to wiem, ale strasznie nie lubię nieuzasadnionego niczym czepialstwa i oceniania innych ludzi w taki nieładny sposób. I to jeszcze anonimowo, jakby wstyd było się podpisać pod własnymi słowami.
UsuńTa osoba widocznie ma tyle odwagi co widać. Pozdrowienia dla Wielunia tak przy okazji
UsuńOstatnio gdzieś czytałam, że te Twoje danie było niejadalne. Ile w tym prawdy to nie wiem, wygląda apetycznie ale czy rzeczywiście takie było? muszę sama spróbować. Lubię Twojego bloga, jest klimat, smaczne pomysły, które robiłam z Twoich przepisów i do tego te odprężające śpiewy ptaków.
OdpowiedzUsuńPozdrawia serdecznie Ania z Rzeszowa
Aniu, masz rację- by mieć własne zdanie najlepiej samemu spróbować. Te niektóre opinie znam i cóż- każdy ma prawo do swojego zdania. Na finale mięso faktycznie było ostrzej przyprawione, ale trzeba też było wiedzieć jak je jeść. Każdy kęs posmarowany serkiem i żurawiną, które (nie dla ozdoby) były obok na talerzu tworzyły całość. Wtedy te smaki świetnie się komponowały i dawały właściwy efekt. Ci co jedli na tzw. żywca bez dodatków mogli odnieść takie a nie inne wrażenie. Właśnie te dodatki były uzupełnieniem dania, bo przecież motywem przewodnim konkursu był właśnie serek Almette. To nie była ozdoba talerza. Dziękuję i pozdrawiam
Usuńi jeszcze dodam tylko to, że jest kilka osób, które na finale chwaliły nasze dania próbując i nawet gratulowały, a teraz złość ich zjada i wieszają "psy" na nas, czyli drużynie Asi Margarytki, za to, że jej ekipa wygrała. Nie wszyscy potrafią przegrywać. Pozostali finaliści posmakowali i korzystają teraz z przepisu i są zadowoleni, tak jak i nie jeden czytelnik.
UsuńŚwięta racja, najgorsi ludzie to tacy z fałszywą życzliwością
UsuńGratki :)
OdpowiedzUsuńŚwietny konkurs, fajnie że wam się udało :D
OdpowiedzUsuńhttp://dominikamorys.blogspot.com/
Pozdrawiam i gratuluję zwycięstwa. Fajne są takie spotkania w realu :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda to sakiewkowe cudo z niespodzianką w środku, chyba jutro zaskoczę męża i ja zrobię obiad (choć niedziela to jego przywilej). Pozdrawiam i gratuluję!
OdpowiedzUsuńWow, marvelous blog layout! How long have you been blogginjg for?
OdpowiedzUsuńyyou made blogging look easy. The overall look of your web site iss great, as well as thee content!