Jak co roku przymierzałam się do zrobienia tych rogali i zawsze mi coś wypadało. Tym razem nie jest inaczej. Mam ograniczony wolny czas do minimum ale zawzięłam się, bo jeśli nie teraz to kiedy? Po upieczeniu śmiało stwierdzam: żałuję, że tyle zwlekałam!!!
Rogale Marcińskie to tradycyjne wypieki z Wielkopolski. U mnie w regionie lubelskim żadna cukiernia ich nie piecze i mało kto słyszał o białym maku czy tych rogalach. Dlaczego? nie wiem....ale niech żałują
Oryginalny przepis znajdziecie u Asi na blogu W TYM MIEJSCU
Trzymałam się receptury, jedyne co zmieniłam to proporcje, bo przy moich łasuchach trzeba było zrobić podwójną porcję. Dałam też więcej orzechów, bo bardzo lubimy. Masa makowa smakuje obłędnie i musiałam ją schować sama przed sobą bo wyjadłabym całą michę. Rogale są pracochłonne, ale gdy podzielimy sobie pracę na etapy to nawet najbardziej zarobione osoby dadzą radę.
Dzień pierwszy : przygotowałam masę makową
(proporcje podaję w/g oryginalnego przepisu)
masa makowa:
- 350 g białego maku
- 100 g masy marcepanowej ( użyłam własnej domowej)
- 3/4 szklanki cukru pudru
- 150 g orzechów włoskich
- 100 g blanszowanych migdałów (płatki migdałowe też się nadają)
- 70 g suszonych fig
- 70 g daktyli bez pestek (dałam suszone)
- 3 łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej (dodałam też tartą skórkę ze świeżej pomarańczy)
- 3 łyżki gęstej kwaśnej śmietany
- 2 białka
- 4 podłużne biszkopty, pokruszone na okruszki
Mak, orzechy włoskie lekko rozdrobnione i figi rozłożyć w oddzielnych miskach i zalać wrzątkiem, zostawić na ok. pół godziny, a potem odcedzić na sicie. W maszynce do mielenia mięsa założyć najdrobniejsze "oczka" i zmielić wszystko razem dwukrotnie mak, figi, orzechy, migdały i daktyle.
Masę marcepanową i śmietanę rozetrzeć w misce z cukrem pudrem, dodać zmielone bakalie z makiem.Wszystko dokładnie wymieszać. Kolejny etap to dodanie okruszków biszkoptowych i skórki pomarańczowej. I w tym momencie chowamy masę do lodówki jeśli robimy ją dzień wcześniej.
Przed smarowaniem rogali należy ubić pianę z 2 białek ( żółtka potrzebne będą do ciasta) i wymieszać z masą makową. Masa powinna być zwarta ale nie jak kamień tylko taka do rozsmarowania
Domowa masa marcepanowa:
- płatki migdałowe 60 g (opakowanie) rozdrobnić na pyłek
- 1/3 szklanki cukru
- 15 ml wody
- 70g cukru pudru
- aromat migdałowy 1 łyżeczka
- 1 płaska łyżka miodu
Do małego garnka wlać wodę, dodać miód i cukier. Podgrzewać aż wszystko się rozpuści. Zdjąć z ognia na moment. Utarte migdały wymieszać z cukrem pudrem , dodać aromat i wlać gorącą miksturę. Wyrabiać aż powstanie zwarta plastyczna kula masy. Zawinąć w folię i schłodzić. Masę marcepanową można przechowywać w lodówce ok. tygodnia.
Z tej porcji wyszło mi 20 dkg masy
Dzień drugi: przygotowanie ciasta
- 30g świeżych drożdży
- 1 szklanka ciepłego mleka
- 3 łyżki cukru
- 3 żółtka
- 1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
- 3,5 szklanki mąki tortowej
- szczypta soli
- 3 łyżki masła
- 200g masła do rozsmarowania
I teraz żeby Wam dobrze wytłumaczyć to chyba skopiuję cały proces produkcji od Asi, bo ona to dość obrazowo opisała , a ja się mogę zamotać.
cyt.
Żółtka utrzeć z 2 łyżkami cukru i ekstraktem waniliowym na kogel – mogel. 3 łyżki masła roztopić w małym rondelku.
Mąkę przesiać, dodać szczyptę soli i wymieszać w dużej misce. Dodać rozczyn, pozostałe mleko i kogel mogel. Połączyć, wyrobić aż ciasto będzie sprężyste Dodać roztopione, ostudzone masło i wyrabiać jeszcze przez chwilę, aż ciasto wchłonie tłuszcz. Wyrobione ciasto włożyć do miski,
przykryć folią i wstawić do lodówki na godzinę.
Schłodzone ciasto przełożyć na stolnicę i rozwałkować na prostokąt. 200 g masła pokroić w plastry, ułożyć na cieście (od razu całe 200 g masła), a następnie rozsmarować równomiernie na
całej powierzchni. 1/3 ciasta złożyć do góry, następnie złożyć dolną część tak, by przykryła tę górną – wyjdą trzy warstwy.
Docisnąć, obrócić o 90 stopni i delikatnie rozwałkować na prostokąt (nie podsypywać zbyt mocno mąką– ciasto jest plastyczne)
Złożyć tak jak poprzednio na trzy części i włożyć na kolejną godzinę do lodówki. Proces wałkowania i składania powtarzać 3 razy za każdym razem obracając ciasto i chłodząc je między wałkowaniami przez godzinę. Po ostatnim rozwałkowaniu i złożeniu ciasto dobrze zawinąć w folię i włożyć do lodówki na na całą noc.
Wyjąć z lodówki na 20 minut przed robieniem rogalików...."
Sami widzicie, że autorka to fajnie opisała :)
Dzień trzeci: pieczemy rogaliki
Pół godziny przed całą ceremonią wyjąć ciasto z lodówki. Gdy złapie oddech rozwałkować je na duży prostokąt, przeciąć wzdłuż na pół od krótszego boku do drugiego krótszego . Wyciąć trójkąty.
Dalej Asia napisała tak:
"...Rozsmarować nadzienie zostawiając mały margines na wszystkich bokach trójkąta – na postawie trójkąta zostawić około 1,5 cm. Brzeg trójkąta założyć na masę makową, na środku zrobić nacięcie i delikatnie odgiąć na boki a następnie zwinąć rogaliki zawijając rogi pod spód (brzmi skomplikowanie, ale robi się łatwo). Masa makowa ma prawo, a nawet powinna lekko wychodzić
i być widoczna"...
O zgadza się, robi się bardzo łatwo i szybko.
Przygotowane rogaliki ułożyć na blasze wyłożonej papierem zostawiając odstępy między nimi. Przykryć ściereczką i zostawić żeby jeszcze podrosły.
Nagrzać piekarnik do 180 stopni. Wyrośnięte rogale posmarować roztrzepanym jajkiem z mlekiem. Piec ok. 20 minut aż się ładnie zarumienią (dolna grzałka+ termoobieg)
Wyjąć do ostudzenia, jeszcze ciepłe polać lukrem i posypać posiekanymi orzechami lub migdałami.
Z podwójnej porcji wyszło mi ok. 30 rogali. Obdzieliłam nimi również znajomych i każdy zachwalał ten cudowny smak.
Ciasto genialne, po upieczeniu pięknie utworzyły się warstwy listkowe i smakowało jakby było prosto z francuskiej cukierni. Masa makowa to uwieńczenie całości.
Wiem, że pracy dużo przy tych rogalach ale można sobie poradzić. Asia już tyle czasu mnie kusiła i namawiała do pieczenia, a teraz bardzo żałuję, że tyle zwlekałam.
Mam nadzieję, że i Wy się skusicie. Nie mam skali porównawczej z kupczymi rogalami, ale z tego co czytałam to każdy z okolic Wielkopolski twierdzi, że rogale marcińskie z tego przepisu nie mają sobie równych.
POZDRAWIAM
Oj kusisz bardzo. Jadłam kupne, są pyszne.
OdpowiedzUsuńniestety u nas nie ma w sprzedaży bym mogła kupić i porównać
UsuńTwoje na pewno są lepsze.
UsuńOj spróbowałoby się... Chciałam nawet w tym roku też piec te rogale dla mojego Marcina ale plany zmieniły się gdy okazało się, że go nie będzie a za to mamy świniobicie :((
OdpowiedzUsuńŚwiniobicie fajna sprawa, a rogale upiecz na święta. Masa z białym makiem jest obłędna. Ja na święta zrobię makowca z taką masą, bo pyszna
UsuńJuż jadłam w tym roku rogale marcińskie, ale tak dużo maku w nich nie było :-(
OdpowiedzUsuńja nawaliłam ile się da, bo dużo farszu musi być gdy jest pyszny
UsuńKusisz tymi rogalami. Tenia
OdpowiedzUsuńGdzie się podziewam? Cały czas jestem tu http://kuchniaipasja.blox.pl/html
a na drugim blogu, coś mi się porobiło i nie mogę wejść, a nawet w wielu blogach komentować. Czekam, aż moja młodzież mnie odwiedzi i może coś na to poradzi.
Pozdrawiam serdecznie.
no wiem, że w kuchni Jesteś, ale brakuje robótek na tym blogu. Mam nadzieję, że dzieciaki pomogą z tym drugim blogiem, bo szkoda
UsuńAguś... jeść jak najbardziej ale robić... nie no... 3 dni to jak dla mnie za dużo... hihi
OdpowiedzUsuńtaki ze mnie leniwiec
buźka
Kusisz:-)))))
OdpowiedzUsuńJa z wielkopolski to u nas tradycyjny rogal marcinkowski.
Ja jednak zgodnie z tradycjją robię ciasto francuskie do rogali i masam makowa lub marcepanowa jak Twoja.Jadłam juz wczoraj i dziś-mniam ,mniam
Gratuluję wykonania. Faktycznie są pracochłonne , ja już odpadam . Wyglądają wspaniale . Jak jestem w Poznaniu to kupuję ale Twoje są na pewno o niebo lepsze. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńpiękne Ci wyszyły rogale:)
OdpowiedzUsuńU mnie w Wielkopolsce tu i ówdzie rogale marcińskie pojawiają się nie tylko na Marcina, ale te imieninowe są większe i smaczniejsze, pewnie piekarnie bardziej się starają. Ja uwielbiam te rogale, oczywiście z białym makiem, ale te Twoje swojskiej roboty, wyglądają pysznie i smakują pewnie wyśmieniciej,bo nie ma to jak własny wypiek! Ja będę piekła rogale jutro, takie zwykłe, ale wszyscy je pożeramy ze smakiem. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńdeliciosa proposta!!
OdpowiedzUsuńTez musze kiedys wyprobowac bo rowniez strasznie za mna chodza a nigdy nie jadlam..
OdpowiedzUsuńDěkuji za recept na Martinské rohlíky, jsou velmi pěkné a určitě je vyzkouším, pokud někde koupím bílý mák. U nás na jižní Moravě se pěstuje modrý mák, ale letos bylo velké sucho a mák se neurodil. Pozdravuji do Polska a posílám odkaz na fotografie z naší vesnice. Miroslava.
OdpowiedzUsuńhttps://www.skoronice.cz/fotogalerie/pout-3550745-781.3550745.168
Miroslava, serdecznie dziękuję. U nas też nie można kupić białego maku, kupuję go tylko w internecie.
UsuńDziękuję za pokaz zdjęć. Piękne okolice u Ciebie. Pozdrawiam serdecznie