W ostatni weekend Asia z bloga "Kulinarne Szaleństwa Margarytki" (oryginalny przepis u Asi znajdziecie TU ) urządziła wspólne testowanie przepisu :
PIECZONE PĄCZKI w piekarniku
Zgłosiło się wiele osób i w ten sposób powstało małe forum z opiniami. Niestety ja nie miałam zbyt dużo czasu w tym momencie, więc dołączyłam dziś do osób wykorzystujących ten przepis.
Samo ciasto jest fajne, elastyczne, drożdżowe wspaniale współpracujące przy wyrabianiu. Poza tym szybko rośnie i świetnie się wypieka. Jednakże po upieczeniu i po napełnieniu konfiturą różaną "pączki" te smakują jak pulchne bułeczki. Są smaczne ale daleko im do pączków.
Tym samym utwierdzam się ponownie w przekonaniu, że pączki muszą być smażone i basta.
Warto jednak zrobić je samemu by móc mieć własne zdanie. Wydaje się, że pączki pieczone są zdrowsze. Może i tak ....pod warunkiem, że są to faktycznie pączki. Z tego co się orientuję to ciasto drożdżowe upieczone w piekarniku zawsze będzie miało taką konsystencję i smak...bułczany.
Spróbujcie sami, warto, bo te a'la pączki są nawet smaczne.
Korzystałam z przepisu Asi, jednak ciut się różnią nasze przepisy , bo np. miałam inną mąkę więc musiałam dać jej więcej. Do tego miałam małe jajka pod ręką. Oryginalny przepis znajdziecie na początku dzisiejszego wpisu w linku.
a oto przepis:
- 3 1/2 szkl. maki pszennej typ 500
- 250 ml ciepłego mleka
- 20 g drożdży świeżych
- 1/4 szkl. cukru drobnego
- 2 małe jajka ( bo takie miałam w domu)
- 2 łyżki roztopionego i ostudzonego masła
- szczypta soli
konfitura różana
cukier puder
Łyżeczkę cukru, drożdże, 3 łyżki mleka i 1 łyżkę mąki wymieszać w miseczce i zostawić by zaczyn zaczął pracować.
Mąkę, sól i cukier wymieszać ze sobą, dodać skłócone jajka, resztę mleka i zaczyn. Wyrabiamy ciasto, a w trakcie dolewamy rozpuszczone masło. Całość wyrabiamy aż ciasto będzie gładkie, elastyczne i nie będzie się błyszczeć. To znaczy, że tłuszcz dobrze się wchłonął.
Zostawiamy do wyrośnięcia na czas aż ciasto podwoi swoją objętość.
Dużą blachę z wyposażenia piekarnika wykładamy papierem.
Nagrzewamy piekarnik do 180 stopni.
Wyrośniętego ciasta nie zagniatamy ponownie. na stolnicy rozciągamy ciasto na placki o grubości ok 2 cm.
i szklanką wykrawamy pączki. Tak robimy z całym ciastem.
Niby pączki układamy na blasze ( dobrze wyrobione elegancko da się przenieść). Przykrywamy ściereczką i zostawiamy do ponownego wyrośnięcia. Wstawiamy blachę z pączkami do nagrzanego piekarnika z grzałkami "góra- dół" i pieczemy ok. 10-12 minut do momentu aż złapią lekki kolor.
Asia napisała, że nie mogą mocniej się upiec bo będą twarde ( sprawdziłam na 2 sztukach-prawda).
Upieczone pączki wykładamy na kratkę do wystudzenia. Następnie uzupełniamy je konfiturą wykorzystując szprycę z długą końcówką.
3 Pączki zrobiłam w ten sposób, że w surowe ciasto zawinęłam konfiturę i dokładnie zalepiłam- ten sposób tez zdaje egzamin.
Wszystko posypać cukrem pudrem.
Moją opinię już znacie. Może ktoś z Was się skusi? nie ma ryzyka, że nie wyjdzie, bo w gruncie rzeczy te bułko-pączki są smaczne, tyle tylko, że nie do pączków im daleko.
Życzę smacznego i zapraszam
Sama nie wiem. Te wyglądają jak drożdżówki.
OdpowiedzUsuńJak zawsze smacznie u Ciebie !!!
OdpowiedzUsuńPączki jak nie są smażone to raczej nie pączki a chyba ciastka, albo bułki jak napisałaś.
Ale jak to dla mnie... nie ważne jak wygląda, ważne że jest słodkie ;)
Pozdrawiam :)
Witam Agusiu. No nazwę wymyśliłaś adekwatną do wypieku. Mnie się też wydaje , że to raczej bułeczki uformowane w pączki. Ja chyba jednak wolę typowe smażone w tłuszczu. Jako bułeczki- super.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!!!
Pięknie i smacznie wyglądają te pieczone pączusie ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę za często zaglądać do Ciebie na bloga, bo tu wszystko tak smakowicie wygląda, że ślinka cieknie na sam widok ;) Zazdroszczę Ci strasznie talentu i chęci do kuchennych działań..
Dla mnie też pączek musi pływać w tłuszczu , tradycyjny najlepiej mi smakuje. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńAgusiu, pączki jem tak rzadko, że w tłusty czwartek nie zastąpiłabym smażonego pieczonym...
OdpowiedzUsuń