Ja uwielbiam krówki, ale tylko opatowskie. W/g mnie są to jedyne krówki, które od kilkunastu lat nie zmieniły smaku i są robione w/g tej samej receptury nieustannie. Kruche z wierzchu, w środku lekko ciągnące...mniam. Drugą moją słabością są Michaszki z Mieszka, wymiękam przy tym i nie ma możliwości bym się tym przejadła. Czasem moje ślubne Szczęście zamiast kwiatka kupi mi dużą kilogramową pakę, a ja jak dziecko mam dziki uśmiech na twarzy na sam widok.
Dziś jednak nie o tych wspaniałościach. Może kiedyś nauczę się gotować krówki, bo wiem, że można.
Moje ukochańce także bardzo lubią słodkości. W niedzielę zrobiłam ciacho takie na wariackich papierach, bo z tego co miałam. Wyszło coś niesamowitego.
Upiekłam zwykły szybki biszkopt z kakao i zrobiłam dwie masy.
Jedną masę zrobiłam z zasłyszanego przepisu Majkowego, czyli 0,25 ajerkoniaku wymieszałam z margaryną. Wyszła pyszna puszysta masa ajerkoniakowa. Drugą masę wymodziłam coś na wzór budyniowej tylko dodałam troszkę tartych orzechów i wiórek kokosowych. Przełożyłam biszkopcik i tadaaam...wyszło co wyszło, paluszki lizać. Mój średni synio stwierdził, że ta druga masa smakuje jak milky way i super! Te maluśkie ciasteczka to pychoty robione na piwie.
Kruche Ciasteczka francuskie
- 2 kostki margaryny
- 4 szklanki mąki
- pół szklanki piwa jasnego
Ciasto lekko zagnieść, wykroić kółka lub kwadraty, nakładać dżem i zawinąć. Piec chwilkę w 180 stopniach na pergaminie. Gdy przestygną posypać cukrem pudrem.
Oczywiście skusiłam się na prośby maluchów i zrobiliśmy też ryż zapiekany z jabłkami w masełku, polany bitą śmietaną.
Normalnie, nic tylko dania iście dietetyczne !!!!
Ja też próbuję zrzucić kilka centymetrów w biodrach po świętach, tylko, że u mnie to pięć minut roboty, więc nie żałuję sobie rozpusty smakowej. Jakby nie patrzeć to diety są dla nas, a nie my dla diet!
A teraz pokażę Wam cudeńka. Nie mam pojęcia skąd ta wspaniała kobieta ma tyle pomysłów, ale jej prace zadziwiają za każdym razem. Janeczka jest niesamowita i ma bardzo kreatywną głowę i zdolne rączki.
To jest wspaniałe i urzekło mnie od pierwszego spojrzenia. Coś jakby kamea zrobione na muszli, do której przyczepiony jest ususzony kwiatuszek i całość polakierowana. Wykończenie sami widzicie, wspaniałe.
I drugi naszyjnik bardzo elegancki, na wieczorową porę.
Uwielbiam biżuterię od Janeczki, bo tyle serca jest w każdej tej pracy, że aż czuje się to nosząc te cudności. Poza tym każdy zaczepia mnie i pyta skąd mam takie cacka, bo widzi pierwszy raz. A mnie duma rozpiera i od razu podaję im link tam gdzie trzeba.
Chcecie zobaczyć jak się piecze ciacha? proszę bardzo !
Dziękuję bardzo serdecznie za miłe słówka w komentarzach i mailach- dzisiaj poodpisuję . Obiecuję, że następny wpis zrobię znowu o udkach faszerowanych gdyż bardzo często pytacie jak i co. Może wymyślę jakieś inne farsze jeszcze?
Życzę wszystkim miłego zwiedzania mojej kuchni i zapraszam ponownie.
POZDRAWIAM
I jak tu przejść na dietę ?!
OdpowiedzUsuńNaczytam się i naoglądam a później piekę, jem i tyję :)
łoj tam....czy życie polega na ciągłym odmawianiu sobie! jedno ciacho w te czy we w te :)
OdpowiedzUsuńSame pyszności
OdpowiedzUsuńsuper smacznie wygląda to wszystko
OdpowiedzUsuńnaszyjnik super
OdpowiedzUsuńNo właśnie, co z dietą? ;-) Ja od dawna nie jadałam słodyczy, bo po prostu nie miałam ochoty. Było łatwiej przy diecie, a ostatnio coraz częściej mam chęć na słodkości... pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńŻebym to ja potrafiła poprzestać na jednym ciachu, piekłabym wtedy częściej;-)
OdpowiedzUsuńBy weekend był pogodny do samego końca,
OdpowiedzUsuńprzesyłam Ci na dłoni mały okruch słońca.
Niech uśmiech radosny na Twej buzi gości,
niech Ci ten wolny czas przyniesie wiele przyjemności. POZDRAWIAM CIEPLUTKO ! CUDOWNEGO,MIŁEGO,
WEEKENDU ŻYCZĘ.
ciasteczka bardzo smaczne ;)
OdpowiedzUsuń